Podziękowania

K...., w listopadzie 1938 r.

W czasach studiów dziwnie obojętnie byłam ustosunkowana do religii. Po maturze prowadziłam dosyć lekki tryb życia, ale przyszły niepowodzenia, załamania duchowe i udręka - życie pełne szamotania się - jak zwykle w młodym wieku. I dziwne, że to życie w towarzystwie nie dało ani krzty szczęścia trwałego, nic więcej prócz rozgoryczenia i bólu. W tych chwilach strasznej rozterki duchowej wróciłam do Boga. Zerwałam z towarzystwem, zaczęłam coraz częściej modlić się szczerze, już nie z przyzwyczajenia ale z potrzeby ducha. Zaczęłam z ufnością prosić o posadę Matkę Najświętszą i Ojca Wenantego Katarzynca. Posadę uzyskałam w nadspodziewanych warunkach i jestem z niej zadowolona.

Składam więc Matce Najświętszej i Ojcu Wenantemu publiczne podziękowanie za przetrwanie tych strasznie męczących dni, kiedy zdawało się, że ból serce w strzępy podrze, z powodu odejścia bliskiej bardzo nad życie kochanej osoby. Dziś jestem już spokojna. Dziękuję Ci, Matko Najświętsza i Ojcze Wenanty za uzyskanie posady - opiekujcie się mną na nowej placówce.

Z.

J.., w listopadzie 1938 r.

Byłem w zupełnym zepsuciu moralnym i duchowym i tonąłem wprost w grzesznym nałogu. Pomnąc na straszne skutki tego grzechu i na straszną a słuszną karę Bożą jaka mnie czeka popadłem w nieufność w miłosierdzie Boże i rozpacz, która zakończyła się chorobą nerwową, tak że byłem na drodze bliskiej obłąkania. Wtedy ostatkiem sił zacząłem modlić się i prosić Matkę Niepokalaną o pomoc. Piłem także w celu uspokojenia nerwów, cudowną wodę ze studzienki jankowickiej i wierzyłem że Maryja, Matka Niepokalana uleczy nerwy moje i uzdrowi mnie z grzechowych ran. Złożyłem przyrzeczenie, że jeżeli zostanę uzdrowiony napiszę podziękowanie do "Rycerza Niepokalanej". I nie zawiodłem się. Maryja wysłuchała moje prośby. Zacząłem powracać do zdrowia. Nerwy moje zepsute niemoralną przeszłością za zrządzeniem Maryi Niepokalanej uspokoiły się. Naprawiłem także zło, które popełniłem, odprawiając spowiedź generalną.

Za te wszystkie łaski i dobrodziejstwa okazane dla mnie niegodnego, dziękuję najserdeczniej Najsłodszemu Sercu Jezusowemu przez Maryję Niepokalaną i proszę jednocześnie o dalszą opiekę nade mną i nad moją rodziną.

Niegodny sługa Maryi K. Z.

PODRZEWIE, w listopadzie 1938 r.

Wywiązując się z obietnicy uczynionej Maryi Niepokalanie Poczętej, wzruszeni do głębi i w pokorze głębokiej, składamy publiczne podziękowanie Sercu Jezusowemu i Maryi Niepokalanie Poczętej za cudowne uzdrowienie żony i matki dzieci.

Żona moja przeziębiła grypę wskutek czego dostała ciężkiego zapalenia płuc, go rączki miała 40 stopni z czego wywiązało się zakażenie krwi, powiększenie wątroby, od czego stała się cała żółta. Stan był ciężki, zwłaszcza wobec daleko posuniętej wady serca i wielkiego osłabienia po niedawno przebytej ciężkiej i przewlekłej grypie. Stan chorej jak stwierdził lekarz był bardzo groźny i niebezpieczny tak, że chorą będącą już w agonii śmiertelnej zaopatrzono świętymi Sakramentami. W tym ciężkim strapieniu udałem się wraz z całą rodziną z gorącą ufnością do Maryi Niepokalanie Poczętej odmawiając nowennę i błagając o przywrócenie zdrowia matce siedmiorga dzieci. Zamówiłem Mszę świętą i daliśmy chorej żonie wody z Lourdes, po której chora czuła się mocniejszą i dziś powraca do sił, za co składam wraz z całą rodziną najserdeczniejsze podziękowanie Sercu Jezusowemu i Matuchnie Niepokalanej za tę łaskę, za szczęśliwą operację synka i inne otrzymane łaski, polecając się nadal z całą rodziną i prosząc o dalszą opiekę, błogosławieństwo i wysłuchanie próśb naszych.

