Podziękowania

Podziękowanie

Wywiązując się ze złożonego ślubu, z głębi serca składam publiczne i gorące podziękowanie Najśw. Matce Niepokalanej, za otrzymaną posadę.

Po licznych niepowodzeniach od dłuższego czasu na próżno poszukiwałem posady. Udałem się z gorącą prośbą do Niepokalanej, która raczyła swego sługę wysłuchać. Obecnie pracuję już w banku, za co składam Najśw. Maryi Pannie z głębi serca płynącą podziękowanie oraz polecam się opiece Tej przemożnej Pani prosząc Ją o dalszą łaskę.

Tuszyński Lucjan

Białystok, 6 III [19]39 r.

Przewielebni Ojcowie

Proszę uprzejmie o umieszczenie w Rycerzu Niepokalanej następującego podziękowania:

Za cały szereg doznanych za pośrednictwem Niepokalanej oczywistych łask Bożych - składam publiczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę i pomoc w potrzebach NMP tak dla siebie jak i całej mojej rodziny.

Ksawery Józef Klencner

[N. N.]

Od dłuższego czasu żyłem w nałogu grzechów nieczystych. Gdy zrozumiałem że jestem zgubiony i to już nawet tu w tym życiu, będąc jednocześnie w strasznej rozterce duchowej, zawsze ponury i niezadowolony, zwróciłem się do Matuchny Najświętszej o pomoc. Żyjąc w grzechach, z prawdziwym żalem patrzyłem na moich kolegów, wesołych i beztroskich, tęskniąc jednocześnie do lepszego życia, do którego o własnych siłach nie byłem zdolny się wznieść.

Z prawdziwą więc szczerością dziękuję Matuchnie Najświętszej za okazaną pomoc i proszę o dalsze błogosławieństwo w mym dalszym życiu.

Dłużnik Maryi

Poznań, 9 III [19]39 r.

W myśl złożonego przyrzeczenia składam publiczne podziękowanie Niepokalanie Poczętej za pomoc w uzyskaniu dyplomu doktorskiego mimo piętrzących się trudności.

Dr Maksymilian May (pieczątka szpitala)

Pomiechówek, 12 III 1939 r.

Matce Najświętszej i św. Andrzejowi Boboli z całego serca dziękuję za przywrócenie zdrowia memu synowi.

Syn mój ciężko zachorował za zapalenie szpiku w nóżce, co spowodowało usunięcie kości piszczelowej.

Zrozpaczona udałam się z prośba o pomoc do Matki Najświętszej, polewałam synowi nóżkę wodą z Lourdes, założyłam cudowny medalik i Matka Najświętsza nie odmówiła mi swego miłosierdzia, usunięta kość odrodziła się i syn mój nie jest kaleką.

Za tak wielką łaskę składam gorące podziękowanie i błagam o dalszą opiekę nad nami.

Niegodna sługa Maryi F. Chądzyńska

L.S. P[ani] Chądzyńska znana mi jest jako osoba bardzo religijna i prawdomówna. Z tym pismem przesyła zaświadczenie lekarskie. /-/ ks. W. Gieryszewski proboszcz par. Pomiechowo

L.S. Chądzyński Tadeusz lat 5, syn Stanisława leczył się na oddziale chirurgii /1936-37/ z powodu Osteomyelitis tibiae... Chory zdrów. | Dr Ordynator [podpis nieczytelny] Warszawski Szpital dla Dzieci

Lwów, 24 III 1939 r.

O Matko i Pani nasza Maryjo, składamy Ci z wdzięcznych serc naszych gorące podziękowania za tyle łask, któreś na nas zesłała w ciągu naszego życia. Tyle razy nas w smutkach naszych pocieszałaś, z chorób w cudowny sposób leczyłaś i w każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji ratowałaś. I dzisiaj, składając Ci dzięki błagamy o pomoc dalszą i o opiekę nad nami, wszak nie obejdzie się bez niej żaden człowiek na świecie, więc błagamy Cię Matko Miłosierdzia o zdrowie, o pogodę i siłę ducha, o opiekę nad Ojczyzna nasza, której jesteś Królową.

