Z wyznań nawróconego żyda
Będąc pierwszym powołaniem opóźnionym, które po wojnie zostało przyjęte do tego Seminarium i wyświęcony na kapłana, aby wrócić doń już w charakterze profesora, z wielką przyjemnością pospieszam zapoznać ogół katolicki w Polsce z tą piękną instytucją, która może posłużyć za wzór dla podobnego dzieła w Polsce, gdzie z pewnością jest również dużo powołań opóźnionych wśród rozczarowanej do brutalnego materializmu inteligencji polskiej.
Pierwszą ideę odrębnego dzieła powołań opóźnionych miał O. Eudysta ks. Ferron, który zauważył wśród niektórych żołnierzy po wojnie 70 r. pociąg do kapłaństwa, nie dający się jednak ująć w ramy ani małego, ani wielkiego Seminarium. Po rozmaitych bezowocnych wysiłkach, O. Ferron postanowił założyć rodzaj bractwa św. Benedykta z życiem ściśle zakonnym, gdzieby młodzi ludzie przez przestrzeganie surowego regulaminu i ćwiczenie się w łacinie oraz pracy ręcznej duchowo się przygotowywali do kapłaństwa.
Synami duchownymi O. Ferron’a są właśnie ks. Benedykt Grillet, kapłan niezwykle świętego życia, niepospolitej inteligencji i olbrzymiej wiedzy - od wyższej matematyki aż do hebrajskiego i arabskiego języka nie ma dlań umiejętności nieznanej - a który z zawodu był robotnikiem biżuterii, i ks. Paweł Mary, niesłychanie gorliwy i nadprzyrodzony kapłan, którego gościnność, miłość ubogich, wreszcie ufność bezgraniczna w Matkę Bożą z Lourdes i małą świętą Teresę nieraz była wynagrodzona przez Boga w sposób wprost niepojęty: ks. Mary, skazany na śmierć przez swego lekarza, po utracie jednego płuca, został cudownie uzdrowiony w Poitres, w drodzę do Lourdes, lat temu dwadzieścia pięć.
Obaj ci kapłani (sami powołania opóźnionego) widząc straszliwy kryzys powołań kapłańskich, zwłaszcza we Francji centralnej, postanowili odnowić upadłe dzieło O. Ferron’a w duchu bardziej nowoczesnym, sądząc, iż w ten sposób uda się choć po części zażegnać groźne niebezpieczeństwo zaniku francuskiego kleru katolickiego.
Gorący ich patriotyzm, oparty o głębokie zrozumienie katolicyzmu w dziejach Francji, nakazywał im nie cofać się przed żadną ofiarą, aby zachować każde prawdziwe powołanie kapłańskje, które Opatrzność im przysyła. Po dziś dzień ze wzruszeniem przypominam sobie moje pierwsze przybycie do St. Jean: przysłany tam przez sławnego uczonego O. Lebretona TJ, który pierwszy uznał moje powołanie po moim powrocie z niewoli niemieckiej, z pewnym niepokojem zadawałem sobie pytanie, jak ja, "żyd", będę przyjęty jako kandydat do kapłaństwa katolickiego przez nieznającego mnie proboszcza francuskiego! Lecz ks. Mary zaledwo mnie ujrzał u siebie, przycisnął mnie, jak swego syna, do piersi, pytając się zarazem, czy ja kocham Matkę Bożą: Elle vous a tant aime (Ona tak bardzo pana kochała)! I odtąd obaj ci szlachetni księża nie żałowali żadnego wysiłku, nie odmawiali żadnej pomocy, aby doprowadzić moje powołanie do pomyślnego zakończenia.
Mogłem w ten sposób obserwować rozwój tej oryginalnej instytucji od zawarcia pokoju. W rzeczy samej wojna rozprószyła uczniów, budynek Seminarium mocno ucierpiał od kwaterunków wojskowych, nawet Niemcy przez pięć dni byli tu gośćmi w St. Jean.
Na początku byłem niemal sam jeden, lecz wkrótce uczniowie zaczęli napływać i zacny ks. Mary wraz z O. Benedyktem, mimo podeszłego wieku i przeciążenia pracą parafialną, zmuszeni byli zabrać się do dawania wykładów łaciny. Sytuacja była trudna, lecz Opatrzność przyszła rychło w pomoc tym świętym kapłanom, przysyłając dwie młode siły, niepospolicie uzdolnione, aczkolwiek całkiem odmienne co do temperamentu i formacji duchowej: ks. Sauvage’a i ks. Terrilon’a. Mgr. Laveille, wikary generalny naszej diecezji, skłaniając się do prośby ks. Mary, aby mu dać młodego kierownika dla jego Seminarium, nie mógł uczynić lepszego wyboru, jak wyznaczając w roku 1920 ks. Terrilon’a, zaraz po jego wyświęceniu, na to trudne i odpowiedzialne stanowisko. Pod jego energicznym kierownictwem przy pełnym poświęcenia współudziale ks. Sauvage’a dzieło powołań opóźnionych stanęło na mocnych nogach.
St. Jean, w marcu.
Przypatrz się, człowiecze, rozporządzeniom Bożym, rozporządzeniom miłosierdzia, mającym na celu spełnianie się tegoż miłosierdzia w jak najobfitszej mierze: oto chcąc zbawić rodzaj ludzki, złożył Pan Bóg w ręce Maryi wszystkie skarby odkupienia, aby nimi według woli szafowała.
Św. Bernard