Życie robotniku w "raju" bolszewickim
Drukuj

O życiu robotników w ZSRR, złożył cenne świadectwo pewien "spec" - cudzoziemiec, któremu udało się wyrwać z socjalistycznego raju i ogłosić swą opowieść drukiem w paryskim "Biuletynie opozycji", wydawanym przez komunistów - antystalinowców.

"Spec" ten stwierdza, że wszyscy pracujący w jakimkolwiek zakładzie lub fabryce dzielą się na dwie kategorie: robotnicy i "aparat". Do aparatu prócz fabrycznych władz partyjnych, zalicza się również inżynierów, majstrów i najbardziej wykwalifikowanych robotników. Aparat ma wszelkie przywileje; robotnicy - żadnych. Płaca inżyniera - do 2.000 rubli miesięcznie; ślusarz - 400 rb.; robotnik bez kwalifikacji - 150 rubli. Prócz wysokiej płacy pracownik, należący do "aparatu", ma jeszcze do 1.500 rb. miesięcznie w postaci premii, nagród urlopowych, pofajrantowych itd. - zależnie od mniej lub więcej zażyłych stosunków z dyrektorem.

Inny przywilej "aparatu" dotyczy ubezpieczeń społecznych. Robotnik ma prawo korzystania z ubezpieczenia (np. w wypadku choroby) tylko po przepracowaniu w danym zakładzie dwóch pełnych lat. Lekarstwa, zgodnie z ostatnią ustawą, musi kupować sam. Natomiast członkowie "aparatu" zostają ubezpieczeni od chwili przyjęcia ich do pracy.

To są przywileje ustawowe. Lecz poza nimi są o wiele poważniejsze przywileje - zwyczajowe. Np. w razie ciężkiej choroby robotnik zwykle -czeka na miejsce w szpitalu około 2-ch tygodni; natomiast członek fabrycznego komitetu partyjnego ma prawo do natychmiastowego umieszczenia w tzw. "specjalnych salach" szpitali.

Nie inaczej sprawa stoi z wysyłaniem robotników do uzdrowisk i sanatoriów.

O wysłaniu na Krym lub Kaukaz robotnik nie może nawet marzyć. Zresztą nawet gdyby dostał "putiowkę" na bezpłatny pobyt w sanatorium, nie miałby ani pieniędzy na przejazd, ani odpowiedniego ubrania. Krym i Kaukaz dostępne są tylko dla uprzywilejowanej biurokracji partyjnej lub fachowej.

Zarobku robotniczego starczy na to tylko, by z rana zjeść kawałek razowego chleba (kilo - 90 kopiejek) i napić się gorącej wody. bez cukru. Herbata jest b. droga. Na obiad może zjeść w fabrycznej stołówce porcję barszczu (60 kopiejek), lub ugotować sobie kartofli. Wieczorem razowiec i gorąca woda.

Robotnicy mieszkają zwykle po (6-7 osób w jednym pokoju; nieżonaci najczęściej mieszkają w barakach fabrycznych, w natłoczonych salach, gdzie łóżka umieszczone są o 50 centymetrów jedno od drugiego. Ubóstwo przeciętnego robotnika sowieckiego przechodzi wszelkie pojęcie.

Skarżyć się na swą niedolę robotnicy nie mogą. Pilnuje ich nieodstępnie istniejąca w każdej fabryce tzw. "specjalnaja czast" - fabryczne GPU.

Tak żyją "gospodarze" państwa socjalistycznego - robotnicy. "Dzieło Lenina - Stalina" - to reżim bezprawia i niebywałej nędzy robotniczej. Nie dziw, że teraz w ZSRR największą popularnością cieszy się piosenka, która zaczyna się tymi słowy:

"Za czto że my boroliś, za czto my stradali,
Za czto my proliwali swoju krow?...

"Za co walczyliśmy, za co cierpieli, za co przelewaliśmy naszą krew?" - oto pytanie, które zadają sobie milionowe rzesze uciemiężonego proletariatu sowieckiego.