J. N.
Tłok i ścisk dziś na ścieżynie, za miasto, na wzgórze wiodącej. Po stokach pagórka rozlała się fala motłochu, wiedzionego przez starszyznę, a chcącego oglądać widowisko.
Pewnego dnia przyszła do mnie jedna pani z gorącą prośbą, abym poszedł odwiedzić ciężko chorego, owszem będącego już u schyłku życia. Chodziło o pewnego masona, który odpędzał bezwzględnie każdego kapłana od swego łóżka i dopiero po długich i usilnych prośbach pozwolił wezwać ks. Bosko.
Przez pewien czas byłem księdzem rzymsko-katolickim, ponieważ przekonałem się, że Kościół katolicki jest w błędzie i nie naucza prawdy, przeszedłem do "polskiego kościoła katolickiego" i tam jestem duchownym.
T. K.
Jest to bez wątpienia wielkie dobrodziejstwo Boże, że dał Kościołowi Swemu władzę odpuszczania i zatrzymywania grzechów, władzę, którą tenże wykonywa przez swych kapłanów, których urzędem nie można pogardzać bez grzechu.
W wirze zajęć codziennych tak często zanika troska o zaspokojenie potrzeb duszy, tak jakoś odsuwa się zastanowienie nad sobą, nad stosunkiem do Boga i bliźnich na dalszy plan, że dopiero po uczuciu dziwnej pustki wewnętrznej, poznaje się że coś trzeba zmienić, coś trzeba naprawić.
W obecnym roku 1931 obchodzi cały świat chrześcijański 700-lecie śmierci i kanonizacji zarazem, jednego z największych świętych, św. Antoniego Padewskiego.