Ból i cierpienie stale towarzyszą życiu. Cierpienie jak cień raz większy, raz mniejszy, ale zawsze obecny, nieustannie idzie za człowiekiem nawet w samo południe naszego życia i powodzenia. Ziemia była, jest i będzie doliną łez. Na nic się nie przyda ucieczka przed cierpieniem, na nic sztuczne, a najczęściej grzeszne zagłuszanie cierpienia. Cierpienie trzeba przyjąć, jako objaw życia samego, jako siłę straszną, ale i dobroczynną zarazem. Przecież cierpienie wybudowało ten wspaniały gmach postępu i kultury, którym się współczesny człowiek tak bardzo i po części słusznie szczyci, cierpienie też zaludniło niebo cudownym orszakiem świętych. Cierpienie wybrał Chrystus Pan, jako środek odkupienia ludzkości. Cierpiąc naśladujemy Go i za Nim idziemy. Nie chowajmy się więc małodusznie, nie uciekajmy w popłochu, nie mędrkujmy i nie buntujmy się bezsilnie. Śmiało wychodźmy na spotkanie cierpienia, uzbrojeni w jedynie skuteczną broń, w cierpliwość. Gwałtowne szarpanie się powiększa tylko ból, a gwałtowna ucieczka od cierpienia najczęściej wpędza nas w nowe cierpienie o wiele cięższe.
Można i trzeba szukać sposobów wyzwolenia się z cierpień, lecz należy to robić spokojnie, ostrożnie i rozumnie. Jeżeli uda nam się znaleźć skuteczny sposób, cieszmy się z tego, jeżeli nie, co nazbyt często zdarzyć się może, nie martwmy się, nie rozpaczajmy, a tym bardziej nie buntujmy się przeciw losowi. Spokojnie i cicho znośmy cierpienie, którego uniknąć nie mogliśmy, a wyda się nam ono mniej bolesne i mniej ciężkie, niż sądzimy. Przyjdzie chwila wyzwolenia, przyniesie ją rozumny wysiłek, dobra rada, szczęśliwy wypadek, lub czas - ten lekarz wszelkich cierpień. W czasie cierpienia módlmy się pokornie do Boga, a swoje zwykłe obowiązki spełniajmy z podwójną gorliwością - jest to najlepszy sposób na wszystkie cierpienia moralne.
Co do cierpień fizycznych to starajmy się znosić je w jak największej cichości, nie skarżąc się, nie krzywiąc, nie wyrzekając. Nie opowiadajmy byle komu o swoich bólach, zmartwieniach i troskach. Narazimy się tylko na zdawkowe współczucie, lub gorzej jeszcze na obmowę i drwiny. Jeżeli czujemy, że bólu sami znieść nie możemy, otwórzmy swe serce osobie naprawdę nam życzliwej, starszej i doświadczonej, ojcu lub matce, prawdziwemu przyjacielowi, przewodnikowi duchownemu, doświadczonemu lekarzowi. Do dobrej rady zastosujmy się, lecz nie rozpaczajmy, jeżeli i ona ulgi nam nie przyniesie.
Cierpienie nasze ofiarujmy Bogu - i tak winy nasze przewyższają nieskończenie nasze cierpienia. Módlmy się i spoglądajmy nieustannie na Chrystusa w Ogrójcu i na Golgocie. Gdyby cierpienie nie było koniecznym, znalazłby Bóg inny sposób zbawienia ludzkości, niż męka i śmierć Chrystusa.