GDYNIA-ORŁOWO, w marcu [19]39 r.
Już od 1931 roku cierpiałem na chorobę płuc. W listopadzie 1937 r. zaziębiłem się i tak poważnie zachorowałem, że lekarze stracili nadzieję utrzymania mnie przy życiu. Wówczas to, za poradą mego lekarza domowego, zwróciłem się do Niepokalanowa o przysłanie mi cudownej wody z Lourdes. Wodę otrzymałem, wyspowiadałem się, przyjąłem Komunię Św[iętą] i uczyniłem ślub, że jeżeli powrócę do zdrowia ogłoszę to w "Rycerzu Niepokalanej". Po wypiciu kilku kropel wody z Lourdes, wyraźnie czułem jakąś przemianę w organizmie. Szybko wracałem do zdrowia tak, że już w połowie grudnia, a więc po 6 tygodniowej ciężkiej chorobie, mogłem pracować. Opieka Maryi tutaj widoczna, tym bardziej że w tym zakaźnym otoczeniu przebywał mój wówczas 1 i pół roku mający synek, który obecnie jest zdrowy, co wykazały kilkakrotne badania lekarskie i prześwietlenia. Już teraz minął rok, czuję się zdrów, pracuję i dziękuję publicznie Najświętszej Panience za otrzymane łaski i wstawiennictwo Jej u Syna Swego przy powrocie do zdrowia, polecając całą mą rodzinę i siebie opiece Maryi.
Stanisław Jarecki
Stwierdzam niniejszym iż p. Jarecki Stanisław leczył się u mnie w zimie 1937 r. z powodu jamistej, rozpadowej gruźlicy płuc z wysiękowym zapaleniem opłucnej, tak że stan, wobec niemożliwości wykonania odmy, wydawał się beznadziejny. Nie mogąc w ludzki sposób pomóc choremu poleciłem mu sprowadzić wodę z Lourdes, co tenże uczynił i w moich oczach, bez żadnych lekarstw w krótkim czasie przychodził do zdrowia. Od tego czasu nie zasięgał u mnie porad lekarskich i obecnie też czuje się zupełnie dobrze. (-) Dr med. Tadeusz Krzyszkowski
WARSZAWA, w kwietniu [19]39 r.
Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej za udzielenie mi łask swych i wysłuchania gorących próśb za mego syna Wojciecha.
[odręczny podpis]
PARUSZEWICE, w kwietniu [19]39 r.
W połowie października [1938] r. zwołałem konsylium do żony mojej, która była w ostatnim miesiącu ciąży. Konsylium składało się z najlepszych lekarzy na Pomorzu. Reasumując badania za pomocą wszelkich najdoskonalszych aparatów doby dzisiejszej, dr K. odczytał sprawozdanie o stanie zdrowia żony w imieniu swoim i kolegów. Pamiętam jak dziś, że nerwy moje zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa, byłem w stanie największej rozpaczy. Nadszedł dzień rozwiązania. - I oto podczas zabiegów doktorów zostałem sam w pokoju, wzrok mój skierowałem na cudowny wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej - modląc się gorąco, wierzyłem w Jej wstawiennictwo. I zostałem wysłuchany, bo oto jeden z doktorów, wpadł do pokoju, gdzie się znajdowałem i sam bardzo wzruszony, powiadomił mnie, że matka i syn zdrowi... Przyrzeczeniem moim było, ogłosić o tym publicznie, więc czynię to obecnie, prosząc Najświętszą Panienkę o łaskę i dalszą opiekę nad moją rodziną.
[odręczny podpis]
SUWAŁKI w kwietniu [19]39 r.
W miesiącu czerwcu 1937 roku przyszła nam na świat mile oczekiwana córka i już zaraz za nią widmo groźnych chorób.
W trzy dni po urodzeniu się naszej córki zachorowałem na zapalenie opłucnej i musiałem natychmiast wyjechać do szpitala, zostawiając chorą żonę w domu.
Nagły mój wyjazd podziałał na chorą tak b. ujemnie, że dostała silnego wstrząsu nerwów, z czego rozwinęła się psychoza poporodowa. Rozstałem się z żoną i trojgiem małych dzieci na okres nie wiadomo jaki, a może i na całe życie! Posiadane oszczędności i uzyskane dość poważne pożyczki na tłumienie chorób w zarodku "spłonęły" b. prędko. Co dalej czynić? Zostałem prawie bez grosza, wyczerpany fizycznie, moralnie i w dodatku chory w szpitalu.
I znowu ta sama pasja: co dalej czynić? Lecz w parze rozwijającej się choroby rósł duch i silna wiara w cuda słynącą Niepokalaną.
