Podziękowania

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić. W pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej: Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

KUROWICE, 22 VII [19]30.

Siostrzenica moja, jedynaczka, przy tym matka dwojga dzieci, zachorowała poważnie na płuca i leczyła się długo u najlepszych lekarzy, lecz nic nie pomagało, przeciwnie, z dnia na dzień była słabszą. Rozpacz moja i jej matki była bezgraniczną. To też kiedy siostra moja doniosła mi, że córka jej jest bliską śmierci, padłam na kolana i gorąco błagałam Niepokalaną o przywrócenia zdrowia chorej. Przyrzekłam, że jeżeli będę wysłuchaną, ogłoszę uzdrowienie publicznie i złożę ofiarę 100 zł. I nie zawiodłam się, bo siostrzenica czuła się z każdym dniem lepiej i wkrótce wyzdrowiała, za co Niepokalanej Matuchnie składam gorące podziękowanie i proszę o dalszą opiekę (of. 100 zł).

Teofila Olędzka

WYGODA, 8 XII [19]30.

Źli ludzie rzucili na moją żonę oszczerstwo, że mnie zdradza. Tak sobie to wziąłem do serca, że postanowiłem skończyć ze sobą. Zdawało mi się, że tego nie zniosę; a co dzieci pomyślą kiedyś o swojej matce?... Postanowiłem zamordować dzieci, a następnie siebie. Wtem przychodzi do mnie p. J. R. i, widząc mnie w innym niż zwykle humorze, pyta co się stało. Jako swemu zaufanemu opowiedziałem wszystko. Zaczął mi po bratersku tłumaczyć, radząc, żebym nie wierzył tym plotkom, ale zdał się na wolę Bożą. Po jego odejściu udałem się do kościoła, gdzie prosiłem Matkę Najśw. o powstrzymanie mnie od tak haniebnego czynu i o rychłe wyjaśnienie się sprawy. Wróciwszy do domu, uczułem się podniesionym na duchu. Po paru dniach spotkałem tego, na którym podejrzenie ciążyło. Zeznał mi wszystko; a ja rozważywszy to, przyszedłem do przekonania, że nie ma w tym żadnej winy. Dzięki Ci, Matko Najświętsza, za wyjaśnienie tej sprawy, bo gdyby nie łaska Twoja, byłbym zgubił niewinne dusze moich dzieci i swoją oddał czartu na wieczne zatracenie.

J. B.

RUTKI NOWE, 8 XII [19]30.

Ból głowy, na którą od paru lat cierpiałem, tak spotęgował się w ostatnim roku, że żadne środki, żadne lekarstwa skutku nie odnosiły. Nie myślałem już całkiem o życiu; odwiedził mnie ksiądz z Panem Bogiem, pożegnałem się z rodziną, mówiąc jej, żeby dała spokój ze staraniami o moje zdrowie, lepiej niech się przygotują na mój pogrzeb. Nie miałem ani dnia ani nocy spokojnej, lecz Pan Bóg miał w tym inne plany. Gdy byłem zdrowy, to nawet o pacierzu zapomniałem, a podczas choroby było zupełnie inaczej: nawet prosiłem, żeby mi podano jakąś książkę religijną do czytania. I oto wpadł mi do rąk "Rycerz Niepokalanej". Po przeczytaniu tego pisemka, uwierzyłem, że jest Bóg! oddałem się w opiekę Matce Niepokalanej, prosząc Ją o zdrowie. Postanowiłem sobie odmawiać codziennie cząstkę Różańca. Po otrzymaniu Cudownego Medalika i wody z Lourdes, przestałem używać środków zalecanych przez lekarzy, mówiąc, że jeżeli mi Matka Boża nie pomoże, to na nic wszelkie zabiegi. I oto prawdziwego cudu od Niepokalanej doznałem, Cudowny Medalik nosiłem na sobie i wodę z Lourdes po kilka kropel używałem. Od tego czasu czułem się coraz lepiej, a na Wielkanoc nie zgniłem w ziemi, jak mi przepowiadano, lecz wstałem z łóżka i czułem się zdrowo. Niech będzie cześć i chwała Matce Najświętszej za me uzdrowienie.

Piotr Kozłowski

KAMIONKA STRUMIŁŁOWA, 16 XII [19]30.

