CHRZANÓW MAŁY, w styczniu 1937 r. (23-38)
Sercem przepełnionym bezgraniczną wdzięcznością składamy publiczne podziękowanie Matce Najśw. Niepokalanej i Najśw. Sercu Jezusa, Wszystkim Świętym i św. Tereni za ocalenie naszej czteroletniej córeczki Krysi, chorej na ostre zapalenie płuc.
Z wielką ufnością prosiliśmy Matuchnę Najśw. o przywrócenie jej zdrowia, Która też nas wysłuchała i uwolniła dziecko z tak ciężkiej choroby.
Wywiązując się z danej obietnicy, składamy Matce Najświętszej i Najśw. Sercu Jezusa najgorętsze podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodziną.
Zofia i Kazimierz Sobieralscy
L.S. Wiarogodność powyższego stwierdzam. Stan zdrowia dziecka wedle pojęcia lekarskiego był beznadziejny i powrót jego do zdrowia muszę uznać za cudowny.
(-) dr Mateusz Chełmoński
ŁANCZYN, w sierpniu 1937 r. (24-38)
W dniu 31 lipca, w czasie szalejącej burzy, wpadł piorun do mego domu, nie wyrządziwszy żadnej szkody, prócz zniszczenia kilku ścian. Przeleciał obok matki mej i mnie o kilka centymetrów i tylko nas poraził. Ponieważ jedynie nadziemska siła mogła nas uchronić od niechybnej śmierci, przeto obie z matką składamy Matce Najświętszej pokorne podziękowanie za cudowne ocalenie oraz prosimy o dalszą opiekę.
Jadwiga Kaśkowa, naucz.
L.S. Potwierdzam ks. Wł. Piechucki TJ
Stwierdzam niniejszym, iż w dniu 31 VII 1937 r. została rażona piorunem pani Antonina Piskozubowa oraz jej córka Jadwiga ze Stanisławowa. Wypadek ten zaszedł w Łanczynie. | Dr (-) (podpis nieczytelny)
GILOWKA, dnia 22 sierpnia 1937 r. (25-38)
29 marca [1938] r. zachorował mi syn 18-letni, Wacław. Sprowadziłem lekarza, który uznał ciężkie zapalenie płuc. Po udzieleniu pomocy i zastosowaniu różnych środków, choroba stawała się coraz groźniejszą, chory leżał nieprzytomny. Spowiednik udzielił ostatniej pomocy. Straciwszy wszelką nadzieję w pomoc ziemską, udałem się z prośbą o pomoc do Niebieskiej Lekarki, Matuchny Najświętszej, Która mnie nie zawiodła, bo po wysłuchaniu Mszy św. w intencji zdrowia mego syna, choremu znacznie się polepszyło i w krótkim czasie przyszedł do normalnego zdrowia.
Wywiązując się z danego przyrzeczenia Matuchnie Najświętszej składam publiczne podziękowanie oraz proszę o dalszą opiekę.
Jarek Franciszek
Prawdziwość opisu stwierdzam, (-) O. Błażej, kapucyn
ŻYWIEC, dnia 1 września 1937 r. (26-38)
W roku [1938] nawiedziły nas ciężkie choroby. Żona moja chorowała na ciężką chorobę infekcyjną, sam przechodziłem poważną chorobę nerwów, wreszcie syn dziesięcioletni zapadł na ropne zapalenie płuc. Wszystkie te choroby były bardzo groźne, a szczególnie zapalenie opłucnej u syna, któremu lekarze nie wróżyli powrotu do zdrowia.
W tych ciężkich nieszczęściach uciekaliśmy się z gorącymi modlitwami do Najświętszej Matki Niepokalanej o ratunek. I oto Ona sprawiła, że wszyscy powróciliśmy do zdrowia, a nawet - nasz syn, o którego życiu już lekarze zwątpili.
Składamy przeto publiczne podziękowanie Najświętszej Matce Niepokalanej za te i inne niezliczone łaski, które od Niej w życiu uzyskaliśmy.
Niech Jej Imieniu po wieczne czasy będzie cześć i chwała.
Adam Moskala, major w st. sp. z rodziną
CZERNIOWCE (Rumunia), 22 września 1937 r. (27-38)
Wywiązując się z obietnicy uczynionej sercem przepełnionym wdzięcznością składam najgorętsze podziękowanie Najśw. Pannie Maryi Niepokalanie Poczętej, Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i św. Antoniemu za otrzymane łaski i szczególną opiekę.
