Nie bój się!...
Drukuj

Opowiedział Bł. Ks. Bosko ks. Ceruttiemu

Pewnego dnia przyszła do mnie jedna pani z gorącą prośbą, abym poszedł odwiedzić ciężko chorego, owszem będącego już u schyłku życia. Chodziło o pewnego masona, który odpędzał bezwzględnie każdego kapłana od swego łóżka i dopiero po długich i usilnych prośbach pozwolił wezwać ks. Bosko. Poszedłem, lecz zaledwie przekroczyłem próg i zamknąłem drzwi za sobą, rzekł do mnie z całej siły, jaką jeszcze posiadał:

Czy przychodzisz jako przyjaciel, czy też jako kapłan? Biada ci, jeżeli mi wymienisz choćby tylko słowo "spowiedź".

To mówiąc chwycił dwa rewolwery, jakie miał z jednej i drugiej strony łóżka, a wymierzywszy je do moich piersi, dodał:

Pamiętaj to sobie dobrze, że za pierwszem słowem o spowiedzi, jeden rewolwer będzie dla ciebie, a drugi dla mnie

- A ksiądz dobrodziej się nie przeraził? - zapytałem.

Odpowiedziałem mu: Nie bój się pan, gdyż bez pańskiego pozwolenia nie będę mówił o spowiedzi.

Pytałem go potem o stanie choroby i jakie jest zdanie lekarzy. Następnie zwróciłem rozmowę na historję, a przede wszystkiem opowiedziałem mu o śmierci Woltera[1]. Po skończonem opowiadaniu dodałem:

- Niektórzy, doszedłszy do tego punktu, mówią, że Wolter się potępił; ja tego nie twierdzę, lub przynajmniej nie odważyłbym się coś podobnego twierdzić, bo wiem, że miłosierdzie Boże jest nieskończone.

Jak to? - przerwał mi chory, śledzący niespokojnie całe opowiadanie. - I dla Woltera jest jeszcze nadzieja? Zatem niech ksiądz dobrodziej raczy mnie wyspowiadać.

Zabrałem się do dzieła: przygotowałem go i wyspowiadałem. Podczas rozgrzeszenia wybuchnął głośnym płaczem, wołając, że nigdy nie cieszył się takim spokojem w swojem życiu jak w tej chwili.

Spełnił wszystkie żądane odwołania. Na drugi dzień przyjął wiatyk, lecz przedtem zwołał wszystkich domowników i publicznie prosił ich o przebaczenie danego zgorszenia. Po przyjęciu wiatyku wrócił do zdrowia i żył jeszcze dwa czy trzy miesiące. Ten czas poświęcał modlitwie, często prosił o przebaczenie za dawne zgorszenia i parę razy przystąpił z wielkiem zbudowaniem do Stołu Pańskiego.

Wiedz o tem - kończył ks. Bosko - że ów pan miał bardzo wysokie stanowisko w hierarchji masońskiej.

("Posłaniec")

[1] Wolter - jeden z największych wrogów Boga i Kościoła, żyjący w w. XVIII.