Podziękowania
Drukuj
Podziękowania

SARNY, w czerwcu 1938 r.

Znalazłem się w szczególnie ciężkim i prawie beznadziejnym położeniu materialnym: znikąd pomocy i ratunku - głód już zaczął zaglądać do domu - uciekłem się do Niepokalanej z prośbą o siły do wytrwania, do mężnego zniesienia trosk. Wkrótce otrzymałem nadspodziewanie pieniądze i pomyślnie nastąpiło rozwiązanie kłopotów.

Matce Niepokalanej niech będzie chwała, za Jej tak szczodrą pomoc.

M. Długosz

RAWA RUSKA, w lipcu 1938 r.

Od kilku lat nosiłem się z myślą złożyć publiczne podziękowanie Matce Przenajświętszej za łaski jakimi obdarzała mnie od zarania. - Niestety na myślach zostawało. - Dopiero dotknięty niedawno cierpieniem przypomniałem sobie o obietnicach. Śpieszę więc zobowiązaniom zadość uczynić. Wiem tylko to, że ilekroć prosiłem Matkę Przenajświętszą, odmawiając przez 9 dni rano i wieczorem po 9 Ojcze nasz i Zdrowaś, byłem wysłuchany. O dalsze łaski proszę.

Jan Bobikiewicz, lekarz

GÓRNA GRUPA, w lipcu br.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej za wybawienie mnie z przykrych sytuacji życiowych. Źli ludzie oczerniali mnie przed przełożonymi, a nawet przed prokuraturą. Pod wpływem intryg tych osób - choć niesłusznie - byłem zmuszony rezygnować z posady. Groziło mi: więzienie i utrata pracy na zawsze. Władza orzekła, że o ile będę ukarany, posady nie otrzymam.

Sytuacja wydawała się beznadziejną. Wstrzymano mi nawet zasiłek bezrobocia. Udałem się w tak wielkim nieszczęściu do Wspomożycielki Wiernych z prośbą o pomyślne załatwienie sprawy. Nie zawiodłem się. Nadspodziewanie sprawę umorzono.

Rozwiązanie u żony nastąpiło pomyślnie, mimo. że przedtem poród był ciężki. Otrzymałem też posadę taką samą, jaką miałem, tylko w innej miejscowości.

To wszystko zawdzięczam tylko Niebieskiej Opiekunce i O. Wenantemu Katarzyńcowi. Za co składam serdeczne dzięki.

Łąski Ludwik

WARSZAWA, w lipcu 1938 r.

Już od kilku lat starałam się uzyskać posadę. Nadaremnie. Mimo usilnych starań nie osiągnęłam celu. W tej sytuacji bez wyjścia udałam się z prośbą do Najśw. Serca P. Jezusa i Matki Najśw. o pomoc, przyrzekając ogłosić publicznie otrzymaną łaskę. I nie zawiodłam się! Po kilku miesiącach otrzymałam posadę. Spełniając przyrzeczenie, proszę Matkę Najśw. o pomoc i opiekę w pracy, zdrowie i łaskę wytrwania w dobrem.

C. Rzepecka

S........, w czerwcu 1938 r.

Od 17 roku życia przebywam jako orkiestrant w wojsku, gdzie spędziłem z górą 10 lat w jednym pułku. Lecz gdy nadszedł czas zamianowania mnie na zawodowego, prośby mojej nie uwzględniono z braku etatu. Rozgoryczony i zniechęcony stałem u progu rozpaczy. Lecz sobie całą sprawę uprzytomniłem, przyszła mi zbawcza myśl, by się uciec do Matki Niepokalanej, Która nikogo nie opuściła, kto Ją szczerze o pomoc prosił.

I tak też postanawiając, pełen ufności zwróciłem się do Tej Pani Najświętszej z modlitwą błagalną co mam czynić. I oto stała się rzecz niespodziewana, bo znalazłem wolne miejsce w innym pułku i niezadługo w tymże pułku zostałem podof. zawodowym.

Jako wdzięczny żołnierz Chrystusowy, pełen wdzięczności składam publiczne podziękowanie, polecając się nadal przemożnej opiece Niepokalanej wraz z całym rodzeństwem.