Przed 2-ma laty zostałem przeniesiony z Czerniowiec. Wszelkie wysiłki, zmierzające do pozostania w Czerniowcach, mimo poparcia osób wpływowych i ich osobistą interwencję, były bezowocne. Zwróciłem się więc z gorącą prośbą do Najśw. Maryi Panny Niepokalanej, błagając, aby Ona wstawiła się za mną, i przyrzekłem, że skoro mi dopomoże ogłoszę tę łaskę publicznie w "Rycerzu Niepokalanej".
Zacząłem odprawiać nowennę do Maryi Panny Niepokalanej. Prośba została wysłuchaną, i oto za potężną przyczyną Maryi Panny Niepokalanej, zostałem przeniesiony z powrotem na poprzednią posadę do Czerniowiec.
Dziękuję Niepokalanej Pannie za wstawiennictwo u Serca Pana Jezusa i św. Antoniemu za doznane dobrodziejstwo, prosząc równocześnie o błogosławieństwo w pracy i o dalszą opiekę nad sobą i rodziną moją. -
Edward Pawłowski, naczelnik biura C.F.R.
ŻYWIEC, w październiku 1937 r. (28-38)
Kiedy wielkie nieszczęścia spadły na nas, ciężka choroba bowiem powaliła mego męża na długie tygodnie na łoże ciężkich cierpień, a groza śmierci zawisła nad nim i stan jego był kilkakrotnie beznadziejny - Matka Najśw. Niepokalana dała się ubłagać gorącym modłom i łzom serdecznym i za wstawieniem św. Tereni oraz św. Antoniego, cudem wróciła zdrowie memu mężowi.
Chyląc czoła w obliczu wielkiej łaski Pańskiej, dziękujemy publicznie Najśw. Matce Niepokalanej oraz św. Tereni i św. Antoniemu za doznaną łaskę i polecamy wszystkich cierpiących Jej potężnej opiece.
(-) Pułk. Dr Krysakowscy
ŁĘG-PROBOSTWO, dnia 11 października 1937 r. (29-38)
Przepełniony wielką wdzięcznością, składam najgorętsze podziękowanie najukochańszej Matce Niepokalanej za cudowne ocalenie ciężko chorej siostry. W szpitalu, w czasie operowania siostry, będąc w rozpaczliwym stanie i nie wiedząc co począć, udałem się z prośbą o pomoc do Najświętszej Maryi
Panny Niepokalanej i dziś jestem najzupełniej pewny, że tylko Ona, Niebieska lekarka ją wyleczyła. Składam również pokorne podziękowanie Maryi Niepokalanej za wiele innych łask, polecając się Jej opiece z całą rodziną.
Niegodny sługa Maryi ( -) Gujski Franciszek
L.S. Niniejszym zaświadczam, że p. Marianna Gujska l. 20 zamieszk. w Łęgu gm. Majki, pow. płockiego, była operowana dnia 7 III [1937] r. z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego, które doprowadziło do przedziurawienia wyrostka i rozlanego ropnego zapalenia otrzewnej. (-) Dr Julian Chodaków, lekarz
LWÓW, dnia 15 października 1937 r. (30-38)
Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam serdeczne podziękowanie Matuchnie Najświętszej, św. Tereni i O. Wenantemu Katarzyńcowi za wysłuchanie prośby o wyrwanie prawie ze szpon śmierci. Trzy miesiące byłam obłożnie chora, w każdej chwili spodziewałam się śmierci. W tych krytycznych chwilach zwracałam się o pomoc do Niepokalanej Matuchny, św. Tereni i O. Wenantego Katarzyńca, z prośbą o przywrócenie mi zdrowia. Nie zawiodłam się. Matuchna Boża uprosiła mi łaskę, zaczynam powoli powracać do zdrowia.
Za tę wielką łaskę, z głębi serca dziękuję Niepokalanej i proszę o dalszą opiekę i pomoc dla mnie i mojej rodziny.
(-) Antonina K.
