Rozmowa nawróconego żyda z "księdzem" narodowym.
Drukuj

Podróżując swego czasu z Warszawy do Krakowa - pisze nawrócony żyd - miałem następujące zdarzenie.

W przedziale jechał ze mną tylko p. Krzyżanowski z Warszawy. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, aż skierowała się rozmowa na tematy religijne. Pokazałem p. Krzyżanowskiemu kilka broszur przeze mnie napisanych o nawracaniu żydów. Czytał je z zaciekawieniem, ja zaś przeglądałem broszurę p. t. "Dwanaście uczniów Jezusa". Na stacji Dąbrowa-Górnicza wsiadł do naszego przedziału tęgi mężczyzna w towarzystwie niewiasty i 3-4 letniego dziecka. Wzrok przybysza zatrzymał się na broszurce przede mną leżącej.

Czy wolno przeglądnąć? - zagadnął. Proszę bardzo, odpowiedziałem. Pana zajmują tego rodzaju zagadnienia religijne? - zapytał..

- Niezwykle mnie to zajmuje - odparłem. - Według mnie religia jest wiedzą najgłębszą i posiada nieocenioną wartość. A pan jak sądzi? .

- Ma pan zupełną rację. Wiedza religijna podobna jest do koła, wszystkie inne światowe i filozoficzne wiedze w porównaniu z religją są tylko małemi kółeczkami.

- Czy pan jest może teologiem? - zapytałem.

Tak, jestem teologiem.

- A z jakiej sekty? (Był bowiem po świecku ubrany).

- Przez pewien czas byłem księdzem rzymsko-katolickim, ponieważ przekonałem się, że Kościół katolicki jest w błędzie i nie naucza prawdy, przeszedłem do "polskiego kościoła katolickiego" i tam jestem duchownym.

- Czy pan rzeczywiście był już wyświęconym kapłanem?

- Tak. Przez kilka lat pełniłem nawet obowiązki kapłańskie.

- Bardzo proszę o życzliwe objaśnienie, jaka jest nauka pańskiego "kościoła" i na czem polega wspomniany przez pana "błąd" Kościoła katolickiego.

- Nasz kościół jest narodowy, liturgia odbywa się zamiast po łacinie - w języku polskim. Mówimy: "Bóg z wami", a nie "Dominus vobiscum". Komunję św. rozdajemy pod dwiema postaciami, jak w Kościele wschodnim. Za błąd Kościoła Katolickiego uważam, że księżom nie wolno się żenić i że u katolików niema rozwodu. U nas i jedno i drugie jest pozwolone, a księżom nawet nakazanem jest, by się żenili.

- Komuż więc pan podlega obecnie, jeżeli zerwał z Kościołem katolickim?

- Podlegam biskupowi prawosławnemu!

- Ładną pan wybrał mieszaninę: od katolików jedno, od prawosławnych drugie. Prawdziwy z pana centaur, napół człowiek, napół ryba!

Roześmiał się na tę moją uwagę.

- Jak pan udowodni, - pytałem dalej - że Kościół katolicki się myli, a pański "polski kościół" uczy prawdy? Przytoczone bowiem przez pana względy nie usprawiedliwiają oderwania się od nauki katolickiej. Jeżeli ktoś czegoś nie rozumie, dowodzi to, że mu się coś nie podoba, albo że jest za słaby, by to pojął.

Po tych moich słowach uczuł się obrażony.

- Nie chcę ja pana obrażać - odrzekłem - dysputujemy, a uwagi moje są skierowane nie do osoby pana, lecz do przekonań.

- Co do celibatu - odpowiedział teolog sekciarski - Pismo św. nie mówi przecież, że małżeństwo jest grzechem. Jestem człowiekiem i wiadomo, że nie każdy ma siłę wytrwania w cnocie.

- Wie pan, co powiedział pewien uczony rabin: "Ten tylko jest silnym, kto umie pokonać swoje namiętności". Nauka Chrystusa bez porównania ładniej o tem pisze. Kto więc swoich namiętności nie zdoła pokonać, jest człowiekiem j słabego charakteru. Na tem samem stanowisku stoi i Kościół: kto pragnie być naśladowcą Chrystusa, kto chce głosić Jego Ewangelję, ten musi być mocny i musi umieć zwalczać namiętności i pożądliwości ciała.