Chwała Niepokalanej Dziewicy niech słynie na wieki!

Członkowie "Milicji Niepokalanej" Bolesławstwo Przybylscy z rodziną

L.S. Prawdziwość powyższego potwierdzam! (-) Ks. Józef Biały, proboszcz

W.., w listopadzie 1938 r.

W czerwcu [1939] r. brałem udział w biegu kolarskim urządzonym przez KSMM. Jadąc z góry z dużą szybkością nie zauważyłem raptownego zakrętu. Nie zdążyłem już zmienić kierunku. Zostałem wyrzucony na szosę skąd po odbiciu się piersiami wpadłem do fosy pełnej zamulonej wody. Po udzieleniu mi pierwszej pomocy i zrobieniu paru kroków zobaczyłem w tym miejscu, gdzie uderzyłem piersiami, medalik, który mi się zerwał. Lekarz orzekł, że jeszcze podobnego wypadku nie widział, by z takiej katastrofy wyjść tylko ze zdarciem naskórka piersi, rąk i nóg. Wierzę, że Cudowny Medalik uratował mi życie, bo podobne wypadki kończą się zwykle śmiercią. Tą drogą składam Niepokalanej jak najserdeczniejsze podziękowanie, polecając się nadal jej przemożnej opiece.

A. F.

TYRAWA WOŁOWSKA, w listopadzie 1938 r.

I ja niegodny sługa Maryi spieszę złożyć u Jej stóp cześć i podziękowanie za okazaną łaskę jakiej doznałem modląc się do Niej o oczyszczenie z zarzuconych mi oszczerstw. Źli ludzie oskarżyli mnie w Prokuratorii o nadużycia w Kasie Stefczyka które jako organizator i założyciel prowadziłem przez 8 lat. Ofiaruję Ci, Maryjo Niepokalana, te łzy: moje, mego dziecka, żony i rodziców staruszków - któreśmy wylali przez przeciąg 8 miesięcznych dochodzeń sądowych. Modlitwa nasza sprawiła, że prawda, wyszła na wierzch.

Bardzo bym pragnął, by wszyscy oddawali ufnie swe troski i dążenia opiekuńczemu Sercu Maryi. By swoje prace i walki podejmowali z Jej Imieniem na ustach, a na pewno znikną zawiści i zazdrości tak w pracach społecznych jak i narodowych. Raz jeszcze składam Ci, Matko Najświętsza Niepokalana, publiczne podziękowanie i proszę Cię, o Maryjo nie opuszczaj mnie, żony mojej i dziecka oraz daj zdrowie naszym rodzicom.

Wojciech Dybczak

ŁÓDŹ, w listopadzie 1938 r.

Przyjm, o Matuchno Niepokalana, moje serdeczne podziękowanie za Twe niezmierne dary i łaski, jakimi raczyłaś mnie obdarzyć.

