Podziękowania

Osoby, które otrzymały jakąś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniu przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - o ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowości zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę...

Ponieważ Podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, Przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod "Niepokalanej dziękują". Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność...

Jeśli ktoś nie znajdzie swego podziękowania umieszczonego w całości., to znak, że zaliczono je pod "Ponadto Niepokalanej dziękują". Obecnie nie będziemy o tym listownie zawiadamiali, ponieważ przysparza nam to wiele pracy i powiększa koszty. Sądzimy, że Szanowni Czytelnicy zrozumieją nas, iż kwoty, którą wydalibyśmy na korespondencję, użyjemy na inny cel - na chwałę Niepokalanej.

PIŃSK, dnia 21 marca 1936 r. (75-36)

"Pamiętaj o najdobrotliwsza Panno Maryjo, że od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek, gdy ucieka się do Ciebie, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi, miał być od Ciebie opuszczonym". Tę najpiękniejszą z modlitw powtarzałam tak długo, aż zostałam wysłuchaną.

Dziś, czyniąc zadość poczynionym ślubom, proszę o umieszczenie mojego podziękowania w "Rycerzu Niepokalanej" za doznaną łaskę, jaką męża mego obdarzyła Maryja. Sprawa przedstawiała się wprost beznadziejnie. Niezrażona tym, zwróciłam się do Niepokalanej za wstawiennictwem Czcig. Ojca Wenantego Katarzyńca i św. Antoniego z Padwy, prosząc o otrzymanie łaski.

Dziś, kiedy spełniły się nasze pragnienia, obydwoje z mężem z sercem przepełnionym radością i wdzięcznością, składamy publiczne podziękowanie Najświętszej Panience za wysłuchaną prośbę i daną łaskę. Polecamy siebie i rodzinę naszą nadal Jej przemożnej opiece.

Janina Łabędzka i Stanisław Łabędzki, mjr

HABSTERDIK (FRANCJA), dnia 23 marca 1936 r. (76-36)

W grudniu 1935 r. mąż mój zranił się niebezpiecznie wystrzałem w oko, tak, że groziła mu utrata wzroku. W tym wielkiem nieszczęściu nie straciłam nadziei i zaraz zwróciłam się o pomoc do naszej ukochanej Lekarki Niebieskiej. Rozpoczęłam Komunią Św[iętą] odprawiać nowennę i różaniec do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. I nie zawiodłam się, bo już po pierwszych dniach rana w oku szybko się goiła i nawet lekarz to przyznał, widząc z każdym dniem pomyślne polepszenie. Dziś już mąż ma oko wyleczone i może nadal pracować. Za tę i za wszystkie inne otrzymane łaski gorąco dziękujemy i prosimy Matuchnę Niepokalaną o Jej dalszą opiekę nad naszą całą rodziną.

Niegodni ale wdzięczni słudzy Maryi, Maria i Stanisław Chudowie

Wizytowałem chorego w szpitalu nazajutrz po wypadku; obecnie powrócił do dawnej pracy i czuje się dobrze. | Ks. Hoff, kpt.

WARSZAWA, dnia 28 marca 1936 r. (77-36)

Składam pokorne podziękowanie Matce Przenajświętszej za wielokrotnie otrzymane łaski i polecam się z gorącą prośbą dalszej Jej opiece.

M. Niedźwiecki, ppłk.

KRAKÓW, dnia 28 marca 1936 r. (78-36)

Zimą w roku [1936] choroby nawiedziły całą naszą rodzinę; chorowaliśmy wszyscy poważnie. Byłem ogromnie przejęty i zmartwiony. W tej ciężkiej sytuacji udałem się, jak to zwykle czyniłem, z ufnością o pomoc do Pana Boga. Rozpocząłem modły do Najśw. Panny Maryi i św. Tereski od Dz. Jezus i postanowiłem, w razie wyzdrowienia nas wszystkich, ogłosić podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Istotnie, choroby ustąpiły i obecnie wszyscy jesteśmy zdrowi. Za doznane łaski składam dzięki najgorętsze Panu Bogu Wszechmogącemu, Przenajświętszej Pannie Maryi i św. Teresie od Dz. Jezus i dalszej Ich opiece polecam siebie i całą rodzinę.

Edward Rudowicz, ppłk. dypl.