Stanisława i Tadeusz Banachowie z córeczką Ewą

Łódź

Składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej, św. Teresie i Czcigodnemu Ojcu Wenantemu za łaskawą opiekę nade mną i wysłuchanie próśb moich. Byłam bowiem w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Pomoc ludzka okazała się bezowocna, czekałam lata całe na pracę. Dopiero kiedy udałam się o pomoc do Matki Najświętszej, ta cudowną swoją ręką pokierowała moimi losami. Wyraźnie doznałam laski Boga, choć byłam tego niegodna - otrzymałam pracę. Za otrzymaną łaskę składam Matce Najświętszej podziękowanie i oddaję się w dalszym ciągu pod Jej cudowną opiekę. Niech imię Maryi będzie sławione w całym świecie - przez wszystkie ludy - aż do skończenia świata.

M. Kamińska

USTRZYKI DOLNE, w marcu, 1939 r.

We wrześniu córka moja Władysława, będąc w ciąży, zachorowała ciężko na zapalenie płuc. Lekarze stwierdzili stan bardzo groźny. Chorą zaopatrzono sakramentami św[iętymi]. Ksiądz przynosił przez 3 dni Komunię świętą, (co było możliwe, gdyż chora mieszkała koło kościoła). Zamówiłam Mszę św. przed ołtarzem M[atki] B[ożej]. Ksiądz polecił modlić się za chorą. Odmawialiśmy nowennę do św. Andrzeja Boboli. Chora mówiła, że członki jej kostnieją, mało słyszy i źle widzi. Kazała sobie podać gromnicę, krzyżyk na godzinę śmierci i obrazek św. Boboli. Obiecałam, ze jeżeli córka moja wyzdrowieje i szczęśliwie porodzi, ogłoszę w Rycerzu.

Córka urodziła zdrowego chłopczyka i czuje się zdrową. Po tygodniu wstała, zajmuje się obowiązkami domowymi. Matce Najświętszej i św. Andrzejowi Boboli składam najserdeczniejsze podziękowanie i polecam opiece nadal całą moją rodzinę.

Franciszka Pasionkowa

Potwierdzam zgodność powyższych danych z prawdą. /-/ ks. Piotr Kuźnar

Stwierdzam, że p. Lochmanowa Władysława, była w moim leczeniu z powodu ciężkiego zapalenia płuc i stan jej był beznadziejny. Obecnie jest zupełnie zdrowa i urodziła syna. /-/ Dr Emanuel Kupfer

TARNOBRZEG, w kwietniu 1939 r.

Znajdowałam się w ciężkich warunkach materialnych, zwątpiłam już we wszystko, pragnęłam śmierci. Przez trzy lata od złożenia egzaminu byłam bez pracy, nadaremne czyniąc o nią starania, gdyż zewsząd otrzymywałam odmowne odpowiedzi. W między czasie umarł mi ojciec, to jeszcze bardziej mnie przygnębiło, odebrało całkowicie chęć do życia. Modliłam się do Najśw. Matuchny, jednak bezskutecznie. Przeglądając błękitnego "Rycerza Niepokalanej" i czytając podziękowania, zadawałam sobie pytanie: jak ci ludzie się modlą, ze zostają wysłuchani? Może ja nie umię, nie potrafię już modlić się tak szczerze, tak ufnie, jak za lat dziecinnych i dlatego Najświętsza Matka nie wysłuchuje próśb moich? Ale to była tylko próba, próba mojej wytrwałości w chwili najbardziej krytycznej, Matka Najświętsza przyszła mi z pomocą. otrzymałam posadę, a po próbie zostałam przyjęta na stałe.

Zalecam więc wszystkim uciśnionym i potrzebującym pomocy, niechaj śpieszą z gorącą modlitwą i wiarą do stóp Niepokalanej a nigdy się nie zawiodą. Wysłuchani zostaną na pewno i z sercem pełnym szczęścia i radości nie dającej się opisać, zanosić będą modły dziękczynne do Tej najlepszej z Matek - Matuchny Niepokalanej.

O Matko Nieustającej Pomocy polecam się nadal Twej przemożnej opiece oraz całą moją rodzinę, prosząc Cię gorąco o błogosławieństwo w pracy i we wszystkich moich zamiarach.

niegodna sługa Maryi - J. G.

TOMASZÓWKA, w marcu 1939 r.