Opieką Swą Macierzyńską otaczasz mnie od 10 lat, kiedy dotknięty b. poważną chorobą żołądka, na którą lekarze nie mogli znaleźć skutecznego lekarstwa, zwróciłem się do Ciebie z prośbą o zdrowie. Zdrowie to, bez żadnego już leczenia, które w końcu zaniechałem, w niezwykły sposób odzyskałem i do dziś jestem najzupełniej zdrów. Przyrzekłem podziękować Ci publicznie, Matuchno Niepokalana, w Twoim "Rycerzu". Nie uczyniłem tego, lecz Bóg czekał cierpliwie i w dalszym ciągu za przyczyną Twoją, Matko Niepokalana i św. Tereni od Dzieciątka Jezus, czynił zadość moim dalszym prośbom. Doznałem wielu jeszcze łask szczególnych. Ożeniłem się - byłem szczęśliwy - wkrótce miało przyjść na świat dziecko. Niespodziewanie straciłem posadę. Byłem bez pracy przez kilka miesięcy. Nie upadłem jednak na duchu, gdyż wierzyłem, o Matko Przenajświętsza, że nikogo nie opuszczasz w nieszczęściu, gdy Cię szczerze prosi o ratunek. I ja Cię prosiłem. W dwa tygodnie po odprawieniu Mszy św. - pracę otrzymałem.

Dziś jestem szczęśliwym mężem i ojcem, a nade wszystko szczęśliwym człowiekiem, gdyż nade mną i moją rodziną czuwa stale i niezmiennie Maryja - Matka nasza.

Trudno mi ludzkim językiem wyrazić mą wdzięczność dlatego wszystko to, co czuję zamknę w słowach: "kocham Cię Matko nasza Niebieska!"

Mieczysław Gajderowicz

R, w październiku 1938 r.

Gdy żona wyjechała w lecie tego roku, mąż w żaden sposób nie chciał się zgodzić na jej powrót, zarzekając się, że jej noga więcej w jego domu nie postanie. Zapowiadał też rodzinie, że weźmie rozwód i ożeni się z drugą. Wszystkie perswazje i prośby spotykały się z odmową i uporem. W tym nieszczęściu, widząc pewną zgubę tego człowieka, błagałam Matkę Bożą o ratunek. Znalazłszy się przypadkowo w kościele OO. Karmelitów na Piasku w Krakowie udałam się do Kaplicy Cudownej Matki Bożej i modląc się gorąco obiecałam Jej, że jeśli w ciągu miesiąca żona do domu powróci, to ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu". Nie upłynęło pół miesiąca, gdy ku memu zdumieniu, dowiaduję się, że mąż pojechał sam po nią i wraz z dziećmi przywiózł do domu.

Niechże Cudownej Matce Bożej na Piasku będą za to najgorętsze dzięki, a teraz Ją jeszcze proszę, by się ten człowiek nawrócił i więcej o rozwodzie nie myślał.

P.S. Bardzo proszę o umieszczenie tego podziękowania, które może natchnie ufnością do Maryi niejedną strapioną żonę, a mnie dozwoli spełnić przyrzeczenie. Ze względu jednak na zainteresowane osoby, proszę nie umieszczać ani miejscowości ani nazwisk, chyba pierwsze litery.

Z poważaniem

(-) M. S.

L.S. Potwierdzam wiarogodność: (-) Ks. St. Lubas

SANOK, w grudniu 1938 r.

W sierpniu [1939] r. zostałem przeniesiony służbowo z Przeworska do Sanoka. Rodziny mojej nie mogłem zabrać, ponieważ żona moja jest chorą a na polecenie lekarza nie wolno jej opuszczać łóżka.

Pojechałem do służby sam, a rodzinę poleciłem opiece Opatrzności Boskiej. Wszelkie starania wpływowych ludzi i nadzieje zawiodły. Sprawę powyższą poleciłem Matce Najświętszej i św. Andrzejowi Boboli - odmawiając 3 Zdrowaś Maryjo na tę intencję, (również i Wielebnych Ojców i Braci w Niepokalanowie prosiłem o modlitwę w tej intencji. Dzisiaj doznałem Jej wszechmocnej i potężnej opieki - dostałem dekret przeniesienia mnie na dawne miejsce służbowe tj. do Przeworska, za co składam wraz z rodziną serdeczne z głębi podziękowanie prosząc o dalszą opiekę nad moją rodziną.

Rzeźnik Dominik

GRODNO, w listopadzie 1938 r.

Składam publiczne podziękowanie Niepokalanie Poczętej za cudowne ocalenie mnie od śmierci. Jadąc na motocyklu zderzyłem się z samochodem ciężarowym). Jak również za uniknięcie amputacji ręki i nogi, oraz wstrząsu mózgu przy pękniętej czaszce, co mi groziło i na co lekarze byli przygotowani.