- Ale Chrystus nie zabronił przecież małżeństwa swoim apostołom.

- Tak, ma pan rację. Ale jako teolog powinien pan znać 18 rozdział Ewangelji św. Mateusza, gdzie napisane jest: "A jeśliby Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin

i celnik. Zaprawdę, powiadam wam, cokolwiek byście związali na ziemi, będzie związane i w niebie". Nie mamy więc prawa krytykować przykazań i zarządzeń Kościoła, ale mamy obowiązek posłuszeństwa dla Kościoła. Co się zaś tyczy małżeństw, jeżeli już pan nie chce słuchać Kościoła, niechże się pan zastanowi nad słowami Pisma św. "A mówię nieżonatym i wdowcom: dobrze im jest, jeśliby tak trwali, jako i ja". (I Kor. 7, 8.) "Kto bez żony jest, stara się o to, co Pańskiego jest, jakoby się podobał Bogu. A który z żoną jest, stara się o to, jakoby się podobał żonie i rozdzielon jest" (I. Kor. 7, 32-33).

- Widzę, że pan dobrze zna Pismo św., ale nie takie ono ma znaczenie - przerwał teolog sekciarski.

- Znaczenie powyższych słów św. Pawła jest aż nadto jasne; nie moja w tem wina, że nie odpowiadają one pańskiemu życiu. Czy pan, jako teolog, uznaje, że krzywoprzysięstwo albo niedotrzymanie ślubu Bogu uczynionego jest grzechem?

- Niewątpliwie, jest to grzechem.

- Pan przy otrzymaniu święceń kapłańskich złożyłeś ślub czystości, który teraz pan złamałeś. Czy to nie grzech?

- Ja nie składałem żadnej tego rodzaju przysięgi.

- O ile znam ceremonje święceń kapłańskich, ks. biskup wezwał pana do zastanowienia się i odstąpienia, jeżeliby pan nie czuł sił do godnego, życia kapłańskiego. Kto po tem pytaniu biskupa zostaje, ten obiecuje życie w czystości i składa milcząco uroczysty ślub. Pan ślub ten złamałeś, czy to nie grzech?

- Pan tego nie rozumie.

- Nie rozumie jeden z nas. Proszę mi pozwolić na jedno jeszcze pytanie: Czy Pan Jezus mógł się pomylić?

- Napewno nie.

- W Ewangelji św. Mateusza Pan Jezus dwa razy potępił rozwód (Mat. 5, 32 i 19, 8-9). Nie Kościół, lecz sam Chrystus Nikt nie ma prawa - ani Kościół - zmienić zakazu Bożego. Pan tymczasem chwaliłeś się, że u was jest rozwód. według waszej nauki myli się i Kościół katolicki i Pan Jezus. Nie myli się tylko - według pana - wasz jakiś "polski kościół", a nie myli się dlatego, że pozwala każdemu żyć i prowadzić się według grzesznych zachcianek ciała. Czy to wiedzie do zbawienia dusz?...

Pociąg stanął w Krakowie i przerwał naszą dysputę. Pan teolog podał mi rękę, przedstawił się: "Jestem ks. H..." - i wysiadł.

Przez dobrą chwilę stałem zamyślony i modliłem się za niego. Przypomniały mi się słowa proroka Ozeasza, któremi woła "Nawróć się do Pana Boga swego, boś upadł w nieprawości twojej. Weźmij z sobą słowa, a nawróć się do Pana i mów Mu: wszystką nieprawość odejmij, weźmij dobroć" (Os. 14. 2-3).

Szanownych Czytelników proszę, by dla pana H... nie żywili nienawiści, ani pogardy, lecz niech, go "prześladują" modlitwami. Starajmy się na naszych rozmodlonych rękach zanieść zbłąkaną owcę dobremu Pasterzowi - Chrystusowi

Zaś p. H... błagam z szczerej miłości: Niech pan spojrzy na ręce Zbawiciela do pana wyciągnięte! Rzuć się pan do objęć tych boskich ramion! Niechaj pan zawoła - nie po łacinie: "Mea culpa", ale, jak pan woli, po polsku: "Moja bardzo wielka wina! Panie Jezu, odpuść mi, ja zbłądziłem, a nie T y! "

Fryderyk Pistol, nawrócony żyd
("Dzwon Niedzielny").