Po przyjściu na świat mego synka Stasia zachorowałam bardzo. Mdlałam często, a za każdym razem traciłam słuch i mowę na dłuższy, czas. Zaczęłam błagać Matkę Najświętszą za przyczyną Czcig. O. Wenantego, którego osobiście znałam, Mszy św. i kazań jego często słuchałam. Byłam pewną że się przyczyni za mną, jakoż nie zawiodłam się, bo już na drugi dzień uczułam ulgę, a wkrótce byłam zupełnie zdrowa, nie potrzebując nawet pomocy lekarskiej.)

...Córeczka moja zachorowała na oczy; patrzeć wcale nie mogła bo krwią pozachodziły. Będąc biedną, nie mogłam wezwać lekarza, udałam się więc do Matki Bożej Pocieszenia, prosząc Ją gorąco o zdrowie dla dziecka. I oto Ta Matka, która nikogo nie opuszcza, sprawiła, że dziecku zaczęły się oczka czyścić a po paru dniach już dobrze widziało. Przejęta głęboką czcią i wdzięcznością ku Niepokalanej, składam gorące podziękowanie za liczne, przez Nią otrzymane łaski. Wystarczy tylko westchnąć gorąco do Tej Matuchny i przycisnąć do ust Jej Cudowny Medalik, a wnet doznaje się pociechy i ulgi we wszelkiem nieszczęściu (of. 2 zł).

H. K.

WARSZAWA, 27 XII [19]30.

Ten rok akademicki bardzo ciężko dla mnie się zaczął. Posady nie miałam żadnej, korepetycji również, przy tym duchowy mój stan był pożałowania godny. Buntowałam się przeciw woli Bożej, było mi bardzo ciężko, poprostu - obumarłam. Razu jednego, gdy byłam w takiej rozterce duchowej, iż nie czułam w sercu dla Boga nic, prócz bluźnierczych wyrzutów, spojrzałam na obrazek Matki Bożej Ostrobramskiej, wiszący nad mym łóżkiem, spojrzałam w Jej słodkie oblicze, a padłszy na kolana, zaczęłam się modlić szczerze, serdecznie i długo. Łzy mi z oczu pociekły... ale wstałam uspokojona i zadowolona. Wtedy to oddałam się Matce Bożej w opiekę, zwierzyłam się Jej ze swymi kłopotami i przyrzekłam ogłosić w "Rycerzu", jeżeli stan mego życia przybierze pomyślniejszy bieg. Nie czekałam długo, bo wkrótce dostałam dość dobrą lekcję, sprawa duchowa też pomyślnie została załatwiona, a chociaż mam wiele zmartwień, jednak przy pomocy Niepokalanej wszystko na dobre wychodzi. Dotrzymując danej obietnicy, przesyłam Matce Litościwej gorące dzięki i proszę o dalszą opiekę (of. 5 zł).

Z. G.

WARSZAWA, 24 XII [19]30.

Przed paru tygodniami pisałem do Niepokalanowa z prośbą o modlitwę, na intencję pomyślnego złożenia egzaminu. W końcu [1930] r. egzamin się skończył i dzięki Niepokalanej, z pomyślnym dla mnie rezultatem, więc spieszę z podziękowaniem za otrzymaną łaskę. Egzaminy były na geometrów przysięgłych i to bardzo trudne, a kandydaci do tych egzaminów mieli do 60 lat. Niektórzy aż po trzy razy składali i ostatecznie nie złożyli. W tym czasie wyczytałem w "Rycerzu Niepokalanej" o nadzwyczajnych łaskach, udzielanych tym, co pod opiekę Niepokalanej się oddawszy, w Jej Imię dążą do obranego celu. To też uderzony tym, losy swoje w ręce Niepokalanej złożyłem. Posłałem papiery już po czasie przyjmowania tychże; zostały przyjęte, i wyznaczono mi termin egzaminów o wiele wcześniej, niż o to prosiłem, a jako już "zrezygnowany" - nie byłem przygotowany do nich. Rozpoczęła się wzmożona i, jak na 59-letniego człowieka, bardzo trudna praca. Upadałem pod jej ciężarem, lecz na duchu nie upadałem, gdyż byłem pewny pomocy Niepokalanej; kiedyindziej wycofałbym się - teraz niewolno mi było. Modliłem się dużo i gorąco, a w modlitwie doznawałem ulgi i... pewności. - I egzamin powiódł mi się nadspodziewanie dobrze, i wstydu Niepokalanej nie zrobiłem, a ten profesor, który był najbardziej wymagający i opryskliwy dla mnie był najpoprawniejszym.

