Taki sobie niewielki i cichy jubileusz

W październiku [1934] r. upłynęło 15 lat od chwili, gdy jeden z założycieli stowarzyszenia "Milicji Niepokalanej" w Rzymie, O. Maksymilian Kolbe, zapoczątkował ją na niwie polskiej.

Stowarzyszenie nowe, bo zaledwie przed dwoma laty (tj. w r. 1917) zrodzone w sercach młodzieńczych, miłujących Niepokalaną i bolejących nad tym, że tyle dusz ginie w zachłannych mackach masonerii, bezbożnictwa i herezji.

- Trzeba ratować zbłąkanych - rzekli sobie. Trzeba coś robić, boć tu chodzi nie o drobnostkę, nie o rzecz, której stratę można jakoś z czasem przeboleć, ale o dusze nieśmiertelne, które cisną się w szpony diabelskie, jak ćmy do płomienia świecy, aby zginąć, zginąć na wieki i bezpowrotnie. A przecież Chrystus za nie umarł!...

Któż wystąpi do boju z tym odwiecznym wrogiem ludzkiego szczęścia - szatanem, starającym się różnymi sposobami udaremnić trud Jezusowego odkupienia?

Nikt inny, jeno Ta, o Której powiedział Bóg jeszcze w raju, rzucając przekleństwo na zdradzieckiego węża: "Ona zetrze głowę twoją" i o Której Kościół śpiewa w swych modłach liturgicznych: "Wszystkie herezje Samaś zniszczyła na całym świecie" - Niepokalana. Ona najlepiej pojęła wartość duszy ludzkiej, gdy, jako Współodkupicielka świata, widziała, ile i jak okrutnych cierpień kosztował Jezusa okup za tę duszę.

Maryję tedy, szczególniejszą Patronkę zakonu franciszkańskiego, wzięli sobie za Hetmankę. Jej pieczy i staraniom miłościwym poddali założone stowarzyszenie, które nazwali Milicją Niepokalanej (M.I. - od łacińskiego Militia Immaculatae). Ma ono gromadzić pod błękitnym sztandarem dusze gorące, ofiarne, które pod opieką Niepokalanej nie tylko same zbawić i uświęcić się pragną, ale także chcą na powrót sprowadzić do Jezusa, przez pośrednictwo Ucieczki grzeszników dusze zbłąkane, uwikłane w sidłach błędu, herezji, bezbożniczej masonerii i niewiary. Pragną przyczynić się wszelkimi dostępnymi sposobami do zaprowadzenia Królestwa Chrystusowego w sercach i w życiu dzisiejszym.

A więc stowarzyszenie bojowe, imające się ciężkiej i trudnej walki z grzechem, złą wolą i wszelkim błędem. Zadanie przewyższające siły ludzkie - ale nie moc i potęgę naszej Hetmanki i Królowej - Maryi!

I dlatego, że Ją widzimy na czele naszych szeregów, dlatego, żeś my się Jej na własność wyłączną, oddali, jesteśmy pewni zwycięstwa - mimo wszelkie trudności, mimo wściekłości mocy piekielnych, mimo całej akcji zbrojnej obozu bezbożników, wolnomyślicieli, komunistów, żydów i masonów.

Zwyciężymy! - nie my, ale Niepokalana z nami i przez naszą nędzną posługę!

Dziś, w miesiącu święta naszej Hetmanki, zróbmy defiladę i przegląd sił. Cośmy zdziałali przez te minionych lat 15?

Zaczęło się od garstki kilku kleryków franciszkańskich w Krakowie. Do nich wkrótce przyłączyli się klerycy nowicjusze lwowscy. Potem zarzucono niewód na świeckich ludzi dobrej woli. Powstało - "koło panów" w Krakowie stworzono początki biblioteki religijnej, założono bezpłatną czytelnię dzienników i czasopism. Ruszano się, jednak rezultaty były nikłe. W roku 1922 Milicja liczyła w Polsce zaledwie 2.000 członków.

Ale rok 1922 stał się przełomowym. W styczniu zjawił się skromniutki i niepozorny "Rycerz Niepokalanej" - organ Stowarzyszenia "Milicji Niepokalanej". Powstał z żebraniny i na żebraninie się oparł, ufny w pomoc Tej, Której cześć szerzył, miłość i potęgę głosił. I nie zawiódł się. Maryja mu błogosławiła. Rósł w siły, co miesiąc to liczni wyruszał w świat ze słodkiym słowem o Swej Pani i Właścicielce

Z rozwojem "Rycerza" przybywało członków "Milicji".

Dziś "Rycerz" już dawno wyprzedził co do nakładu największe nawet pisma w Polsce, a przed półtora rokiem przyszedł mu w pomoc "Rycerzyk", który już w 60.000 egz. wędruje do polskiej dziatwy i młodzieży. Lecz "Milicja" w Polsce dopiero sięga pół miliona.

Stąd widać, że wielu spośród czytelników "Rycerza" jeszcze do niej nie należy. Ale wciąż tworzą się nowe kadry; gotowe do dyspozycji. Coraz to nowe tysiące zaciągają się do hufców Maryi. Rekrutują się zaś one ze wszystkich sfer społecznych, łącząc różne stany, różny wiek i zawody, jednocząc ludzi o rozmaitym stopniu wykształcenia i kultury.

I chociaż prawie półmilionową armia, to nie mało, jednak na tym poprzestać nie można. Najbliższym zadaniem jest podwoić tę cyfrę, osiągnąć milion. Łatwo się to stanie, gdy każdy z obecnych członków "Milicji" zdobędzie paru nowych. A to nie trudno, bo obecnie są już tacy, co po kilkaset werbowali.

Do pracy więc, aby wszyscy należeli do "Milicji Niepokalanej"! Wszyscy katolicy! Wszystkie klasy społeczne, wszystkie rodziny, wszystka młodzież. Bo wszyscy mają walczyć, bo nikomu dziś gnuśnieć nie wolno, dziś, gdy walka z Bogiem i Kościołem wzmaga się z dniem każdym. Nikomu nie wolno stać na uboczu, gdy moce ciemności mobilizują wszelką przewrotność i wszelkich imają się środków, by dusze od Boga i Kościoła św. oderwać, by je zepchnąć z drogi wiodącej do szczęścia na wyboiste ścieżki niewiary i występku, wiodące na zatracenie. Do pracy, do walki pod wodzą niezwyciężonej Hetmanki - Niepokalanej!

Praca dotychczasowa wydała wielkie owoce. Setki, a może i tysiące dusz zbłąkanych zawróciło z manowców grzechu i niewiary, przypadając z miłością do stóp Maryi, Która ich pociągnęła.

Ale to mało. Wszyscy mają siać się własnością Tej najlepszej Matki, wszyscy mają być Królestwem Chrystusa przez łaskę uświęcającą i miłość!

A więc do pracy, rycerstwo Maryi! Naprzód, z zapałem i wytrwale! Niepokalana przed nami, wiedzie nas do zwycięstwa!

- Choćby i życie przyszło złożyć w ofierze dla Ciebie, o Maryjo, chętnie Ci je poświęcimy! Bośmy Twoją dziatwą, Twoim rycerstwem, własnością Twoją!...

Niepokalana

[Fot. 1: ]