Polski socjalizm przekreśla postulaty katolickie

Socjalizm nie jest ruchem jedynie społecznym, ale również politycznym. W dziedzinie polityki szermuje hasłem demokracji i fakt ten może być sam przez się przyczyną wielu nieporozumień, bo dziś tak często nie wnikamy w istotną treść tego pojęcia, że gotowiśmy z sympatii dla demokracji zapomnieć o innych - uznanych już przez nas - grzechach socjalizmu. A tymczasem ważne jest nie to, się mówi, ale jak się rozumie to, co się mówi. Czyli: o ile pojęcie demokracji w ustach socjalistów :może mieć wartość dla nas, katolików.

Temat to godny bliższego zastanowienia, bowiem demokracja - jak i inne ustroje polityczne - może być przez katolików popierana.

Kościół nie wiąże się z żadnym ustrojem politycznym i żadnego nie odrzuca, o ile chce on szanować prawa jednostek, rodzin i dobra powszechnego, o ile nieprzeciwstawia się prawom Bożym. Dziedzina polityki, sposobu, w jaki obywatele mają być rządzeni, jest pozostawiona wolnemu wyborowi katolików, oczywiście, z wyżej postawionymi zastrzeżeniami. Dlatego katolicy mogą być zwolennikami różnych ustrojów politycznych, bo w różnych ustrojach można realizować katolickie zasady. Trzeba tylko zawsze o tym pamiętać, że nie wolno ludziom innych przekonań politycznych zarzucać zdrady katolicyzmu dlatego tylko, że np. oni są demokratami, a my monarchistami czy odwrotnie.

Na ten objaw zwracał uwagę Ojciec Św[ięty] Pius XI bo zdarza się, że w podnieceniu politycznym zapomina się o katolickiej jedności, o tym, co nas zawsze powinno łączyć, jako członków jednego Chrystusowego Kościoła.

Więc też i ustrój demokratyczny sam przez się nie jest potępiony przez Kościół. Stwierdzają to liczne dokumenty, jak np. Kodeks społeczny, ułożony przez międzynarodowy związek badań społecznych pod przewodnictwem ks. kard. Mercier, prymasa Belgii, jak również "Mały podręcznik zagadnień współczesnych" - ks. kard. Verdier, arcybiskupa Paryża.

[276]O tym, że udział w życiu politycznym jest dla katolików obowiązkiem, pamiętamy dobrze, rozumiejąc, że przez odsuwanie się od niego, oddajemy wpływy ludziom o przekonaniach nam wrogich, oddajemy troskę o dobro wspólne naszym przeciwnikom ideowym, którzy gotowi są katolicyzmowi i katolikom odmówić wszelkich praw. Kard. Verdier pisze, że w ustroju demokratycznym obywatel ma nawet specjalny obowiązek interesowania się polityką, ponieważ wykonywanie władzy i jej bliższe określenia zależą od niego. Z tego by wynikało, że w demokracji w intensywniejszy sposób oddziałujemy na kierunek rządów w myśl naszych przekonań, niż w jakimkolwiek innym ustroju, np. takim, gdzie wszystko zależy od woli jednostki.

Pisząc to wszystko nie mamy na celu jakiejś obrony demokracji, podsuwania czytelnikowi tego właśnie ustroju jako jedynego, dziś właściwego. Chodzi o dokładne sprecyzowanie stanowiska Kościoła i zajęcie właściwego stanowiska wobec tych, którzy się podają za reprezentantów idei demokratycznej.

Jest rzeczą pewną, że nie można wszystkich propagatorów demokracji podciągnąć pod jeden strychulec. bo na zgoła różne natrafiamy pojęcia demokracji. Są bowiem tacy, którzy w myśl uchwał piątego plenum komunistycznej partii polski twierdzą, że "obóz demokratyczny w Polsce winien przeprowadzić politykę braterskiej współpracy pokojowej ze Związkiem Sowietów", co równa się podporządkowaniu dyrektywom Moskwy. Są tacy, którzy za pierwszy obowiązek demokracji uważają zwalczanie wpływów katolicyzmu w każdej dziedzinie życia, głosząc, że póki Kościół ma zagwarantowane prawa, nie może się rozwijać wolność, swoboda przekonań itd. I są wreszcie tacy, którzy czerpiąc nauki z historii, twierdzą i wierzą, że katolicyzm był zawsze czynnikiem reform i postępu społecznego i że on stworzył podstawy nowoczesnej demokracji przez swoją naukę o synostwie Bożym wszystkich ludzi. W przeciwieństwie do grupy poprzedniej chcą oni prawa i instytucje państwowe oprzeć na moralności chrześcijańskiej i nie myślą w niczym oddalać się od nauki Kościoła w żadnej dziedzinie życia. Od nich to pochodzi powiedzenie, że jeśliby kiedyś przyszło do tego, że zdarto by krzyże z naszych kościołów, w tym dniu demokracja przestałaby istnieć.

Tak więc trzeba uważnie baczyć, co się kryje za hasłem demokracji, wysuwanym przez jej zwolenników. Trzeba sięgnąć do treści tego pojęcia i ocenić ją według uznanych przez nas, katolickich wartości. I tę miarę przyłożyć trzeba do demokratyzmu polskiej lewicy z PPS na czele. Za przykład weźmy sprawę szkolnictwa.