Niech każdy niedowiarek myśli i mówi, jak chce - ja myślę i głoszę, że tylko Niepokalanej zawdzięczam dodatnie rezultaty mojej pracy, której, nie licząc na Niepokalaną, nigdybym się nie podjął.

Przed egzaminami postanowiłem sobie, że gdy dobrze pójdą - złożę 100 zł na ofiarę. Dziś, nie mając pieniędzy i nawet pożyczając na duże procenta od ludzi, chcąc jednak wywdzięczyć się Niepokalanej, posyłam 50 zł, a drugie 50 zł postaram się wysłać w jak najkrótszym czasie. - Proszę nie ogłaszać mojego nazwiska, bo "niech nie wie prawica co czyni lewica", a ja ofiarowuję Niepokalanej z serca, za Jej serce dla mnie; tego zaś nigdy się nie wynagrodzi - choćby nawet tysiącami...

Sodalis Marianus

KIELCE, 27 XII [19]30.

Przed dwoma laty, gdy byłem jeszcze uczniem gimnazjalnym, rzucono na mnie podejrzenie w pewnej sprawie tak, że groziło mi natychmiastowe wydalenie. Zwróciłem się wtedy z prośbą do Tej, która jest Ucieczką wszystkich strapionych, aby mnie obroniła od tego niesłusznego zarzutu. Przyrzekłem Jej, że jeżeli zostanę wysłuchanym, podziękuję publicznie w "Rycerzu".

Matka Najświętsza wysłuchała mnie - pozostałem w gimnazjum. Dziękuję Niepokalanej Matuchnie za Jej nade mną macierzyńską opieką i za to, że z Jej pomocą złożyłem dobrze egzamin dojrzałości i że teraz idąc za głosem Jej Syna, wstąpiłem do Seminarium Duch., by zostać Jej rycerzem i sługą. Dopomagaj mi, o Matko Najświętsza, abym z Twoją pomocy był godnym piastować na mych rękach Zbawiciela świata.

Stanisław Kotarzewski, alumn Sem. Duch.

WARSZAWA, 27 XII [19]30.

Dziewięć miesięcy byłem bez pracy, wszelkie poszukiwania za posadą były bezowocne, bo gdziekolwiek złożyłem podanie, zawsze otrzymywałem odpowiedź odmowną. Nie mając środków do życia, znalazłem się wraz z rodziną w strasznej nędzy. W tym czasie, przeglądając "Rycerza Niepokalanej", który przypadkowo dostał mi się do rąk, a widząc ,w nim tyle podziękowań za doznane łaski, postanowiłem i ja udać się do Tej, Która nikogo z uciekających się do Niej nie opuszcza. Odmawiałem nowennę za nowenną, błagając Maryję o pomoc i postanowiłem, iż gdy zostanę wysłuchanym, złożę publiczne podziękowanie i na "Rycerza" 5 zł. Modliłem się czas długi, lecz modlitwa żadnego nie odnosiła skutku, aż wreszcie zwątpiłem, czy w ogóle zostanę wysłuchanym, jednak modlić się nie przestałem. I oto Maryja okazała mi, że kto Ją o co prosi, nie może odejść z niczym, bo prawie cudownym sposobem otrzymałem wiadomość, żebym się zgłosił do pracy i to ze strony, skąd wcale się nie spodziewałem. A oto druga łaska, którą nam Matka Najświętsza w tym czasie okazała: synek nasz, chorując na koklusz, stracił nagle wzrok. W tym strasznem nieszczęściu błagaliśmy Niepokalaną o ratunek i opiekę nad dzieckiem. Po trzech dniach przemyłem mu oczy cudowną wodą z Lourdes i oto synek nasz przejrzał, a po kilku dniach oczy jego zupełnie się oczyściły. Za te i wiele innych łask składamy Matce Niepokalanej serdeczne podziękowania. Przyrzeczoną ofiarę wkrótce nadeślę.

Bronisław Zawadzki

BOCHNIA, 31 XII [19]30.

10 października, z powodu silnego napadu jaskry, przestałam widzieć na lewe oko. Przywołany lekarz uznał konieczność natychmiastowej operacji. W przeddzień operacji zwróciłam się z gorącą modlitwą do Matki a równocześnie założyłam na szyję Jej Cudowny Medalik. Tylko orędownictwu Matki Bożej zawdzięczam, że operacja, za skutek której wcale nie ręczył - udała się szczęśliwie, a stan oczu tak się polepszył, iż mogę wrócić do poprzedniej pracy.