J. Gostkiewicz

L.S. Wiarogodność powyższego potwierdzam, gdyż byłem świadkiem katastrofy i osobiście rannego przywiozłem do szpitala. Stan był prawie beznadziejny. (-) Ks. W. Judycki. Kapelan Szpitala w Grodnie

N., w grudniu 38 r.

Z głębi serca mojego dziękuję Matuchnie Niepokalanej za przywrócony spokój duszy. Od lat najmłodszych brnęłam w grzechach nieczystych. Spowiedzi moje nie były dobre, gdyż spowiadałam się świętokradzko. Gdy tak zapadałam w coraz większe bagno grzechów Maryja, Ta Matka najlepsza przyszła mi z pomocą. Postanowiłam odbyć spowiedź z całego życia. Sumienie dręczyło mnie okropnie; szatan wszystkie siły wytężał, aby mnie odwieść od postanowienia odbycia dobrej spowiedzi: opanował mnie okropny wstyd i bojaźń do wyznania grzechów. Gdy poszłam do kościoła i patrzyłam jak ludzie przystępują do Komunii Św[iętej], okropny żal mi było, że ja nie mogę być taką szczęśliwą, aby godnie przyjąć Jezusa. Modliłam się tylko w tej intencji do Niepokalanej, odmawiając różaniec.

W tak okropnych mękach byłam kilka miesięcy; do tego wszystkiego przyczyniła się jeszcze nerwowość. Pewnego dnia zdecydowałam się. Poszłam do spowiedzi. Kiedy klękłam przy konfesjonale, nie mogłam się zdobyć na odprawienie szczerej spowiedzi. W chwili gdy już miałem odejść od konfesjonału, by zaniechać spowiedzi chwyciłam różaniec i zaczęłam odmawiać Zdrowaś Maryjo. Skoro odmówiłam jeden dziesiątek - pokusy ustąpiły, a Maryja sprawiła, żem odbyła dobrą spowiedź z całego życia.

Za tę nadzwyczajną łaskę i za wszystkie inne łaski serdecznie dziękuję Niepokalanej Matuchnie, prosząc, o dalszą opiekę nade mną.

Niegodna sługa Maryi H.

KALWARIA ZEBRZYDOWSKA, w grudniu 1938 r.

Córeczka nasza zachorowała ciężko na zapalenie płuc. Gorączka trawiona, traciła siły z dnia na dzień i mimo wysiłków kilku lekarzy poprawa nie następowała. Dlatego straciliśmy nadzieję utrzymania jej przy życiu. W ósmym dniu choroby nastąpiło przesilenie lecz równocześnie takie osłabienie, że zdawało się, iż dziecko kończy życie. Ufni tylko w pomoc Najświętszej Panienki, w nieskończoną dobroć Serca Jezusowego - gorąco błagaliśmy o zachowanie drogiego nam dziecka przy życiu. Modły nasze zostały wysłuchane bo nastąpiło drugie przesilenie po czym dziecko Mocą Boską zostało uzdrowione. Serca nasze przepełnione głęboką wdzięcznością, składają gorące dzięki Sercu Jezusowemu, Matce Najświętszej, św. Tereni i Św. Andrzejowi Boboli, prosząc o dalszą nad nami opiekę. o

Janina i Julian Góralowie

L.S. Stwierdzam, iż przebieg choroby u dziecka był ciężki. (-) Dr Jan Nikliborc

N.., w grudniu 38 r.