L.S. Stwierdzam, że p. Antonina Koncewiczowa była ciężko, prawie beznadziejnie chorą, stąd w jej dźwignięciu się do zdrowia widzę specjalną łaskę Bożą. (-) Ks. Józef Kłos
CZĘSTOCHOWA, dnia 17 października 1937 r. (31-38)
W lipcu r. [1938] syn nasz Jerzyk zachorował na ropne zapalenie wyrostka robaczkowego i skomplikowane zapalenie otrzewnej. Stan był bardzo ciężki, gdyż ropa wylała się już do otrzewnej. Sześć dni podtrzymywano go zastrzykami, a żołądek nic nie przyjmował. Dawaliśmy choremu wodę z Lourdes, o którą ustawicznie prosił mówiąc: "Ta święta woda mnie uzdrowi". Szóstego dnia lekarze oznajmili nam, że jest bardzo źle, łudzić się dłużej nie można, gdyż dziecko jest bardzo wyczerpane, tym bardziej, że od czasu operacji nie zmróżył ani na moment oka i w każdej chwili może nastąpić katastrofa.
Przez cały czas choroby zanosiliśmy gorące modły do Matki Najświętszej Niepokalanej o zachowanie go przy życiu i w jego intencji odprawiono dwie Msze św.
A kiedy lekarze orzekli, że wszystko co było w ich mocy zrobili, a teraz tylko Bóg jedynie pomóc może, ślubowaliśmy, że jeżeli dziecko żyć będzie, łaskę tą ogłosimy w "Rycerzu". Następnego dnia prosiliśmy jeszcze o Mszę św. błagając w niej Matkę Najświętszą Niepokalaną o zdrowie dla dziecka. I oto w tym czasie, gdy kończyła się Msza Św., dziecko nagle straciło przytomność, nastąpiły konwulsje i agonia. Lekarze odstąpili od łoża chorego, mówiąc, że to już koniec, bo toksyny zaatakowały mózg.
Ale nie traciliśmy nadziei, i w tej strasznej godzinie wzywaliśmy Niepokalaną, błagając Ją o ratunek i zmywaliśmy chorego wodą z Lourdes. I nie zawiedliśmy się w ufności do Niej. Po dwóch godzinach okropnych cierpień, dziecko poruszyło ustami, jakby pragnęło pić. Podaliśmy mu wodę z Lourdes. I stało się coś niezwykłego... to umierające dziecko wciągnęło ustami wodę i prawie bezpośrednio po tym otworzyło oczy zupełnie przytomne. Po chwili zapadło w krzepiący sen, pierwszy od tygodnia. Od tego dnia następowało polepszenie, chory nie dostawał już więcej zastrzyków, a żołądek powoli zaczął przyjmować pokarmy. Pięćdziesiąt dni przeleżał w szpitalu a dzisiaj jest już zupełnie zdrowy.
Wywiązując się z danego przyrzeczenia składamy Ci, o Matko Najśw., najgorętsze podziękowanie za ten cud miłosierdzia Twego i za wiele innych łask, które za Twoim pośrednictwem otrzymaliśmy.
U stóp Twoich składamy całe życie nasze, i prosimy Cię, o Najlepsza z Matek, pobłogosław rodzinie naszej i miej nas nadal w Swej przemożnej opiece.
Maria i Bolesław Hillerowie
L.S. Jerzyk Hiller 7 lat, był ciężko chory na ropne zapalenie wyrostka robaczkowego skomplikowane zapalenie otrzewnej, stan choroby był bardzo ciężki. | (-) Dr W. Mikulski, chirurg
S, dnia 21 października 1937 r. (32-38)
Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Matce Bożej Niepokalanej, że raczyła wysłuchać próśb moich, wyrywając ze zgubnego nałogu pijaństwa osobę, na intencję której się modliłam.
K.
ŻUROMIN, dnia 21 października 1937 r.
Postanowiłem przed laty i kiedy osiągnąłem cel piszę, dziękując Niepokalanie Poczętej, w dowód wiary innym. Kiedy stawałem do konkursowego egzaminu w Korpusie Kadetów prosiłem Matkę Najświętszą o pomoc, gdyż szedłem zupełnie sam, bez niczyjej opieki i pomocy.
Nie odmówiła mi jej, gdyż zdałem i przez szkołę szedłem, jako jeden z najlepszych. Odtąd stale prosiłem Niepokalanie Poczętą o opiekę i błogosławieństwo w nauce. Dzisiaj zostałem dobrze i szczęśliwie promowanym oficerem.
Dziękując w tych krótkich słowach Niepokalanie Poczętej, przemawiam do wszystkich rówieśników - wierzcie Jej, nie opuści was - i pomoże wam zawsze.
O dalsze błogosławieństwo i opiekę proszę Cię o Pani.
