W bolszewickiej Rosji mieszka około 1.600.000 katolików, po większej części Polaków lub Niemców. Stan Kościoła katolickiego bardzo smutny: nie ma ani jednego biskupa, ani jednej katolickiej gazety w kraju. 1925 r. było około 400 księży na 600 kościołów. Księża nie mają prawa uczyć religii w szkołach. Wogóle zabronione są takie książki w szkołach, w którychby była jaka wzmianka o Bogu. Księżom z zagranicy wjazd do Rosji wzbroniony. W całej Rosji nie ma ani jednego seminarium duchownego. Wprawdzie opowiadają w cichości, że w Moskwie jest tajne seminarium duchowne: w dzień jego członkowie pracują w fabrykach i biurach, a wieczorem studiują teologię - lecz i to nawet jest niepewnem.
Brak księży jest tak wielki, jak w żadnym nawet kraju misyjnym. Północna Rosja, podzielona na 5 parafii, zajmuje obszar tak wielki, jak Włochy, Anglia i Szkocja razem wzięte, a w Azji parafie są jeszcze większe. Np. proboszcz w Taszkencie ma parafię trzy razy większą niż Niemcy. To też w Rosji katolicy często zmuszeni są sami chrzcić dzieci i śluby dawać. W Petersburgu aby móc nabożeństwa odprawiać, księża mówią, kazania i odmawiają modlitwy po rosyjsku. W Moskwie są 3 kościoły, dwa polskie, jeden francuski, każdy z księży ma po 30.000 parafian, rozrzuconych po 2 milionowym mieście. Wieczorem setki robotników zbierają się w kościołach i odmawiaią wspólnie różaniec.
Księża często bywają więzieni: w samej Mohylewskiej diecezji jest 15 księży uwięzionych.
Zdarzało się, że ksiądz, sam obłożnie chory, kazał się nieść do ciężko chorego, aby go zaopatrzyć.
Na kościoły nałożone wielkie podatki. Gdy biedny lud ich płacić nie może, zamykają je, albo obracają na inny użytek: na kluby, teatry itp.
Maryja nie opuszcza nas, gdy się do Niej uciekamy, chociażby najszpetniejszymi byty choroby duszy naszej, z których ma nas wyleczyć.
Św. Alfons Liguori