Tajemnica Wniebowzięcia a życie chrześcijańskie

Prawdy naszej wiary nie są jedynie światłem dla umysłu, pozwalającym rozszerzyć zakres naszego poznania; nie mają wyłącznie charakteru spekulatywnego, lecz owszem posiadają wartość praktyczną i wywierają zbawienny wpływ na życie chrześcijańskie. Można je słusznie nazwać doktrynami życiowymi. Tajemnica "Wniebowzięcia nie stanowi wyjątku w tym względzie. O czym nam ona mówi?

Przypomina nam przede wszystkim życie, jakie Najśw. Maryja Panna wiodła na ziemi w czasie od wniebowstąpienia Jezusa do swego wniebowzięcia. Z tego okresu mamy o Niej tylko jedną wiadomość ze źródła natchnionego, mianowicie zdanie z Dziejów Apostolskich: Apostołowie "trwali jednomyślnie na modlitwie wraz z niewiastami i z Maryją, Matką Jezusową" (Dz 1,14). Wzmianka ta, aczkolwiek krótka, jest bardzo cenna. Nie będzie rzeczą zbyt śmiałą wnioskować z niej, że dominantą reszty ziemskiego życia Niepokalanej była modlitwa, kontemplacja, zjednoczenie z Bogiem, wniebowzięcie wewnętrzne wszystkich chwil na szczyty życia mistycznego - życie całkiem ukryte w Bogu, prawdziwie niebiańskie. Tak więc Najśw. Maryja Panna Wniebowzięta przedstawia się nam jako Orante - Modląca się - w najpełniejszym słowa tego znaczeniu, jako wzór doskonały życia kontemplacyjnego[1]. Zresztą modlitwa Jej nie miała na celu korzyści osobistych.

Zmierzała do nawrócenia świata. W początkach jego ewangelizacji Maryja wzięła na siebie misję, jaką zawsze spełniają w Kościele zakony kontemplacyjne: misję wstawiennictwa, wynagradzania, apostolstwa modlitwy.

Taki obraz ukazuje się najpierw przy rozmyślaniu tajemnicy Wniebowzięcia. Obraz ten jest bogaty w nauki praktyczne. Uczy nas oderwania od dóbr ziemskich, ustawicznego postępu w doskonałości, życia skupionego i w łączności z Bogiem, słodkiej rezygnacji w doświadczeniach, troszczenia się przez modlitwę i ofiarę o zbawienie dusz, przyczyniania się do dobra Kościoła, mistycznego ciała Chrystusa.

Jeśli teraz przejdziemy do drugiego aktu tajemnicy, tj. do właściwego przejścia Maryi z życia śmiertelnego i podległego cierpieniom do życia nieśmiertelnego i szczęśliwego - bez względu na to, w jaki sposób się ono dokonało, - jest rzeczą oczywistą, że przejście to stanowi dla Niej zwycięstwo, pełne i ostateczne, nad śmiercią. Ten tryumf nad śmiercią jest również i nam zapewniony. Lecz dla nas urzeczywistnia się w dwóch etapach. Pierwszy ma miejsce w godzinę śmierci, kiedy dusza nasza zostaje uwielbiona, drugi - to uwielbienie naszego ciała po zmartwychwstaniu powszechnym. "Właśnie o tych dwóch etapach, o tymczasowym charakterze naszej śmierci, naszego zaśnięcia każe nam myśleć przejście Maryi, Jej Wniebowzięcie w ścisłym słowa tego znaczeniu. Myśląc o tryumfie Maryi myślimy równocześnie o tryumfie naszym. Wówczas śmierć traci w oczach chrześcijanina wygląd przestrachu i trwogi. Rozpromienia się jasnościami życia wiekuistego. Staje się nie tylko znośną, lecz słodką i pożądaną, ponieważ dzięki wierze i nadziei wiemy, że tryumf jej nad naszym ciałem jest tylko przejściowy. Rękojmią i gwarancją tego jest wspaniały i pełny tryumf, jaki Maryja, nasza Matka, odniosła nad śmiercią.

My, wierne Jej dzieci, nie powinniśmy wątpić, że będziemy kiedyś mieli udział w tryumfie Jej wniebowzięcia. I to napełnia nas radością i pociechą. W naszej ostatniej godzinie możemy liczyć na pomoc macierzyńską Tej, do której w życiu tak często zwracaliśmy się ze słowami: "Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej". Pamiętajmy, że Najśw. Maryja Panna Wniebowzięta jest patronką dobrej śmierci[2].

Tajemnica Wniebowzięcia kończy się w niebie ukoronowaniem Najświętszej Dziewicy - piątą tajemnicą chwalebną różańca świętego. Jak Apostołowie długo jeszcze wpatrywali się w Jezusa wznoszącego się do nieba, nawet gdy okrył go obłok chwały, tak i my, dzieci Maryi tryumfującej, wznośmy, ku Niej z tej łez doliny ufne spojrzenia. I wpatrujmy się w Królowę, Matkę i Pośredniczkę naszą. A nade wszystko w Matkę, gdyż potrzeba nam tu przede wszystkim serca i oczu matki. I prośmy Ją, by zwróciła na nas swe oczy pełne miłosierdzia i współczucia i ukazała nam, po tym ziemskim wygnaniu, Jezusa, błogosławiony owoc swego żywota. Tę ważną prośbę skierujmy do Matki Niebieskiej szczególnie w wieczór naszego życia, gdy zbliży się godzina przejścia z tego świata do Ojca, który jest w niebie.

[1] Warto zauważyć, że Ewangelia we Mszy św. z 15 sierpnia zawiera epizod z życia Marty i Marii, które komentatorzy i kaznodzieje zgodnie uważają z typy życia czynnego i kontemplacyjnego. Jezus dał pierwszeństwo życiu kontemplacyjnemu. Zresztą Ewangelia ta została wybrana nieco przypadkowo. Używano jej w dawnych czasach we Mszy na cześć dziewic, w braku innego tekstu odpowiadającego bezpośrednio tajemnicy dnia.

[2] Aby zasłużyć na ten tytuł - moim zdaniem - nie było najmniejszej potrzeby, aby Niepokalana sama miała doświadczyć rozłączenia duszy od ciała. Tytuł ten Maryja zdobyła na Kalwarii, współcierpiąc z umierającym Jezusem i doznając śmierci mistycznej bolesnego współczucia, która była bardziej gorzką niż jakakolwiek inna ze śmierci ludzkich, i która normalnie, bez interwencji Bożej, niechybnie spowodowałaby śmierć fizyczną. Jezus, który chciał w swym męczeństwie mieć pociechę z obecności najukochańszej swej Matki, chce także, aby każdy z nas miał Ją niewidzialnie, a czasem nawet widzialnie u swego śmiertelnego łoża.