STRZYGI, w marcu 1936 r. (79-36)

Gdy brat mój powracał do domu wieczorem, został ciężko pobity. W stanie groźnym odwieziono go do szpitala. Po przeprowadzeniu pierwszej - przeszło trzy godziny trwającej operacji - pan dyrektor szpitala oświadczył, że stan chorego jest beznadziejny, ponieważ ma w głowie osiem ran śmiertelnych, czaszka pęknięta, mózg naruszony. Wówczas zwróciłam się z prośbą do Matki Najśw. i przyrzekłam, że gdy brat wyzdrowieje, doznaną łaskę ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej". W intencji chorego zamówiliśmy Mszę św. i odprawiliśmy nowennę. Ta, Która nikogo nie opuszcza, raczyła wysłuchać naszych niegodnych próśb. Wywiązując się z przyrzeczenia, składamy najgorętsze, najserdeczniejsze podziękowanie Najsł. Sercu P. Jezusa, Matce Najśw. i św. Antoniemu, prosząc pokornie o dalszą opiekę nad nami.

Niegodni słudzy Maryi, J. M. H. G.

Niniejszym stwierdzam, iż p. O. W. przybył do szpitala w stanie bardzo ciężkim, nawet beznadziejnym, a po miesięcznym pobycie w szpitalu, został wypisany jako zdrowy. Uważam to za cud. Dyrektor Szpitala (podpis nieczytelny) | Rypin, dnia 17 III 1936 r.

PODZAMCZE, w marca 1935 r. (80-36)

Zachorowałam po raz czwarty na nerki i powtórne zapalenie płuc. Stan zdrowia z każdą godziną się pogarszał, temperatura dochodziła do 41°. Stan mój był beznadziejny, lekarz zwątpił o moim życiu. Dziewiątego dnia zrozumiałam, że pożegnam się z tym światem. Stroskana rodzina zaczęła gorliwie odmawiać różaniec. Matka Najśw. przybyła nam z pomocą - uleczyła mnie.

Czując niezmierną wdzięczność dla najukochańszej mojej Opiekunki, Lekarki Niebieskiej, składam Jej najgorętsze i najserdeczniejsze podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną i rodziną moją.

Niedzielska Aleksandra

Zaświadczam, iż p. Niedzielska Aleksandra chorowała w grudniu 1935 r. na zapalenie nerek z daleko idącymi komplikacjami i istotnie były w czasie jej choroby chwile, kiedy należało sądzić, że umrze lada godzina. Dr med. Zygmunt Żuchowski.

RADOM, w marcu 1936 r. (81-36)

W sierpniu 1934 r. siostrzyczka moja Zosia zachorowała b[ardzo] ciężko. Doktorzy stwierdzili zapalenie błony brzusznej i wyrostka robaczkowego. Z powodu silnego zapalenia i dużej gorączki operacji dokonać nie było można. Przez trzy tygodnie była na ścisłej diecie, przez cały ten czas stosowano okłady lodowe, a mimo to gorączka wahająca się od 38° do 40° nie zmalała. Konsylium lekarskie poleciło natychmiast odesłać chorą do szpitala, gdyż choroba jej jest bardzo poważna i niebezpieczna. Ja jednak zostawiłam ją w domu, nie mając środków na opłacenie szpitala. Chora używała lekarstw, które nic nie pomagały. Wiła się w boleściach, chwilami zdawało się, że umrze. Rozpacz moja nie miała granic i właśnie w tak wielkim bólu udałam się o pomoc do Matuchny Najśw., polecając chorą Jej przemożnej opiece. W tej intencji odmawiałam z wielką ufnością nowennę do św. Katarzyny i O. Wenantego, obiecując jednocześnie zamówić Mszę św. i uzdrowienie ogłosić publicznie w "Rycerzu Niepokalanej". Wezwany ksiądz wyspowiadał siostrzyczkę i udzielił jej Ostatniego Namaszczenia Olejem św. Po Komunii Św[iętej] chora napiła się wody cudownej z Lourdes. Po 9 dniach z wewnątrz zaczęła wydostawać się ropa przez kilka dni. Gorączka w międzyczasie zupełnie zmalała - chora z dniem każdym powracała do dawnego stanu. Obecnie czuje się dobrze, za co Matuchnie Najśw., św. Katarzynie i O. Wenantemu składam serdeczne dzięki i błagam o dalszą opiekę nad nami.

Małgorzata Chruścińska

Niniejszym stwierdzam, że bardzo ciężko chorą Zosię Sabalównę spowiadałem i zaopatrywałem ostatnimi sakramentami św[iętymi]. | Radom, dnia 26 marca 1936 r. | Ks. Bronisław Godzisz.

Niniejszym zaświadczam, iż w sierpniu 1934 r. leczyłem bardzo ciężko chorą Zosię Sabalównę z innym doktorem w Radomiu. | A. Fanasiewicz, lekarz | Radom, dnia 27 marca 1936 r.