B. J. kapr.


Przewodniczka na progu nowego życia.

GRODZISK, w maju 1938 r.

Wywiązując się z przyrzeczenia, składam korne podziękowanie Najświętszej Pannie Maryi za otrzymane łaski, a w szczególności, że danym mi było ukończyć Politechnikę Warszawską i to z odznaczeniem. Wierzę mocno, że pomyślność tę Jej przemożnej opiece zawdzięczam.

inż. Julian Radecki.

LWÓW, w czerwcu 1938 r.

Składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej za Jej opiekę i pomoc, jaką doznałem nie tylko podczas lat gimnazjalnych, ale i studiów uniwersyteckich, kiedy człowiek przechodzi poprzez okresy różnych zwątpień w sprawach religijnych. W chwilach ciężkich uciekałem się do Niej z gorącą prośbą o pomoc, której mi nie odmówiła, lecz krzepiła mnie na duszy. Mając wiele do zawdzięczenia Niepokalanej tą drogą chciałem się Jej odwdzięczyć. Dziękując w tych krótkich słowach, proszę Ją o dalszą pomoc w życiu.

P. K.

JACIĄŻEK, w lipcu 1938 r.

Składam podziękowanie N. M. Pannie, Niepokalanie Poczętej i Wspomożycielce Wiernych za szczególną i macierzyńską opiekę w osiągnięciu kapłaństwa oraz w pierwszych latach pracy duszpasterskiej i wychowawczej.

Ks. N. N., T.J.

WARSZAWA, w czerwcu 1938 r.

Pomimo usilnej pracy wyniki moje w ósmej klasie były słabe. Nic mi nie pozostawało, jak tylko przerwać naukę w środku roku szkolnego, do egzaminu bowiem byłabym na pewno nie dopuszczona. Straciłam nadzieję we własne siły, ale nie straciłam jej w pomoc Matki Najświętszej. Modliłam się i prosiłam o wstawiennictwo św. Andrzeja Bobolę do Najświętszej Panienki, by mnie wysłuchała. Przyrzekłam, że jeżeli prośba moja nie będzie odrzucona, ogłoszę to w "Rycerzu". Matka Najświętsza niezaprzeczalnie przyszła mi z pomocą. Egzamin mój wypadł zupełnie dobrze. Toteż składam gorące podziękowanie Matce Najświętszej oraz św. Andrzejowi Boboli za tę i inne poprzednio otrzymane łaski i proszę o dalszą opiekę.

H. Łukasiewiczówna.

Potwierdzam prawdziwość danych zawartych w powyższym podziękowaniu (-) Ks. Józef Netczak, prefekt

KRAKÓW, w czerwcu 1938 r.

Pracując w pewnej katolickiej Spółdzielni w Krakowie powziąłem zamiar dalszego kształcenia się. W dniu 6 grudnia ub. r. ślubowałem Niepokalanej, że jeżeli złożę egzamin Szkoły Ekonomiczno-Handlowej w Krakowie, to ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Niepokalana udzieliła mi swej pomocy i w dniu 30 maja br. złożyłem egzamin jako eksternista.

Wypełniając uczynione ślubowanie - składam publicznie gorące podziękowanie Niepokalanej za zdanie matury, prosząc o dalszą opiekę.

Fr. Śmieszek.

KIELCE, w lipcu 1938 r.

Z głębi młodego kapłańskiego serca składam tą drogą wyrazy bezgranicznej wdzięczności Matuchnie Niepokalanej za cudowne przyjście mi z pomocą i za oddanie Chrystusowi na apostolską służbę niesienia pomocy biednym duszom ludzkim.

Ks. Stanisław Henryk Kurdybanowski.


Hojna dłoń Maryi zsyła łaski na chorych

LWÓW, w maju 1938 r.

Spełniając postanowienie, śpieszę złożyć publicznie najgorętsze podziękowanie Matce Niepokalanej i św. Tereni od Dz. J. za wysłuchanie modlitwy i za poprawę zdrowia ciężko chorego syna.

Polecam siebie i syna dalszej, łaskawej opiece Najświętszej Matki.

