Życie religijne w Szwecji

Trudno zdać sobie sprawę, na jakie niebezpieczeństwo narażony jest katolik w kraju protestanckim. W Szwecji niebezpieczeństwo to dla katolika polskiego jest groźniejsze niż gdzie indziej, gdyż niewielka liczba naszych rodaków rozsiana jest pojedynczo lub w niewielkich grupach po całym terenie państwa.

Niebezpieczeństwo, jakie tutaj grozi duszy katolika wynika nie tylko z oddalenia od miast, gdzie znajdują się kaplice lub kościoły katolickie albo z braku obciążonych nadmiernie pracą duszpasterską kilku polskich księży, ale przede wszystkim z samego przebywania w protestanckim środowisku.

Protestantyzm - ów zniewieściały, spoganiały chrystianizm zmaterializowanego i wygodnego społeczeństwa stanowi przedziwną w swym bezładzie siłę, dławiącą i duszącą ze wszystkich stron wszelki polot, idealny poryw, wszelkie samorzutne dążenie ku Bogu. Stanowi siłę ślepo tłumiącą zdolność do czystej miłości, do zdrowego życia szczęśliwych rodzin. W kościele protestanckim Zbawiciel i Ewangelia to coś od święta - nie na co dzień; coś wzniosłego, ale oderwanego od życia, coś nierzeczywistego, przeznaczonego dla wrażliwszych estetycznie umysłów, - coś pięknego, ale raczej w sposób literacki, poetycki.

Szwedzkie kościoły protestanckie są zimne i ponure - wyczuwa się w nich wprost fizycznie brak oficjalnej, osobistej obecności Boga, brak Niepokalanej, Pośredniczki Łask i Orędowniczki modlących się. Jedynie coś, jakby smutne - zbolałe echo Bożego Słowa rozbrzmiewają pieśń, koncerty wokalno-muzyczne i poetyckie kazania wśród pół-pustych, chłodnych naw i tłuką się niby motyl o barwne szyby witraży w bezsilne, tęsknocie za Tym, do którego usiłują błąkając się dotrzeć.

Kościół katolicki w tym kraju obejmujący około 1% ludności, w tym prawie piątą część cudzoziemców, trwa, ale rozwija się bardzo nieznacznie. Mimo to "koniunktura" katolicka w Szwecji jest obecnie bardziej korzystna przez wzrost popularności, a raczej może autorytetu Papieża Piusa XII, jako nieskazitelnego człowieka, bojownika o pokój i podstawowe prawa człowieka, oraz dzięki zaprzestaniu w prasie złośliwych ataków na katolicyzm.

Kościół trwa tutaj niby mocna, nieugięta wyspa prawdziwej Wiary w morzu-pustyni "odchrystianizowanego chrześcijaństwa".