ŁAZY, w kwietniu 1936 r. (82-36)

Od dawna czytałem podziękowania, lecz każde z nich przyjmowałem z pewną obojętnością. Od kilku lat oczekiwałem upragnionej posady. Wówczas sumienie mi mówiło: proś za pośrednictwem czcig. O. Wenantego i Matki Najśw., a pracę otrzymasz na pewno. Tak mijały całe lata. W owej krytycznej chwili odbyłem spowiedź św. i przyrzekłem, iż do chwili otrzymania posady będę co wieczór odmawiał 3 Ojcze nasz, 3 Zdrowaś Maryjo i 3 Chwała Ojcu... Ponadto za każdym razem wymówiłem te słowa: czcig. O. Wenanty, uproś mi u P. Boga tę łaskę za pośrednictwem Matki Najśw. I oto po kilku dniach otrzymałem dobrze płatną posadę. Wywiązując się ze złożonego ślubu, składam publiczne podziękowanie P[anu] Bogu, Matce Najśw., czcig. O. Wenantemu i Wszystkim Świętym i polecam Im resztę dni mojego życia. O, Boże, wynieś jak najprędzej na Swe ołtarze czcig. O. Wenantego!

Niegodny sługa, Płódowski Bolesław

BIEŻANÓW, dnia 9 kwietnia 1936 r. (83-36)

Z głębi kochającego serca dziękujemy Matuchnie Niepokalanej za niezliczone łaski i szczególną opiekę nad nami. Zbyt nieudolne są słowa, by móc wyrazić całą miłość i wdzięczność, jaką przepełnione są serca nasze dla Tej najdroższej Matki, do Której z dziecinną ufnością biegniemy w każdej cięższej chwili życia, wiedząc, że Jej pomoc nie zawodzi.

Niepokalana to sprawiła, że umilkli ludzie, chcący nam szkodzić, i nieprzebierający w środkach. W tak krytycznej chwili spotkaliśmy przyjaciół, którzy pomogli nam; tych więc dobroczyńców naszych gorąco polecamy Opiece Twej, Matuchno Najświętsza; prosimy - nie opuszczaj ze Swej pieczy dzieci naszych i nas, Twoich gorących czcicieli, lecz prowadź dalej.

Jolanta i Mieczysław hr. Ledóćhowscy

WARSZAWA, w kwietniu 1936 r. (84-36)

Dnia 6 grudnia 1935 r. po raz czwarty zachorowałem na zapalenie płuc. W 4 dni później w stanie groźnym zawieziono mnie do szpitala. W dwa tygodnie potem otrzymałem Ostatnie Olejem św. Namaszczenie, ponieważ chwile mego życia były policzone. Konsylium lekarskie oświadczyło mej żonie, że stan mego zdrowia nie rokuje wyzdrowienia i w krótkim czasie może nastąpić zgon. Wówczas żona rozpoczęła nowennę do Matki Bożej z Lourdes, równocześnie dostarczyła mi cudownej wody z Groty lurdzkiej. Ufała Bożemu Sercu i Jego Matce Najśw., że mnie uzdrowią. Istotnie tak się stało. W Nowy Rok odzyskałem przytomność i od tej chwili stopniowo wracały mi stracone siły. - Z głębi serc naszych dziękujemy za tę łaskę Najsł. Sercu Jezusowemu i Niepokalanej.

Kazimiera i Piotr Borkowscy

Zaświadczam, że p. sierż. Borkowski Piotr przebywał w stanie chorym w I Szpitalu Okr. Im. Marsz. Piłsudskiego od 10 XII [19]35 do 6 IV [19]36 r. jako chory na ropień płuca prawego, osłabienie mięśnia sercowego, rozedmę płuc oraz astmę, świadectwo niniejsze wydane zostało na żądanie p. sierż. Borkowskiego Piotra w celu przedstawienia w redakcji "Rycerza Niepokalanej" jako wotum ofiarowane przez wyżej wymienionego w czasie choroby. | Dr Łukasiewicz, kpt.

G..., w kwietniu 1936 r. (85-36)

Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej składam publicznie serdeczne podziękowanie za wysłuchanie prośby.

Wdzięczny kapitan W.P.