Składam więc publiczne podziękowanie Tej, co jest prawdziwą Matką cierpiących, przesyłając równocześnie skromną ofiarę 5 zł.

Maria Motolska, urzędniczka pocztowa.

WARSZAWA, 5 I [19]31.

Mąż mój od 30 lat nie był u spowiedzi i nie miał najmniejszej chęci pojednania się z Bogiem. Do kościoła chodził co niedzielę, ale o spowiedzi zapomniał zupełnie. Od kilku lat chorował na gruźlicę, wskutek czego nie mógł zarabiać. Obawiałam się, żeby w takim stanie duszy nie umarł. Prosiłam swej koleżanki, by się modliła o jego nawrócenie. Przyniosła mi Cudowny Madalik, mówiąc, że na pewn nawróci się. Zaszyłam mu Medalik w kamizelkę i tak z nim chodził, a my gorąco modliłyśmy się. Było to w styczniu 1928 r., a w lipcu tegoż roku, idąc na spacer, upadł na ulicy dostawszy silnego krwotoku. Pogotowie ratunkowe zawiozło go do szpitala Dzieciątka Jezus i tam pojednał się z Bogiem. Żył tylko do października i umarł, ale cieszę się bardzo i dziękuję Tej Przemożnej Pani Niebieskiej, że pojednała go z Swoim Synem (of. 3 zł).

Waleria Sochocka

BARŁOŻNO, 7 I [19]31.

Dostałam silny ból w uchu najpierw w jednym, a następnie w drugim, potem cała głowa zaczęła mnie strasznie boleć, aż wreszcie - ogłuchłam. Dzień i noc bez przerwy cierpiałam i - pomimo stosowania najrozmaitszych środków - nic nie pomagało. W tym nieszczęściu udałam się do Matki Najświętszej. Włożyłam na głowę Cudowny Medalik i modliłam się gorąco o ulgę w cierpieniu. Nie długo czekałam na skutki modlitwy, bo w krótkim czasie wyzdrowiałam całkowicie. Dziś pracuję normalnie i słyszę zupełnie dobrze.

Za łaski otrzymane składam publiczne najserdeczniejsze i najpokorniejsze podziękowanie Tobie, o Najświętsza Matko Niepokalana, i proszę o dalszą nade mną opiekę (of. 20 zł).

N. N. nauczycielka

WILNO, 10 I [19]31.

Syn mój nie chciał nosić medalika i nie chciał się modlić. Jednak nosił, gdyż mu go zaszyłam w ubraniu, o czym on wcale nie wiedział. Pewnego razu, wieczorem idącego razem z kolegą, napadli bandyci. Synowi mojemu zaczepili tylko nożem ubranie, a kolegę jego zabili.

Za opiekę nad nim składam Matce Bożej gorące podziękowanie i oddaję na zawsze moje dzieci i siebie w Jej przemożną opiekę (of. 2 zł).

Anna Butkiewiczowa

RACZKI, 14 I [19]31.

Będąc już bardzo zbłąkany i na drodze, prowadzącej do upadku moralnego, odbywałem podróż na posadę. Gdy rozmyślałem, siedząc w wagonie, pociąg na stacji Szymanów stanął i to już zrządzenie Matki Bożej, że jeden z braci zakonnych podał mi przez okno egzemplarz "Rycerza Niepokalanej". Wziąwszy go, schowałem i zapomniałem o nim. Na nowym stanowisku zatraciłem zupełnie ducha, życie mi zbrzydło i myślałem już nawet o samobójstwa, bo życie moje nie przedstawiało dla mnie żadnej wartości. Tutaj przypadkiem napotkałem na podarowany mi o "Rycerz" i od tej chwili rozpoczęła się dla mnie nowa era życia: zacząłem się modlić do Matki Niepokalanej, ufny w Jej pomoc. I nie zawiodłem się, bo to o co Ją prosiłem - otrzymałem. Stałem się zupełnie innym człowiekiem, o innych niż przedtem poglądach na świat.

Prosząc o dalszą opiekę, składam Najśw. Matce Niepokalanej publiczne podziękowanie, bo tylko za Jej pośrednictwem uniknąłem wiecznego potępienia.

Czytelnik propagator "Rycerza Niepokalanej"