A. Szulcowa

Poświadczam, że p. dr Szulc tak był ciężko chory, że nie miano już co do niego nadziei. - Tymczasem przed tygodniem, po przyjęciu ŚŚ. Sakramentów i odprawieniu w jego intencji Mszy św. nastąpił nagle, niespodziewany dla wszystkich zwrot w jego chorobie i dziś czuje się on zdrowym. (-) Ks. mgr. Starostka Jan

WARSZAWA, w maju 1938 r.

Przepełnieni głęboką wdzięcznością, składamy najserdeczniejsze podziękowanie Niepokalanej Matuchnie, za otrzymane łaski.

Synek nasz, liczący obecnie 4 lata, ub. r. w październiku, bawiąc się na podwórzu uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Odłamek żelaza rozciął mu gałkę oczną bardzo głęboko. Mimo natychmiastowego odwiezienia go do szpitala, lekarze nie rokowali nadziei uratowania oka. Szukaliśmy ratunku u Lekarki Niebios. W tej intencji zamówiliśmy Mszę Św., przystąpiliśmy do Komunii św. Ufność nasza nie została zawiedziona. Oczko dziecka w krótkim czasie zupełnie się wygoiło.

Córeczka nasza, mając 2% roku, miała rankę obok uszka, która przez dwa łata stale jej się odnawiała. Poleciliśmy córkę Matce Najświętszej i w tej intencji pojechaliśmy do Częstochowy. Ranka się wygoiła, a córeczka zupełnie zdrowa dobrze się uczy.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, serdecznie dziękujemy Najświętszej Pannie.

J. K. Haasowie.

Za zgodność (-) Ks. Edw. Gregorkiewicz, wikariusz par. św. Stanisława w Warszawie.

PISZCZACZE DŻURKÓW, w maju 1938 r.

Sercem pełnym wdzięczności i radości składam publiczne podziękowanie Matce Niepokalanej, św. Tereniu od Dzieciątka Jezus, oraz Czcigodnemu O. Wenantemu Katarzyńcowi za niezliczone łaski. Chorował nam synek na nerki dłuższy czas. Lekarz oświadczył, że jest bardzo poważny stan choroby. Zwróciłam się z gorącą prośbą do Królowej Miłosierdzia. Odprawiłam nowennę do O. Wenantego i zamówiłam Mszę św. w tej intencji. Byłam u spowiedzi i przyjęłam Komunię św. Zanim otrzymałam wodę z Lurd, dziecko zaczęło znacznie przychodzić do zdrowia i w krótkim czasie wyzdrowiało. Składam publiczne podziękowanie Niepokalanej i proszę o dalszą opiekę.

C. A.

L. S. Powyższe rychłe wyzdrowienie, jako zgodne z prawdą potwierdza się. - O. Ewaryst Górski.

Zaświadczam zgodność z rzeczywistością. − Ks. Kaz. Szczerbiński.

PIŃSK, maj 1938 r.

Matce Niepokalanej składam gorące podziękowanie za uzdrowienie mego męża z ciężkiej choroby płucnej. Pomimo ciężkiego stanu i krytycznego powożenia materialnego, nie upadłam na duchu, lecz pełna wiary i ufności poleciłam nas opiece Najsłodszej Panienki, Która mię nigdy nie opuściła i teraz" sprawiła, że mąż mój po kilku miesięcznym leczeniu sanatoryjnym, mimo różnych komplikacji, powrócił do zdrowia i może już pełnić służbę.

Matuchno Niepokalana, Jedyna Pocieszycielko i Opiekunko, błagam Cię o dalszą opiekę nad moim mężem i całą rodziną, a za tyle otrzymanych łask i błogosławieństw, pragnę pozostać wdzięczną przez całe życie.

E. Kniażewska.

WARSZAWA, w maju 1938 r.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, sercem przepełnionym wdzięcznością składam najgorętsze publiczne podziękowanie Matce Niepokalanej za pomoc w chorobie trudnej do wyleczenia i odzyskanie zdrowia.

