Wiadomo, że ex-ksiądz Andrzej Huszno zaprzedał cały swój narodowy kościół prawosławnej cerkwi i zlał się z nią nieomal zupełnie. A uczynił to bez porozumienia się z wyznawcami swej sekty - nawet kapłanom, obałamuconym przez siebie, nic przedtem nie powiedział.
Dopiero, gdy już było po wszystkim, rozesłał do kapłanów narodowego kościoła list, z którego najboleśniejsze ustępy wypisujemy.
"Stoimy wobec faktu dokonanego" - mówi on, wykręcając się później sianem i usprawiedliwiając swój niesłychany czyn.
"Byłem wezwany do min. wyznań religijnych i usłyszałem takie zdanie: "życzeniem naszym i polskiej państwowości jest, abyście utworzyli jak najwięcej parafii, mieli swego biskupa, własny konsystorz...".
Ho, ho, czy nie za daleko?!
"... i żeby między wami walki nie było. W przeciwnym razie będziecie się pożerać wzajemnie, nam przysporzycie kłopotu, a trzeci będą się śmiać".
Nie, panowie z ministerstwa, my "trzeci" nie będziemy się śmiać, ale boleć i płakać! Boć to o dusze nieśmiertelne chodzi. Odstąpili rodacy nasi od jedności Chrystusowej wiary, porzucili nieomylną prawdę katolicką, więc teraz - nieszczęśni! - nawet między sobą się żrą...
Dalszy ustęp: "Proponuję bezwłoczne przyłączenie się do nas wraz z parafiami".
Tu już krew w żyłach się ścina. "Wraz z parafiami". Rzucają nieświadomym ludem naszym na prawe i na lewo - przecie na Boga! to są także ludzie!! Zaiste, powtarzają się czasy przeciągania ludu polskiego na schizmę. Jeno czynił to wtedy obcoplemieniec i wróg. A dziś Polak i w Polsce...
"Co do utrzymania" - uspokaja Huszno chciwych zaprzańców - "to może być ksiądz spokojny, gdyż od chwili przyłączenia się do nas, pensja rządowa w sumie 115 zł, jura stolae i rozwody, całkowicie księdzu zabezpieczą byt..".
Więc już rozumiemy, dlaczego odszczepieńcy zwalczają nierozerwalność małżeństwa i krzyczą za rozwodami. By sobie całkowicie zabezpieczyć byt!
A teraz co najokropniejsze:
..."gdyby tego nie starczyło, mamy przyrzeczoną "subwencje rządową".
Tak pisze Huszno. A my na jego odpowiedzialność słowa te i wszystkie powyżej przytoczone - wypisujemy. I na odpowiedzialność tygodnika heretyckiego, który list cały w tym tekście podał.
Módlmy się! Czuwajmy!!
Już po złożeniu artykułu czytamy w prasie: "Ministerium W. R. i O. P. stwierdza kategorycznie, że dyrektor departamentu wyznań ani do ks. Huszny, ani do nikogo innego nic podobnego nie powiedział".
A więc nasze ostatnie słowo: albo kłamie tygodnik heretycki (nazwy jego nie podajemy, by nie robić mu nawet takiej reklamy!), albo zmyśla wszystko Huszno, albo jeden urzędnik na drugiego winę zwala, byle wszystko owinąć w bawełnę.