"Rycerz" w celi więziennej
syn marnotrawny, dusza, św. Michał Archanioł

Najpierw beztroska młodość... lata nauki w szkole powszechnej... później pierwsza praca zawodowa w ślusarstwie. Zawsze pod opieką dobrej Matki Najświętszej; do Niej się uciekałem we wszystkich swych potrzebach. Ale to nie trwało długo. Dostałem się do grona kolegów złego prowadzenia się i... uległem ich złym namowom. Przekroczyłem przykazanie 6-te, wytoczono mi sprawę sądową, a z przedsiębiorstwa zostałem wydalony. Dzięki staraniom rodziców sprawa została umorzona, lecz do swego zawodu nie zostałem przyjęty.

Od tego czasu piekło dopuściło szturm do mej podciętej duszy. Najpierw powoli, podstępnie, a potem coraz silniej i silniej opanowywało mą .dusz? - Niespostrzegłem się, jak grzęzłem coraz to głębiej w śliskie błoto grzechu i nieuczciwych postępków. Złe namiętności opanowały mię zupełnie. Pijaństwo, rozpusta, łamanie przykazań Bożych, oto me życie. O obowiązkach życia uczciwego człowieka, zapomniałem już zupełnie.

Tak żyłem wiele lat...

Aż wreszcie przyszła straszna choroba weneryczna, a co za tym idzie - niezdolność do pracy i niechęć do życia. Chciałem się leczyć, lecz z braku pracy nie miałem pieniędzy.

Poszedłem kraść...

Od tej pory, tj. od roku 1926, tylko bramy więzień otwierały i zamykały się za mną. 10 lat swego młodzieńczego życia spędziłem w murach więziennych. Odsiadywałem kary w więzieniach: w Piotrkowie Tryb., w Częstochowie, Lublinie, Równem, Rybniku i w Płocku.

Do Płocka zostałem przetransportowany 1 lutego br. z Piotrkowa Tryb., jako niepoprawny recydywista do więzienia izolacyjnego. Ścisły rygor i ostra dyscyplina wpłynęły, żem zaczął myśleć o popełnieniu samobójstwa. Myśli te jak krwiożercze hieny prześladowały mnie stale...

Och, gdybym za popełnienie pierwszego przestępstwa skazany został do więzienia izolacyjnego, na pewno nie miałbym tak czarnej przeszłości!... Bo odsiadywanie kary w zwykłym więzieniu dla wykolejeńca karanego już raz lub dwa razy, to nie jest karą. Natura przywyka do warunków życia i cela więzienna staje się pensjonatem.

Myśli samobójcze nie odstępowały ani na chwilę. W duszy czułem wprost piekło. Sądziłem, że to Pan Bóg mnie karze 1 całą swą wściekłość skierowałem przeciwko Niemu. W chwili tak zbuntowanego ducha przemknęła mi myśl, by się ratować. Ale jak - nie potrafiłem sobie odpowiedzieć... I stał się wprost cud. P. Oddziałowy więzienia stanął we drzwiach mojej celi, trzymając plik błękitnych "Rycerzy Niepokalanej". Poprosiłem go, ażeby mi dał do przeglądnięcia. Otrzymałem dwa egzemplarze z różnych miesięcy.

Pierwszy raz w swym życiu zacząłem czytać "Rycerza". Przeczytałem drobne wiadomości, niektóre artykuły, oglądnąłem ilustracje i odłożyłem na bok. Do dalszego czytania nie miałem chęci. Jednak monotonny tryb życia w celi więziennej, wiercące umysł myśli samobójcze, oraz chęć ratowania się przed wpływem szatana, skłoniła mnie, żem ponownie wziął do ręki odrzucone pismo. Teraz czytałem wszystko, od początku do końca i... "podziękowania" także... Po przeczytaniu kilku wstąpiła we mnie jakaś otucha i chęć do nowego, uczciwego życia.

- Dlaczego tylu ludzi - powtarzałem sobie - nawiedzeni rozmaitymi ciężkimi chorobami i nieszczęściami mogą korzystać z dobrodziejstw Matki Niepokalanej? Czy dla mnie już nie ma żadnego ratunku?...

Poważne myśli targnęły mą duszą. Wniknąłem w swą minioną przeszłość. Odczułem paniczny strach, że dusza moja jest bezwątpienia przeznaczona na potępienie.

12 lat nie byłem u spowiedzi... W ciągu tych lat nie szukałem pociechy w modlitwie... W ciągu tych lat byłem we władaniu nieczystych mocy...

Jakaś zbawcza iskierka ufności w pomoc Ucieczki grzeszników przeszyła me serce, a wola powzięła silne postanowienie ratowania mej grzesznej duszy. Zaszczepiona przez rodziców miłość do Matki Najświętszej, po przeczytaniu "podziękowań" rozgorzała płomieniem! Upadłem na kolana, a o kamienne sklepienie celi więziennej uderzyły słowa modlitwy...

Zaskorupiała pokrywa mej duszy zaczęła pękać, a wreszcie pod naporem modlitw z książki do nabożeństwa, którą otrzymałem od ks. kapelana więzienia, zupełnie zmiękła.

Zbliżała się Wielkanoc.

Błagalną i gorącą prośbę zaniosłem do Matuchny Niepokalanej, aby mi dała łaskę szczerej Spowiedzi św. i dobrego żalu za moje grzeszne życie. Niepokalana nie opuściła mnie w tak wielkiej nędzy moralnej. Przy Jej pomocy odbyłem dobrze Spowiedź świętą, a osłabiony duch, zasilony został Komunią św. Teraz - w 33 roku życia - odczułem taką błogość i radość, jak gdybym po raz pierwszy przyjmował do serca Chleb Mocnych,

Obecnie czuję się bardzo szczęśliwy. W krótkim czasie po swym nawróceniu, czegom się wcale nie spodziewał, zostałem zatrudniony pracą, która czyni lżejsze odbywanie kary w więzieniu izolacyjnym.

Za te wszystkie łaski i za opiekę w ciągu 12 lat mego oddalenia się od Boga, składam Matce Najświętszej, jako swej specjalnej Patronce serdeczne podziękowanie.

Do Ciebie Czytelniku w więzieniu słów kilka... Jeżeli żyjesz w grzechach, oddalony od Boga i Niepokalanej Dziewicy, porzuć życie występne, a oczyść się przez szczerą Spowiedź. Nie czekaj, aż Cię Bóg zacznie karać. Udaj się z gorącą, a prawdziwie szczerą prośbą do Matki Niepokalanej, a niewątpliwie zostaniesz wysłuchany i w sercu Twym zapanuje szczęście Przyjdzie Ci to łatwo, jak mnie przyszło, byłeś tylko z pokorną ufnością prosił o to Niepokalaną Dziewicę. Jedynie spokój sumienia uzdrowić może zbolałą duszę i odsunąć tragiczne obrazy minionej przeszłości. Ja już nigdy nie powrócę do życia przestępczego, a zawdzięczam to Matuchnie Niepokalanej i Jej "Rycerzowi".