W czasie pobytu na kuracji klimatycznej codziennie udawałem się do kapliczki szpitalnej, prosząc gorąco Niepokalaną o wytrwałość i prędki powrót do zdrowia, ażebym mógł w jak najkrótszym czasie przystąpić do ratowania żony przed dalszymi następstwami, które według mniemania lekarzy miały nastąpić wskutek uporu choroby.
Zostałem wysłuchany!
Kuracja, która miała trwać (według orzeczenia lekarskiego) najmniej 6 miesięcy, trwała nie całe dwa miesiące i wyjechałem prawie zupełnie zdrowy. Żona natomiast przebywała w szpitalu dalej i wszystkie zabiegi lekarskie pozostawały bez skutku.
Na propozycję słynnego psychiatry profesora Rose oddałem żonę do kliniki U.S.B. w Wilnie na b[ardzo] niebezpieczną kurację insulinową. I tu znowu przed niebezpieczeństwem uciekam się do Niebieskiej Lekarki, by raczyła pomóc wszystkim lekarzom w uzdrowieniu tak ciężko chorej.
Dwa tygodnie przed świętem Niepokalanego Poczęcia zwróciłem się do Częstochowy, Wilna i Niepokalanowa z prośbą o odprawienie w uroczystość Niepokalanej Mszy św. o zdrowie mej żony.
Sam zaś w tym czasie, odmówiłem nowennę do św. Antoniego i przez trzy dni różaniec do Najśw. Maryi Panny, a 8 grudnia odbyłem spowiedź i przystąpiłem do Komunii Św[iętej]. Dzień ten był przełomowym w chorobie mej żony. Prośby zanoszone o zdrowie chorej znowu zostały wysłuchane i na święta Bożego Narodzenia 1937 r. powróciła żona do zupełnego zdrowia. Dzisiaj pracujemy przy swoich warsztatach pracy i nad wychowaniem dzieci.
Reasumując powyższe przeżycia, podane tak bardzo w krótkim opisie wierzymy mocno, że do powrotu poprzedniego zdrowia i tak w krótkim czasie nie przyczyniła się ręka ludzka, lecz siła wyższa. Za wszystkie łaski i dobrodziejstwa chylimy czoło przed Niepokalaną i Patronami, którzy się wstawili do Boga o nasze zdrowie i polecamy się nadal Ich opiece.
Niegodni słudzy Maryi H. J. Nowakowscy
Państwa Nowakowskich znam osobiście. Ciężkie przeżycia opisane w tym liście są prawdziwe. Wierzę również, że jeżeli są dziś zdrowi to tylko dzięki wstawiennictwu Matki Najświętszej. Niepokalanie Poczętej! | Suwałki 2 V 1939 roku. (-) Ks. Jan Tymiński
ZIMNA WODA, w kwietniu [19]39 r.
Szesnaście lat temu dostałam egzemę na rękach. Po kilku latach bezskutecznego leczenia zwróciłam się z gorącą prośbą do Matki Najświętszej jako najlepszej Lekarki, przyrzekając odmawiać przez całe moje życie codziennie Litanię loretańską i ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej" jeżeli zostanę wysłuchaną. Dzięki Matce Najświętszej czuję się znacznie lepiej, tak że mogę wykonywać swoje domowe prace.
Dalszej opiece Matki Najświętszej polecam zdrowie moje, męża i dzieci.
Helena Stefanicka
L.S. "Stwierdzam prawdziwość danych" (-) Ks. Włodzimierz Cieński proboszcz
L.S. "Poświadczam że przytoczone dolegliwości skóry były bardzo trudne do leczenia". (-) Dr Henryk Pokrzywka
LWÓW, w kwietniu [19]39 r.
Wywiązując się z uczynionego przyrzeczenia składam gorące a pokorne podziękowanie Najśw. Matce Niepokalanej za uzdrowienie mej żony z bardzo ciężkiego i skomplikowanego zapalenia płuc. W sytuacji prawie już beznadziejnej zwróciliśmy się z modlitwą do Najświętszej Matki i faktem jest, że w kilku najbliższych dniach stan chorej zaczął się wybitnie poprawiać, a po kilku tygodniach żona wróciła tak zupełnie do zdrowia, jakby nigdy nie chorowała.
Dr. Jan Węgrzyński
GRAJEWO, w kwietniu [19]39 r.
Kierowana największą wdzięcznością do Matuchny Najświętszej składam publiczne podziękowanie za wiele dobrodziejstw, którymi obsypała mnie niegodną. W roku [1938] starałam się o umieszczenie syna w szkole, nie posiadając na to żadnych środków materialnych. Modliłam się, głęboko wierząc w nieograniczoną dobroć Pani świata, że Ona mnie nie opuści. Dzisiaj syn uczy się w szkole a ja z głębi serca ślę Ci, Matuchno, serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną i synami.