Wywiązując się z przyrzeczenia składamy Matuchnie Niepokalanej serdeczne podziękowanie za tyle łask, a w szczególności za szczęście małżeńskie naszej córki, którą opuścił maż. Wspólne życie nie trwało 3 lata - dopiero modlitwy całej rodziny sprawiły to, ze największa nasza Orędowniczka, jaką jest Matka Boża, przyczyniła się do wspólnego współżycia w zgodzie i miłości.

O Maryjo! Niech będą dzięki stokrotne od wszystkich, bowiem Twoje wstawiennictwo u Syna Twego działają cuda. Dziękujemy Ci jeszcze raz ze łzą w oku, z prośbą o dalszą opiekę do końca naszej wędrówki doczesnej.

J. D. z rodziną

L.S. Prawdziwość powyższego stwierdzam podpisem i pieczęcią. /-/ ks. Stefan Piętka

GRÓDEK, w marcu 1939 r.

Synek nasz 4-letni w lecie [1938] r. w skutek stłuczenia dostał znieczulenia stosu pacierzowego, co groziło śmiercią, a w najlepszym razie kalectwem na całe życie i to przy kosztownym leczeniu. Takie było orzeczenie lekarskie. Patrząc na nieszczęśliwe dziecię, leżące stale i nie mogące się podźwignąć nie widzieliśmy innego ratunku jak udania się o pomoc do Matki Najśw. przez przyczynę św. Antoniego. Otrzymałam też wodę z Lourdes z Niepokalanowa i tę dawałam synkowi nie tracąc nadziei, ze Matka Boża nas wysłucha. I pomoc nadeszła. nastąpiło polepszenie a obecnie synek jest prawie zupełnie zdrowy, chodzi i rozwija się normalnie. Za tę nieocenioną łaskę składam publiczne podziękowanie i polecam się nadal opiece Niepokalanej Panience.

Aniela Krok z mężem i rodziną.

L.S. Potwierdzam prawdziwość wyżej opisanego cudownego uzdrowienia. Ks. Śliwa Stanisław administrator

Poświadczam, ze Krok Augustyn był ciężko chory na zmiany w kręgosłupie, które to po podaniu lekarstw ustąpiły. (-) Lek. med. Jan Soroka

UDA, w lutym 1939 r.

Nad rodziną moją składającą się z pięciorga nieletnich, przedwcześnie osieroconych przez matkę dzieci, zawisło widmo głodu i wielkiego opuszczenia. -

Wypowiedziano m pracę, która stanowiła jedyne źródło naszego utrzymania. Nie wiedząc co począć, pełen najgorszych myśli byłem blisko... rozpaczy. Lecz w chwili tych strasznych zmagań, lekarzem duchowym, stal się "Rycerz Niepokalanej". Tyle w nim podziękowań od tych, którzy znaleźli się w trudnościach życia. Nasunęły mi się więc refleksje: czemużbym i ja, nie miał zaufać i los swój powierzyć przemożnej opiece Maryi? - Więc z całą gorliwością na jaką tylko zdobyć się mogłem, z gromadką swoich sierotek, błagałem wstawiennictwa Matki sierot i opuszczonych. A litościwe Jej Serce - wysłuchało nas!

I w dniach kiedy codziennie spodziewałem się zwolnienia, przyszło niespodziewanie pismo zapewniające, że zostanę na posadzie.

Dziękuję Ci Matuchno Miłosierna za łaskę i pokornie proszę miej nas zawsze w swej przemożnej opiece!

Józef Nowicki

STARZAWA, w marcu 1937 r.

Zapadłem na ciężką chorobę nerek i inne dolegliwości. Mimo troskliwego leczenia choroba powiększała się coraz bardziej, doszło do tego, ze byłem zrozpaczony o swoje życie i o los mojej rodziny. W tej potrzebie zacząłem odprawiać nowennę do Matki Bożej i przyrzekłem, że gdy wyzdrowieję, ogłoszę publicznie w "Rycerzu" i nie zawiodłem się w nadziei mojej. Gdym tylko nowennę skończył od razu doznałem znacznego polepszenia. Doktor zbadawszy mnie uznał, ze choroba minęła. Od tego czasu cierpienia moje ustąpiły i dziś czuję się zupełnie wyleczony. Za tę niezmierną łaskę i w ogóle za opiekę Najświętszej Pannie Maryi Niepokalanej w innych moich potrzebach składam serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.

