Pokój światowy i dzieci

CZY BĘDZIE WOJNA?

W domu nauczyciela Kacperczyka drzwi się nie zamykały. Ciągle ktoś przychodził. Kacperczyk wrócił dopiero co z Anglii. Nie widział się z żoną i dziećmi, jak przed wojną. Wreszcie dziś wieczorem zgromadziło się u nich chyba z pół wsi. Wszyscy dopytywali, czy będzie wojna.

- Hm - mruknął Kacperczyk - czy będzie wojna, czy nie będzie wojny, wypowiedział się niedawno marszałek Stalin. Natomiast my, tu na wsi, może pomówilibyśmy o tym, co robić, żeby w ogóle nie było wojen.

- A czy to wojny są tylko na bomby, czołgi i armaty! - zauważyła Krystyna Kowalczyk. - nie ma na przykład gorszej wojny, jak teraz u Frankowskich w naszej wsi.

- U Frankowskich?! - krzyknął Kacperczyk, - A co się tam stało? Przecież on dopiero co wrócił ze mną z Anglii.

- Zastał u swej żony "przyszywanego" męża i "przychówek". Żona nie chciała Frankowskiego przyjąć. On siłą usadowił się w domu, a gacha przepędził, ona zaś, jak słyszę, wzięła dzisiaj z sobą to "wojenne" dziecko, zabrała trochę rzeczy i uciekła z tamtym. Jak myślicie, czy dla Frankowskiego, co wrócił z wojny, wojna się skończyła? Ja myślę, że u niego rozpoczęła się nowa wojna: piekło w domu.

- A teraz wszędzie słychać o tych "wojnach" w małżeństwach! .- szeptali ludzie.

- Ale nie w moim domu! - rzekł z dumą Kacperczyk. - Bo dał nam Pan Bóg przed wojną kilkoro dzieci, więc żona, gdy mnie nie było, musiała zająć się tym drobiazgiem. Nie miała czasu na zbytki. Dlatego nie wpadła w hańbę. Toteż nie ma u nas wojny... domowej. Panuje, jak wszyscy widzicie, pokój. Uratowało mój dom od wojny to, że mieliśmy wiele dzieci.

MĄDRE NARODY SIĘ MNOŻĄ, GŁUPIE WYMIERAJĄ.

- Ale, panie kierowniku - sprzeciwił się Gąska - żony niewierne zdarzały się zawsze, chociaż w dawnych czasach i takie żony miewały wiele dzieci.

- Trafiały się, ale nie tyle, co teraz. Zresztą obecnie rozłażą się małżeństwa nie głównie z powodu wojen, ale z powodu tego, że mąż i żona nie żyją po chrześcijańsku. Kto bowiem w pożyciu małżeńskim depcze prawa Boskie, kto plugawi się grzechami przeciw naturze i zabija dzieci nienarodzone, jakże taki człowiek będzie wiernym mężem, albo wierną żoną! Taki mąż nie szanuje długo takiej żony, ani żona - takiego męża! Po wtóre Bóg nie błogosławi takim małżeństwom Toteż im jest więcej małżeństw niewiernych naturze, tym jest więcej piekła w rodzinach. Może nie być wojen, ale piekło może szaleć wśród milionów złych rodzin.

- Wszystko to dobrze, co pan mówi - zawołał Gąska - ale ludzie muszą przestać mieć wiele dzieci, bo inaczej znów nastaną nowe wojny światowe.

- Panie Gąska, jeszcze do niedawna całe tysiące lat miewały małżeństwa wiele dzieci, no i czy były wtedy wojny światowe? Wojny światowe rozpoczęły się dopiero od tego czasu, gdy narody rozpoczęły masową rzeź dzieci nienarodzonych, upowszechniły życie małżeńskie niezgodne z naturą. Wojny światowe są tylko karą Bożą za milionową rzeź niewinnych dzieci. Jakże Bóg ma nie dopuszczać wojen na świat, jeżeli tenże świat zabija co roku 8 do 10 milionów dzieci! Jakżeż nie ma karać dalej, kiedy rzeź dzieci trwa dalej rok w rok i jak się ktoś wyraził: "Czwarta wojna światowa szaleje!".

- Ale przecież ludzkość nie może się mnożyć w nieskończoność, bo dojdzie do tego, że ludzi będzie tak gęsto, iż jeden drugiego pozagryza!

- Rzeczywiście, mogłoby do tego dojść - odpowiedział kierownik. - Ale na razie nie ma o to strachu, bo według obliczeń uczonych dzisiejsze sposoby gospodarowania pozwalają na to, że już dziś ziemia mogłaby wyżywić jeszcze 8 miliardów ludzi, a tymczasem ma świat zaledwie 2 miliardy ludzi. I wcale nie zanosi się na to, żeby przybyło nawet te 8 miliardów. Gdyby pan, panie Gąska, czytał książki uczonych od spraw ludnościowych, to wiedziałby pan, że nie przeludnienie, ale wymarcie grozi obecnie światu. Niepotrzebnie się więc pan martwi, że ludzie się pozagryzają z braku miejsca. Semiccy Arabowie mają teraz więcej niż 440 ludzi na kilometrze kwadratowym w Egipcie, brązowi Malaje na wyspie Jawie liczą obecnie więcej niż 340 ludzi na kilometrze kwadratowym, żółci mieszkańcy Indii Francuskich mają więcej niż 600 ludzi na kilometrze kwadratowym, Indie Brytyjskie liczą 400 milionów ludzi, a Chiny 466 milionów ludzi, lecz narody te jakoś sobie radzą i nie martwią się, czy się ludzie na świecie pozagryzają, czy nie. Natomiast my Polacy, co mamy 23 milioniki ludzi i zaledwie 75 mieszkańców na kilometrze kwadratowym, tak się histerycznie lękamy, co się stanie ze światem, gdyby nas było 100, 200 milionów! Mądre narody się mnożą, a głupie się boją, jak pan, panie Gąska, żeby ich czasem nie było za dużo.