Mam nie duży majątek ziemski z poważnymi ciężarami hipotecznymi prywatnymi. Wskutek dwuletniej klęski nieurodzaju stworzyły się ogromne zaległości bankowe, podatkowe, służby folwarcznej i inne. Wskutek taniości zboża byłem zmuszony do października sprzedać niemal cały tegoroczny sprzęt z wyjątkiem zboża siewnego i potrzebnego do wyżywienia służby. Majątek został wystawiony na licytację na połowę grudnia. Urząd Skarbowy domagał się ostatecznej wypłaty kilku tysięcy złotych do stycznia. Różne instytucje groziły i zarządziły liczne egzekuje. To samo i prywatni wierzyciele. Również i służba od pół roku niewypłacona domagała się pieniędzy na zimę. Słowem potrzeba zawrotnej sumy pieniędzy, a na to wszystko ani grosza w kasie, ani metra zboża na zbycie.

Grozę postradania majątku i dachu nad głową powiększała ta myśl zarwania tylu prywatnych wierzycieli, którzy nic by nie otrzymali w razie licytacji majątku. Od paru miesięcy żarła i mnie i żonę beznadziejna rozpacz. Po ludzku mówiąc jedyną radą była tylko jakaś wygrana na loterii.

Poczęliśmy odprawiać nowenny do Najświętszej Panny i do św. Tadeusza patrona w sprawach beznadziejnych, przy częstym przystępowaniu do Komunii Św[iętej]. I oto po pewnym czasie zaczęły mi przychodzić różne próby posunięć finansowych, które choć zrazu szły opornie, w końcu jednak doprowadziły do względnie pomyślnego rezultatu. Zdobyłem większą sumą pieniędzy, przez co nie dopuściłem do licytacji. Wpłaciłem już większość zaległości podatkowych, niemal całą należność służbie i kilku instytucjom. A więc minęło wszystko najgorsze i najgroźniejsze pozostało jeszcze 25 proc. do uregulowania, co prawda w najbliższych tygodniach, ale dziś mam wiarę, że jeśli Najświętsza Panna Niepokalana pomogła mi w 75 proc. to pewność i w tych 25 proc. Dziś w dniu Jej uroczystego święta, jako dziękczynienie postanowiłem przesłać do "Rycerza Niepokalanej", ogłoszenie o otrzymanej łasce i zaprenumerować to pismo, które dawniej tylko czasem, dorywczo przeglądałem.

P.

CIELĄŻ, w styczniu 1939 r.

Przed dwoma miesiącami, po szczęśliwym porodzeniu, zachorowałam na ropne zapalenie sutki i groziła mi operacja. Obawiając się jej, błagalną modlitwą zwróciłam się do Niebieskiej Lekarki. Odmawiałam nowennę i różaniec do Najświętszej Maryi Panny, zamówiłam Mszę św. w Niepokalanowie, sprowadziłam wodę z Lourdes, którą nacierałam chore miejsca, oraz przyrzekłam sobie, że gdy wyzdrowieję i obejdzie się bez operacji, ogłoszę tę łaskę w "Rycerzu Niepokalanej".

Zaczęła się poprawa. Rana jednak nie goiła się. Dopiero w dniu Niepokalanego Poczęcia po spowiedzi i Komunii Św[iętej] nastąpił ostatecznie powrót sił i zdrowia. Obeszło się bez operacji. Już po 4 tygodniach wstałam z łóżka, gdy normalnie ta choroba trwa miesiącami. Obecnie zdrowa pracuję normalnie.

Spełniając przyrzeczenie, składam publiczne najgorętsze podziękowanie Matce Najświętszej za tę niezwykłą pomoc, prosząc równocześnie o dalszą opiekę i błogosławieństwo dla całej mojej rodziny.

Olga Chudzkowa naucz.

L.S. Poświadczam niniejszym, że p. Olga Chudzikowa chorowała ciężko na ropni zapalenie sutki i że choroba ta groziła ogólnym zakażeniem. Chora przebyła szczęśliwie tę chorobę bez operacji i dziś dzięki pomocy Najświętszej Bogarodzicy jest zdrowa i pracuje. | Dr Stefan Maciejowicz lekarz

RYTWIANY, w październiku 1938 r.

Z głębi serca dziękuję Matce Bożej N.P. za wysłuchanie modlitwy o zdrowie. Oddaję się nadal wraz z całą rodziną pod Jej przemożną i najpewniejszą opiekę.

Podpis nieczytelny