Telesz Rudolf

Był z powodu ciężkiego zapalenia nerek w moim leczeniu, stan był prawie beznadziejny [podpis nieczytelny]

Potwierdzam w całej osnowie. (-) ks. Leopold Turzyński

P.S. Chciałbym jeszcze dodać, że człowiek nie może sobie wyobrazić jak Najśw. Panna Maryja jest dobrą Matką, jak daje się ubłagać, bo niegodny byłem tego co otrzymałem, z silną wiarą można wszystko otrzymać, więc niech nikt nie traci nadziei!

BYDGOSZCZ, w marcu 1939 r.

W październiku [1938] roku, zachorowała nam 8-letnia córeczka na szkarlatynę. Lekarze orzekli stan bardzo poważny i beznadziejny. Polecili oddać dziecko do szpitala. Po kilkudniowym pobycie w szpitalu ukazał się straszny obrzęk twarzy. Wówczas udałam się z prośbą do Matki Niepokalanej o zdrowie dla dziecka, odprawiając przy tym wraz z rodziną nowenny. Dałam jej cudownej wody z Lourdes i przyrzekłam, że jeżeli dziecko wyzdrowieje, ogłoszę publicznie w "Rycerzu". Matka Najśw. wysłuchała naszych próśb, bo następnego dnia dziecko miało twarz zupełnie normalną.

Wkrótce jednak wywiązały się komplikacje i lekarze stwierdzili zapalenie zatok czołowych. Operacja więc była konieczna. Dziecko przyjęło Ostatnie Sakramenty Św[ięte] i równocześnie dałem jej cudownej wody z Lourdes, prosząc przy tym Matuchnę Najświętszą o szczęśliwe przejście operacji. I gdy już lekarze mieli dziecko operować gorączka momentalnie opadła. Po zbadaniu stwierdzili, że operacja jest zupełnie niepotrzebna.

Ta nagła zmiana i polepszenie zdrowia dziecka czyż nie prawdziwa moc Boża za wstawiennictwem Niepokalanej? Wkrótce dziecko wróciło do domu i od tego czasu cieszy się zupełnym zdrowiem. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, z całego serca dziękuję Matuchnie Niepokalanej, Najśw. Sercu Jezusowemu, św. Tereni patronce dziecka, św. Andrzejowi Boboli, św. Ekspedytowi i św. Antoniemu, za odebrane łaski i dobrodziejstwa, polecając dziecko i całą rodzinę najdobrotliwszej i nigdy niezawodzącej ich opiece.

M. Makowska

L.S. Teresa Makowska w przebiegu szkarlatyny zachorowała na ropne zapalenie zatoki czołowej z wielkim obrzękiem i wydzieliną ropna. Wydawało się, ze bez operacji się nie obejdzie, tymczasem istotnie nagle poprawa nastąpiła bez zabiegu. (-) dr Soboczyński | Bydgoszcz 25 III 1939 r.

W obliczu operacji udzieliłem chorej sakramentów św[iętych], po których nastąpiła nagła poprawa. | Bydgoszcz 23 III 1939 r. (-) ks. Wnuk

X..., w lutym 1939 r.

Byłam zupełnie w ręku szatana, z duszą błotem przesiąkłą, naturą z grzechem spojoną... Wielokrotnie deptałam wszystkie Boże przykazania, popełniałam nawet zbrodnie... Spowiednik już tylko jedno mógł mi poradzić, oddać się Najświętszej Maryi Pannie. Miłość Boska jeszcze czuwała nade mną, bo chciałam poprawy i chciałam oddać się Maryi pannie. Nie wiedziałam jednak jak to zrobić i co mam robić, by Jej służyć. W parę zaledwie tygodni, niespodzianie dostały mi się do rąk figurka Niepokalanej, "Rycerz Niepokalanej" i dowiedziałam się o istnieniu Milicji Niepokalanej. Do ostatniej też mnie przyjęto. Sama Pani łaskawie wskazała mi drogę...