W DZIECKU WIDZIEĆ OBRAZ DZIECIĄTKA JEZUS:
TO POKÓJ DLA ŚWIATA!

- Panie Gąska, czy pan słyszał, żeby Chiny, albo Indie urządzały wojny światowe? A przecież to są dwa najliczniejsze państwa świata! Niemcy ze swymi 75 milionami ludzi, to szczeniak w porównaniu z Indiami, czy Chinami, a właśnie te Niemcy wprowadziły świat w pierwszą i w drugą wojnę światową. W dodatku te same przedwojenne Niemcy nie chciały dzieci. W roku 1933 aż połowa wszystkich małżeństw niemieckich, które żyły z sobą od zera do lat piętnastu, nie miały ani jednego dziecka, a milion dzieci nienarodzonych zabijano tam co roku. Obecnie Amerykanie wywijają bombą atomową nad światem. Otóż w tychże Stanach Zjednoczonych już w roku 1933 na jedno małżeństwo wypadało średnio mniej niż półtora dziecka, a 3 miliony dzieci nienarodzonych ginie tam co roku, no i jest tam najwięcej rozwodów. Ale, kochany panie Gąska, jest jeszcze jedna sprawa: oto gdy naród ma za mało ludzi, to sąsiednie większe narody swędzi ręka, żeby sobie ten mały narodek pożreć. Nigdy na przykład całe setki lat nie śniło się Niemcom napadać na Francję, ale gdy od niedawna Francuzi nie chcą dzieci i gdy dlatego jest ich za mało, to od tego czasu stale Niemców świerzbią ręce, żeby prać Francuzów i zabierać im ziemię.

- A więc przyznaje pan, panie kierowniku, że gdy Niemcy dorobiły się większej ludności od Francji, to przerobiły się od tego czasu Niemcy na naród zbójecki.

- A czyż to Niemców trzeba było przerabiać na naród zbójecki! - śmiał się Kacperczyk. - Widzi pan, panie Gąska, są narody i narody: tak jak są ludzie i ludziska. Fryderyk II, król pruski, miał tylko 3 miliony ludzi w Prusach i mimo to ciągle wojował, a Polska miała wtedy 8 milionów ludzi, lecz z nikim nie chciała wojny. Ludy dzikie: murzyńskie czy czerwone, zawsze miały bardzo mało ludzi, lecz ciągle prowadziły wojny, jeden królik kolorowy z drugim. Dziś świat ma 2 miliardy ludzi i ma wojny, a im dawniej wstecz, tym było mniej ludzi na świecie, lecz zawsze były wojny może nie światowe, ale były. W roku 1650 było na świecie tylko 545 milionów ludzi, i były wojny. Za czasów narodzenia Chrystusa było na świecie ledwie 100 milionów ludzi, i też były wojny. A jeszcze dawniej był... Kain i Abel, cały świat mieli oni pusty, i mimo to wybuchła między nimi... wojna: Kain zabił Abla. Bo zawsze Kainowie zabijają, wypowiadają wojny, napadają. Ablowie muszą więc być mocni i muszą mieć więcej dzieci od Kainów: to się nie dadzą zabijać. Otóż tak nareszcie szczęśliwie się składa, że Kainów niedługo będzie bardzo mało. Bo do tego czasu i Kainowie i Ablowie jednakowo się rozmnażali. Ale teraz nadeszły czasy świadomego ojcostwa i świadomego macierzyństwa, a w takich czasach tylko narody wierne w małżeństwie naturze i Bogu miewają wiele dzieci. Pozostałe narody wymrą... z braku dzieci. Zostaną więc tylko narody Boże. Rzecz jasna, iż narody te będą pełne miłosierdzia, nawet dla bezbronnego dzieciątka spoczywającego pod sercem matki. A więc będą też miłosierne względem ludzi dorosłych. Dopiero te narody zaprzestaną wojen.

- Rozumiem teraz tajemnicę pokoju dla świata! - zawołała Krystyna. - Oto gdy będę widziała, że ludzie w każdym dziecku, a nawet w dziecku nienarodzonym, widzą obraz Dzieciątka Jezus, wówczas będę pewna, że nadchodzi pokój dla świata. Te też tylko narody ustrzegą się przeludnienia: nie za pomocą zabijania dzieci, ale przez wstrzemięźliwość małżeństwa. Lecz wpierw musi każda kobieta widzieć w każdym mężczyźnie obraz Chrystusa, a każdy mężczyzna w każdej kobiecie - obraz Niepokalanej Dziewicy. To jest droga pokoju dla świata.