W 1928 r. upadłem duchowo. Przyciśnięty ciężarem gorszącej atmosfery, wśród moralnie upadłego otoczenia, zniechęciłem się do życia - myślałem o popełnieniu samobójstwa.
Jednakże, gdzieś na dnie mego serca, żarzył się płomyk wiary w Boga, jeszcze w dzieciństwie podsycany pobożnością matki.
Wiara podyktowała mi następujące myśli:
Panem naszego życia jest Bóg. - On tylko może mi je odebrać.
Samobójstwo jest więc tchórzostwem - to ucieczka żołnierza z pola walki.
Muszę przetrwać ten nacisk nieprzyjaciela duszy, broniąc się orężem wiary w Opatrzność Bożą.
Nadzieją, że Wódz Potężny i Wszechmocny odwoła mnie z frontu, na którym tyle cierpię - zwyciężę. Wytrwam na posterunku mego życia.
A. R.
* * *
Zwracając się zawsze do Najświętszej Panienki, jako do Matki i Patronki mojej, która otacza mnie swą opieką, wierzę mocno, że Matuchna wysłucha mych próśb o przywrócenie mi zdrowia, które w ostatnim czasie straciłam i będzie mi błogosławiła w dalszym mym życiu.
Mam lat 22, jestem chora na gruźlicę, założono mi odmę, lecz ona nie uciska płuca tak jak powinna, porobiły się zrosty czym jestem bardzo zmartwiona. Przygnębienie moje graniczy z rozpaczą. Sam fakt, że jestem chorą na płuca odsuwa wszystkich ode mnie. Przez chorobę straciłam posadę. Pozostała ze mną Najświętsza Panienka Lekarka Niebieska, Pocieszycielka i moja matka, ponieważ ojca straciłam w ósmym roku życia. Dzięki Matuchnie nie upadam na duchu i całą nadzieję pokładam w Niej.
Ostatnio zwłaszcza często zwracałam się do Niej, prosząc o skutek w leczeniu, zmniejszenie bólu, cierpliwość i obecność Jej przy mnie. Wiem, że dzięki Jej pomocy wszystko przeniosę.
M.
Posiadasz, o Maryjo, wielką możność przemieniania serc ludzkich; weź przeto moje serce i przemień je; niech świat zobaczy, jak płacisz tym, którzy Cię miłują; uczyń mnie świętym; spraw, abym był godnym dzieckiem Twoim. Tego się spodziewam, niech się tak stanie.
Św. Alfons Liguori