W nocy dnia 26 stycznia dostałam ataku serca, co stwierdził lekarz i przyjęłam ostatnie Sakramenta św. Rodzina i znajomi spodziewali się za chwilę śmierci, jednak po wypiciu z wielką wiarą wody cudownej z Lurd, zrobiło mi się lepiej. Wezwany rano lekarz stwierdził grypę i na serce przeznaczył zastrzyki. Przez 7 tygodni nie pomagały żadne lekarstwa, było ze mną coraz gorzej. Organizm miałam bardzo osłabiony. Całą twarz i nogi miałam zasypane krostami.

Wezwany doktór-docent orzekł, że choroba moja nie będzie ciężka, lecz trudna do wyleczenia i odwieziono mnie do szpitala. Miałam wyłuszczenie migdałków, lekarze dziwili się, że wytrzymałam, przy tak słabych siłach. Następnie odesłano mnie na oddział wewnętrzny, gdzie stosowano zastrzyki.

Dziś prawie po 4 miesiącach choroby, jestem wyleczona. - Jakże ja niegodna mam Ci dziękować, o Pani Najświętsza? Przyjmij pod swoją świętą opiekę Matko Boża Niepokalana mnie i moją rodzinę.

Jadwiga Domańska.

Wyżej podpisana, osoba o słabowitym zdrowiu, zapadła b. ciężko na serce, tak że wezwano mię do niej o godz. 4 w nocy. Nikt nie przypuszczał, iż dożyje do rana. Odznacza się wielkim nabożeństwem do Najśw. Maryi Panny. (-) Ks. T. Zieliński

DZIANISZ, w maju 1938 r.

Wywiązując się z przyrzeczenia, pragnę publicznie podziękować Matce Boskiej Częstochowskiej za cudowne uzdrowienie mego męża.

26 kwietnia mój mąż bardzo ciężko zachorował na skręt kiszek. Bagatelizując tak poważną chorobę (z nieświadomości), dopiero po dwóch dniach wezwaliśmy lekarza, który orzekł na miejscu, że nie widzi już żadnego ratunku. Polecił natychmiast odesłać chorego męża do szpitala. Wobec tak groźnej sytuacji, udałem się z ufnością do Matki Boskiej Częstochowskiej, prosząc o pomoc.

Nie zawiodłam się. W drodze do szpitala boleść nagle ustąpiła, a mąż poczuł się zdrowy. Nie dojeżdżając do szpitala, zawróciliśmy w połowie drogi z powrotem do domu.

Składam przeto najgorętsze podziękowanie Matce Boskiej Częstochowskiej i proszę Ją o dalszą opiekę nad nami.

Bukowska Agnieszka.

W dniu 29 kwietnia br. zgłosił się do mnie Jan Bukowski z Dzianisza, chory na skręt kiszek. Chorego skierowałem do szpitala w Nowym Targu. W ciągu nocy przed wyjazdem do szpitala objawy chorobowe ustąpiły, tak że na następny dzień nie zachodziła potrzeba wysyłania chorego do szpitala. Wypadek ten nieoperacyjnego cofnięcia się poważnej sprawy chorobowej, należy do bardzo rzadkich. − Wszech Nauk Lekarskich (-) Dr Franciszek Ciszek

SIEDLCE, w kwietniu 1938 r.

Bardzo ciężko chorowałam na pęknięcie ciąży i wylew krwawy do jamy brzusznej. Po operacji wyzdrowiałam, co jedynie przypisuję opiece Najświętszej Maryi Pannie. Wywiązując się z przyrzeczenia, składam Matce Najświętszej publiczne podziękowanie.

Zofia Kaczmarczykówna

Zaświadczam, że pani Kaczmarczyk Zofia lat 33 zamieszkała w Siedlcach Piaski Zamiejskie dnia 7 stycznia 1937 r. była operowaną na oddziale chirurgicznym tutejszego szpitala z powodu pęknięcia ciąży samociążnej i wylewu krwawego do jamy brzusznej. Stan chorej Kaczmarczyk był niezwykle ciężki, ze względu na bardzo dużą utratę krwi i jedynie wyjątkowo pomyślnemu zbiegowi okoliczności udało się chorą panią Kaczmarczyk utrzymać przy życiu. (-) Dr Feliks Hłasko, ordynator oddz. chir.