BĄKOWIEC, dnia 13 kwietnia 1936 r. (86-36)

Mój przyjaciel Michał M. zachorował niebezpiecznie. Ponieważ godziny jego życia były policzone, wezwano księdza z Ostatnimi Sakramentami św. Chory jednak tak był osłabiony, że nie mógł się już ani spowiadać, ani tym bardziej przyjąć Wiatyku. Lekarze chcieli siłą otworzyć mu usta, by w ten sposób wlewać doń lekarstwo. Gdy zabieg ten się nie udał - mówiono powszechnie, że nic go już nie uratuje. Wówczas wspólnie z domownikami zacząłem odmawiać nowennę do Niepokalanej z prośbą, aby chory mógł choć na chwilę odzyskać przytomność, by mógł się wyspowiadać. Zbolałe jego członki skraplałem wodą z Lourdes. W Wielki Czwartek mój kolega mógł używać lekarstw, w Wielką Niedzielę rano odzyskał mowę (przy 41° gorączki). Prosił o księdza, gdyż - jak mówił - nie wyspowiadał się
jeszcze w okresie wielkanocnym. Kiedy nie chciano tego uczynić, oznajmił, że wkrótce umrze. Spełniono jego prośbę. - Rzeczywiście, po przyjęciu Ostatnich Sakramentów św. chory spokojnie oddał Bogu duszę. W domu nie smucono się wcale, raczej serca napełniły się radością, że umarł pojednany z Bogiem. Przy ubieraniu chorego znalazłem w ubraniu medalik szkaplerzny. Tak więc, tam, gdzie mądrość ludzka zawiodła, pomoc Niepokalanej dokonała wielkiego dzieła. Dziękuję przeto Jej za potężne wstawiennictwo i proszę o dalszą Jej matczyną opiekę

Rycerz Niepokalanej, Adam Leszka

L.S. Przykład ten stwierdzam i proszę umieścić w "Rycerzu". - Ks. Edmund Zawisza, prob.

ŻELECHLIN, w kwietniu I936 r. (87-36)

Wywiązując się z danej obietnicy, składam najpokorniejsze podziękowanie Najśw. Sercu P. Jezusa oraz Najśw. Maryi Pannie, za pomoc i ratunek w ciężkiej sytuacji i zażegnanie groźnego niebezpieczeństwa.

Hr. Trębicki-Puzyna

BYDGOSZCZ, dnia 13 kwietnia 1936 r. (88-36)

Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam niniejsze publiczne korne dzięki Matuchnie Najświętszej, św. Bonawenturze, kardyn[ałowi,] i O[jcu] Wenantemu Katarzyńcowi za łaskawą pomoc w wygraniu dla mnie beznadziejnego procesu. Mimo, że słuszność była po mojej stronie, sprawę na pewno przegrałabym, z powodu braku dowodu, stwierdzającego winę pewnej osoby.

Twierdzę z całą stanowczością, że tylko dzięki pomocy nadnaturalnej sprawę wygrałam. Na dowód dołączam w oryginale pismo adwokata, prowadzącego sprawę. Za wiele innych łask dziękuję Niepokalanej i proszę Ją o dalszą nad sobą opiekę.

Cecylia Konopianka

W. P. Cecylia Konopianka | W Jej własnej sprawie przeciwko p. NN (nazwisko zachowane dla wiad. red.) donoszę uprzejmie, że świadkowie zostali przesłuchani i że sąd doręczył mi w tej chwili wezwanie na termin do dalszej rozprawy, wyznaczony na 12 bm. o godz. 9. Z uwagi na ten bliski termin poleciłem kancelarji sporządzić odpis zeznań słuchanych świadków. W załączeniu przesyłam W. Pani odpisy tych zeznań, a mianowicie zeznanie NN. (usunięcie nazwisk nasze - dopisek red.) do łask. wiadomości. Zeznania te, wbrew oczekiwaniu, wypadły dla Pani jaknajfatalniej. Obecnie dysponuje jeszcze W. Pani jednym środkiem; mianowicie wniesieniem o przesłuchanie pozwanej pod przysięgą w tym kierunku, że pożyczkę udzieliła W. Pani pozwanej, a nie jej synowi. Niewątpliwie pozwana jednakże łąką przysięgę złoży, wobec czego grozi W. Pani oddalenie pozwu. Na tę okoliczność zwróciłem W. Pani przy pierwszej konferencji w dniu 26 X [19]34. wyraźnie uwagę. Wobec fatalnego wyniku postępowania dowodowego, proszę uprzejmie o odwrotne doniesienie mi, czy mam wnieść jeszcze o przesłuchanie pozwanej pod przysięgą. W terminie mogłaby W. Pani wystąpić osobiście i zadać pozwanej właściwe pytania. Sprawa była nieszczęśliwie przez W. Panią od samego początku traktowana, co się obecnie w procesie ujemnie na W. Pani odbija. | Z poważaniem | Wacław Sawicki, adwokat.

WARSZAWA, w kwietniu 1936 r. (89-36)

Najświętszej Pannie Maryi, Niepokalanie Poczętej składam najgorętsze publiczne podziękowanie za wyraźnie okazaną mi łaskę i udzielenie mi dobrej posady. Zarazem proszę Ją o dalszą opiekę.

Zygmunt Lissowski, mgr praw