Wiadomo, że katolików obowiązuje nakaz Kościoła, aby w miarę możności dążyć do wprowadzenia szkół wyznaniowych, tj. takich, w których zarówno nauczyciele jak i uczniowie należą do jednego wyznania. Taka szkoła jest postulatem wszystkich katolików, bez różnicy przekonań politycznych, gdyż jedynie ona może dać odpowiednie wyniki, a więc wychować młodzież o silnym, nieskrzywionym kręgosłupie duchowym.

Nie ma to nic wspólnego z klerykalizmem, ani fanatyzmem jak to bezmyślnie głoszą socjaliści, ale jest po prostu nakazem sumienia katolickiego. Nie ma nic wspólnego z prześladowaniem, z "reakcją" polityczną czy społeczną. Bowiem to hasło szkoły wyznaniowej odnosi się do wszystkich wyznań: każde z nich - według nas - ma prawo do własnej szkoły.

Stanowisko najbardziej tolerancyjne - wbrew temu, co twierdzą socjaliści - wobec ludzi różnych ras i poglądów religijnych. Stanowisko zmierzające do wyrównania sytuacji, bowiem dotychczas tylko żydzi mają w Polsce taką szkołę, uznaną i opłaconą przez państwo, czego nie mają katolicy, chociaż ich [277]wyznanie jest w szkołach powszechnych reprezentowane w 80%, a w średnich w 70%.

Pisała kiedyś "demokratyczna" "Epoka" (nr 7 z 1938 r.), że szkoła wyznaniowa nie jest postulatem katolików - demokratów, gdyż jest wyrazem dążeń do państwa "totalnego", faszystowskiego. Ten pogląd bratniego organu podziela PPS we wszystkich swoich pismach. Wynika z tego, że jeśli się chce być demokratą o trzeba zrezygnować z nakazu nauki katolickiej, boć ona wyraźnie głosi obowiązek dążenia do szkół wyznaniowych. (Encyklika o chrześcijańskim wychowaniu młodzieży).

Socjaliści wyobrażają sobie, że dla demokracji trzeba poświęcić swoje religijne przekonania, uważają, że demokracja nie potrzebuje się wspierać na religijnym. katolickim poglądzie na świat, czyli, ze jest od niego niezależna. I sądząc tak - odmawiają katolikom prawa do szkół wyznaniowych, chociaż katolicki postulat znakomicie się godzi z prawdziwie pojętą demokracją i nic wspólnego nie ma z antydemokratycznymi kierunkami.

Na tym przykładzie widzimy, że socjalizm polski trzeba zaliczyć do drugiej grupy zwolenników demokracji, do tej grupy która w urzeczywistnianiu swojego programu "demokratycznego" pragnęłaby przekreślenia postulatów katolickich I na nic się zda przekonywanie socjalistów, że takie stanowisko jest sprzeczne z właściwym pojęciem demokracji, ze właśnie ono byłoby nietolerancyjne, że gwałciłoby ideał wolności, w imię której rzekomo występują. Tak to jest wolność tolerancja. równość - ale nie dla wszystkich i nie dla wszystkiego. przede wszystkim nie dla katolicyzmu i jego praktycznych przejawów.

Na taką "demokrację" nie może się zgodzić żaden uświadomiony katolik, bo w niej nie wiele więcej zostało poza pustym dźwiękiem słowa Nie można się zgodzić na takie dążenie, na taki ustrój polityczny, który by ograniczał jego prawa w swobodnym wyznawaniu przekonań i swobodnym wykonywaniu postulatów wprosi z tych przekonań religijnych wynikających. I dlatego "demokracja" socjalistów nie będzie jego demokracją.

Omówiliśmy na ile nam miejsce pozwala, najbardziej zasadnicze sprawy, aby oświetlić zagadnienie socjalizmu w Polsce i stosunku, jaki katolików wobec tego prądu obowiązuje Oczywiście artykuły nasze nie wyczerpują całokształtu zagadnienia, ale chodziło nam przede wszystkim o zburzenie kilku przesadów ciągle jeszcze mających cenę w naszym społeczeństwie - o zainteresowanie czytelnika tak się ta sprawa naprawdę przedstawia Sądzimy, że bardzo pożytecznym uzupełnieniem naszych uwag jest zapoznanie się i encyklikami papieskimi w sprawie społecznej, bo nieznajomość nauki Kościoła główną jest przyczyną nieporozumień i błędnych pojęć. Encyklika Leona XIII "Rerum novarum" i Piusa XI "Quadragesimo anno" powinny się znaleźć w rękach tych wszystkich, którzy chcą rozumieć dzisiejszy stan rzeczy i stanowisko katolików wobec poszczególnych prądów.


O najwdzięczniejsze, najsłodsze Imię chwalebnej Matki-Dziewicy! nie jestem zaprawdę godzien wypowiadać Cię, lecz jeślim nie godzien dla siebie, godny jestem dla Ciebie, boś Ty godna, aby Cię wysławiano, powszechnie czczono, miłowano. Przez Ciebie bowiem laskę nabywamy, chwałę upraszamy przez Ciebie, o Mario, serce się oczyszcza, umysł wyjaśnia, dusza zapala, uczucie rozpływa, uszlachetnia się cała postać.

Św. Bernard

Socjalizm przekreślony