Październik. W ciszy jesiennego wieczoru - płyną odgłosy dzwonów. Przed ołtarze Maryi rzęsiście oświetlone i przybrane kwieciem znów garną się tłumy. W półmroku świątyń śle modły zebrany lud. Przynoszą tu w paciorkach różańca swe codzienne troski, kłopoty, hołdy i dzięki Tej, przez Którą wszystko otrzymali, czy chcą otrzymać. A tak dużo każdyby pragnął...
Ludzkie nadzieje i plany tak jakoś mało się ziszczają, a fala zawodów zawsze bliska. Płyną te tłumy tu, gdzie najpewniej coś otrzymać mogą. Pod stropy świątyni, u stóp Królowej Różańca św. zostawia każdy wiązanki swych marzeń, i odchodzi zawsze ujęty głębią nadziei, że osiągnie to wszystko, o co prosił, bo prosił Matki samego Boga!
A Ta Pani - jak zawsze, wszystkich słucha - każdemu daje pełnię swej pieczy. I uśmiechnięta przygarnia nawet tych, co Ją już dawno zdradzili, gardząc, zdeptali Jej Imię, i wykreśliwszy w swej duszy słowo Bóg, poszli... błądząc w kniejach grzechu, i nie znaleźli mniemanego szczęścia jak tylko w powrocie do Jej Matczynego łona.
Rozśpiewane dusze, rozmodlone serca - płyną lawiną z dymami kadzideł, bijąc do niebios podwoi o wszystko. Tej pomocy Bożej Matuchny, jeszcze bardziej nam obecnie potrzeba, gdy znękani życiem, strudzeni pracą, zawiedzeni w nadziejach, przeliczeni w rachubach, i w obliczu niedawnego nieszczęścia strasznej powodzi, gdzie tyle naszych rodzin zostało bez dachu nad głową, bez środków do życia, czyż mamy w niemej rozpaczy bezradnie załamać ręce? Nie! Wiara nasza św. zabrania nam wątpić w miłosierdzie Boże i szemrać w zrządzeniach Opatrzności.
Ze sprawiedliwym Jobem, w pokorze ducha mówmy: Pan dał, pan wziął, niech będzie Imię Jego błogosławione. Słusznie dotknięci Prawicą Boga za winy nasze, ufajmy i wierzmy głębiej, bo Jego Ojcowska dobroć - Odwieczna i Święta!
Spiesząc przed ołtarze Maryi, prośmy Ją gorąco o Orędownictwo za nami do Boga, pomnąc, że wieki głoszą Jej moc we wszechświecie. A mroki wieczorne zaniosą falą różańcowe modły i rozdzwonią echem w Jej sercu Matczynem - śląc duszy ulgę w cierpieniu.