Teraz zaczęłam prosić o łaskę spowiedzi dla męża. W gorącej nowennie do Serca Pana Jezusa przez zasługi Niepokalanej Matki błagałem o nawrócenie męża niedowiarka. Spełnienie obiecałam ogłosić w "Rycerzu". W 6-7 dniu nowenny mąż przystąpił do spowiedzi i Komunii Św[iętej], choć tego nie robił już od 10 lat. Potem osłabłam w modlitwie a o obietnicy zapomniałam.

Napominając o sobie Najświętsza Panna zesłała na mnie cierpienia. Tak się złożyło, że miałam stracić posadę i czekało mnie więzienie choć byłam wcale bez winy. Zrozpaczona walczyłam z wrogimi siłami. Traciłam już siły, a chmury robiły się coraz groźniejsze.

Znowu w nowennie do Niepokalanej i Serca Pana Jezusa, błagałam ratunku i pomocy. Zostałam wysłuchaną. Od pierwszego dnia nowenny zaczęły przychodzić pomyślne wieści, choć cierpienia trwały. W dziewiątym dniu, po skończonej nowennie, otrzymałam formalne oznajmienie, ze posady nie stracę, a groza więzienia minęła.

Śpiewając dziękczynny hymn Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i mojej Pani Niebieskiej za otrzymane łaski - cuda, błagam o pomoc - o uchronienie od nowych burz. Wszystko składam do "Rycerza Niepokalanej", by rozszerzał po świecie sławę swojej Pani.

Niegodna sługa | na Łotwie

LUBLIN, więzienie w styczniu [1939] r.

Z powodu ciężkich warunków materialnych i złego towarzystwa, już w młodym wieku stoczyłem się na dno upadku. Wykroczyłem przeciwko prawu, za co zostałem skazany na karę trzech lat więzienia. Otoczenie współtowarzyszy niedoli wpływało na mnie z każdym dniem ujemniej. Powstawały w mej myśli nowe przestępstwa, nowe występne plany na przyszłość. Było to przed dwoma laty.

Wtedy to zachorowałem na silne zapalenie oczu. Po paru miesiącach ciężkiej choroby i nie oglądaniu świata Bożego, powróciła we mnie wiara i przypomniały mi się słowa modlitwy, których matka uczyła mnie w dzieciństwie. Przypomniały mi się podziękowania w "Rycerzu", te łaski, zesłane na tych, którzy udawali się z prośbą, z modlitwą, do Matki Niepokalanej.

Wtedy i ja z wielką wiarą i ufnością udałem się z korną modlitwą do Niepokalanej o przywrócenie mi wzroku. Krótkie modlitwy w ukryciu i westchnienia spoza krat, dotarły do tronu, Matuchny Najświętszej - Uzdrowienia Chorych. Modlitwy i prośby moje zostały wysłuchane...

Dziś czuję się prawie już wyleczony. Za wysłuchanie mych próśb przesyłam Niepokalanej pisemne podziękowanie, prosząc Ją o łaskę silnej wiary, poprawy i dalszą opiekę nade mną i moją biedna rodziną.

Jeśli to moje skromne podziękowanie godne jest za tak wielką łaskę, proszę Administrację o zamieszczenie go w "Rycerzu", aby dziesiątki tysięcy więźniów wiedziały, że i o nich Niepokalana pamięta.

Józef Sikora

KORNAGI, w lutym 1939 r.

W marcu [1938] r. zachorowałem na zapalenie płuc. Lekarze uznali stan zdrowia za beznadziejny. Żona często modliła przed obrazem Niepokalanej. Wkrótce zacząłem przychodzić do zdrowia i dziś jestem zupełnie zdrów.

W połowie września [1938] r. zachorowała żona na tyfus brzuszny. Dr Kruczka po zbadaniu kazał skierować żonę do szpitala. Po trzech tygodniach zachorowała jeszcze na zapalenie płuc. Stan zdrowia bardzo więc był groźny. Modliłem się do Niepokalanej, odmawiałem nowenny, cząstki Różańca św[iętego] i zamówiłem Mszę św. Żonie zawiesiłem Cudowny Medalik i dałem do picia wodę z Lourdes. W ciągu czterech tygodni żona zupełnie wyzdrowiała i dziś czuje się bardzo dobrze. Jeszcze wiele innych łask otrzymaliśmy w różnych potrzebach doczesnych. Za wszystkie otrzymane łaski od Niepokalanej zanosimy gorące podziękowania.

Młodziński Józef