Olszleger Czesław, pporucznik
WARSZAWA, w listopadzie 1937 r. (33-38)
Składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej, za Jej opiekę i widoczną pomoc podczas choroby synów moich na Heyne Medina. Stan był bardzo ciężki - porażenie nóg - zapalenie opon mózgowych. Doktorzy młodszemu synowi nie rokowali wyzdrowienia. Ofiarowałam go Matce Przenajświętszej. Podczas całej choroby przystępowałam do Komunii Św[iętej]. Najukochańsza Matka Boża zlitowała się nade mną i wróciła zdrowie moim synkom. Starszy wyszedł bez śladu tej choroby, młodszy żyje i chodzi coraz lepiej. Ma jeszcze porażenie, ale ciągle jest poprawa i wierzę gorąco i gorąco nadal się modlę, że Matka Boża wysłucha naszych próśb i nie odmówi mi swej łaski.
Dlatego podaję do wiadomości "Rycerza Niepokalanej", gdyż pragnę gorąco, by ludzie w smutku lub cierpieniu udawali się tylko do Ukochanej Maryi, Która nigdy nas nie opuściła, a kochając Ją całą duszą i modląc się gorąco, możemy ufać Jej bezgranicznej dobroci i opiece nad nami.
Leonia Brzezińska
Czuję się w obowiązku złożyć podziękowanie Matce Najświętszej za cudowne uzdrowienie dwóch synków mojej pacjentki, chorych na Heyne-Medina, w intencji których modliłam się i polecałam opiece Niepokalanej, Postanawiając z chwilą wyzdrowienia dzieci, ogłosić łaskę w "Rycerzu", którego jestem stałą prenumeratorką od wielu lat.
Na dowód pozwalam sobie załączyć podziękowanie matki - Leoni Brzezińskiej, żony konsula w Charkowie, i zaświadczenie lekarskie. Jeśli miejsce pozwoli to mam nadzieję, że Wielebni Ojcowie zechcą ogłosić ten cud, aby rozszerzyć nabożeństwo do Matki Najświętszej i zapalić serca niewiernych wiarą, że ktokolwiek Jej ufa, zawsze zostanie wysłuchany.
Instytut Kosmetyczno-lekarski IZIS - Helena Brzezińska
L.S. Zaświadczam, że Zbigniew i Adam Brzezińscy lat 7 i 9 przebyli chorobę Heyne-Medina z zapaleniem opon mózgowych. Stan chorych był bardzo ciężki. | (-) Dr Med. Konstanty Glazór
WARSZAWA, dnia 4 listopada 1937 r. (34-38)
Dnia 1 stycznia 37 r. dostałam silnego krwotoku. Nie mając z nikąd pomocy, czułam, jak wraz z upływem krwi, uchodzi moje życie. Chwilami traciłam przytomność. Mając obrazek Matki Najświętszej, od Której kilkakrotnie otrzymałam pomoc, poleciłam się Jej w opiekę, przyrzekając, że za uratowanie życia złożę podziękowanie. Matka Najświętsza wysłuchała mnie.
Za tę łaskę i inne, które otrzymałam, dzięki czynię Matce Najświętszej. Również proszę o dalsze łaski i opiekę nade mną i nad rodziną.
Zofia Kamińska
L.S. Zaświadczam niniejszym, że p. Zofia Kamińska została przewieziona do szpitala Czerwonego Krzyża na mój oddział w stanie prawie beznadziejnym, bez pulsu, prawie nieprzytomna. Po dokonanej transfuzji krwi, w ciągu kilku minut odzyskała przytomność i szybko powracała do zdrowia | (-) Dr S. Dembowska
MIECHÓW, dnia 8 listopada 1937 r. (35-38)
Składam najserdeczniejsze dzięki publiczne Najświętszej Matce Niepokalanie Poczętej, a przez Nią Sercu Pana Jezusa, za wiele łask, jakich doznałem, polecając się nadal Jej przemożnej opiece wraz z całą rodziną.
Dr Zygmunt Schenker
DOBRZELIN, dnia 23 listopada 1937 r. (36-38)
Najświętszej Matce i św. Teresie od Dzieciątka Jezus składam publiczne podziękowanie za to, że w chwilach najbardziej ciężkich byłem wspierany na duchu i na ciele.
Za przyczyną Niepokalanej i św. Teresy ukończyłem pomyślnie studia i otrzymałem dyplom.
Dziękując Matce Najświętszej za tyle łask otrzymanych, polecam się nadal Jej opiece i proszę o dalsze czuwanie nade mną.
Sławomir Tarnowski, Inżynier-technik