M. J.
Zgodność niniejszego z prawdą stwierdzam (-) Ks. Andrzej Gawędzki, proboszcz
PISZCZAC, w kwietniu [19]39 r.
Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składamy publiczne podziękowanie Maryi Niepokalanie Poczętej, za cudowne uzdrowienie naszego 12-letniego syna Tadeusza, Syn nasz zachorował na zapalenie stawu kolanowego prawej nogi. Po zawiezieniu go do szpitala w Brześciu n. Bugiem i zbadaniu - lekarze orzekli, że konieczna jest operacja i długa kuracja. W tym ciężkim strapieniu udaliśmy się z gorącą ufnością do Maryi Niepokalanie Poczętej, błagając w odmawianej nowennie o przywrócenie zdrowia synowi. Zamówiliśmy Mszę św. w intencji zdrowia naszego syna. Po odprawieniu nowenny udałem się do szpitala, do syna i tutaj dowiedziałem się od lekarza, że syn mój nie potrzebuje operacji, bo groźny stan zapalenia stawu kolanowego zniknął. Lekarz mi powiedział, że w zdarzeniu tym, widzi nadziemskie działanie mocy Bożej. Syn po upływie 3 tygodni powrócił do zdrowia. Za cudowne wyzdrowienie naszego syna i wysłuchanie naszych próśb składamy Matce Najświętszej gorące dzięki za Jej opiekę nad nami, polecając na przyszłość całą naszą rodzinę.
Mikołaj i Ania Rychliccy
L.S. Wiarogodność powyższego stwierdzam (-) Ks. Stanisław Jachowicz proboszcz
WARSZAWA, w kwietniu [19]39 r.
Przykuty przez półtora roku do łoża boleści, kiedy już zawiodły wszystkie środki ludzkie, zwróciłem się do Niepokalanej, wołając z dziecięcą ufnością: Matko, Matko zlituj się! Cierpiałem dużo, ataki serca i gorączka męczyły mnie bez ustanku, bezsenność wyczerpała do reszty. Zdawało się, że już znikąd nie ma ratunku, jednak ja ufałem! Codziennie przez różaniec składam u stóp Panny Najświętszej wieniec z róż. Modliłem się długo, gorąco i wytrwale, aż Serce Najlepszej z Matek ulitowało się - zostałem uzdrowiony.
W dwa lata po tym dostałem silnego ataku kolki nerkowej, który powtórzył się czterokrotnie w ciągu dwu miesięcy. Cierpiąc silne bóle, dręczony ciągle wymiotami, myślałem chwilami, że już nie przeżyję tej choroby. Jednakże i teraz Niepokalana przybyła mi z pomocą. Prosiłem Ją gorąco przez różaniec i przystąpiłem do Spowiedzi i Komunii Św[iętej] i znów mnie wysłuchała. Dziś, czując się zdrów na duszy i ciele, składam Matuchnie Niepokalanej i Panu Jezusowi, św. Tereni od Dz. Jezus, św. Antoniemu i św. A. Boboli płynące z głębi duszy serdeczne podziękowanie za otrzymane łaski, prosząc Ich c dalsza opiekę nad sobą i mymi najbliższymi.
Niegodny sługa Maryi Alojzy Łabędzki członek M.I.
L.S. Wiarogodność powyższego stwierdzam (-) Ks. K. Wróblewski
NADWÓRNA, w maju [19]39 r.
W roku 1938 24 stycznia, mamusia moja zachorowała na nogi, tak że nie mogła chodzić. Leczyło mamusię trzech lekarzy: jeden stwierdził zapalenie stawów, inny zapalenie nerwów i tak leczenie trwało 4 miesiące. W końcu wykazały się komplikacje. Zaniechaliśmy pomocy lekarskiej i zaczęliśmy szukać, ratunku u Niebieskiego Lekarza. I co nie mogli lekarze ziemscy, dokonał Lekarz Niebieski, wysłuchał gorące modły i Mszę św., odprawioną w intencji mojej mamusi. Po przyjęciu Komunii Św[iętej] i nacieraniu wodą cudowną z Lourdes, mamusia została uzdrowioną. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej, za pośrednictwem św. Antoniego, za łaskę miłosierdzia. Jest nas dwoje dzieci, ojca już nie mamy - co by było gdybyśmy byli matkę stracili??... Choć słowa moje są blade i nieudolne wobec tego, co przeżywałam podczas choroby mamusi, lecz pragnęłabym nimi jak najgoręcej przemówić i innym cierpiącym wlać w serca otuchę.
Romualda Leliodowiczówna - córka
L.S. "Stwierdzam" (-) Ks. Józef Smaczniak, proboszcz