Podziękowania
Drukuj

Z powodu braku miejsca tylko niektóre w całości - inne w skróceniu pod Niepokalanej dziękują.

PAWLIKOWICE, dn. 8. XII. 1927 r.

Od dłuższego czasu w każdej potrzebie uciekałem się o pomoc do Matki Najświętszej. Marja zaś widząc me pokorne błagania litowała się i okazywała swe czule serce, wysłuchując mych próśb. Oto podczas wakacyj, chcąc wstąpić do zakonu, nie mogłem tego uczynić z powodu przeszkód stawianych ze strony rodziny. Nie tracąc jednak nadziei jak zwykle udałem się do Niepokalanej o pomoc, w zwyciężeniu tych trudności. Dla spotęgowania zaś modlitw, w uroczystość Wniebowzięcia Najśw. Panny ofiarowałem Komunję św. obiecując złożyć publiczne podziękowanie, jeśli wysłucha mych błagań. Jakoż Wspomożycielka wiernych sprawiła, że dostąpiłem tego szczęścia i obecnie wraz z innymi wychwalam niezmierne miłosierdzie Boże i prawdziwe matczyne Serce Ucieczki grzeszników. Pałając więc wdzięcznością ku Niepokalanej za tyle łask otrzymanych za Jej wstawiennictwem, składam gorące podziękowanie i hołd, przyrzekając jednocześnie, że będę. starał się szerzyć cześć ku Niej, o ile to będzie leżyć w mej mocy.

Józef F. Sodalis Marjanus,
Nowicjusz Zgromadź, św. Mich. Arch.

CHINY, MUKDEN, dnia 15 listop. 1927 r.

Szczerze prosiłam w modlitwach moich Najświętszą Marję Pannę, by raczyła wysłuchać mię i dopomóc memu małemu braciszkowi wyjechać z Bolszewji. Długi czas nasza mama nie mogła dostać pozwolenia na wyjazd chłopczyka, ale spotkała na drodze starań na dobrych, współczujących ludzi, którzy wpisawszy mego braciszka do swoich dokumentów, przywieźli go szczęśliwie do mnie.
Uznając w tym wypadku jedynie pomoc Marji Panny Pocieszycielki strapionych, zanoszę publiczne niezmierne dzięki Niepokalanie Poczętej.
W ofierze składam jedną jenę.

Wdzięczna Niepokalanej
Poliena Krupowichówna

LWÓW, dnia 16 grudnia 1927 r.

Podczas Nowenny i oktawy do Najświętszej Marji Panny Niepokajanie Poczętej, modliłam się gorąco o zwalczenie pokusy, która mnie lat kilka natarczywie prześladowała. I Najśw. Marja Panna Cudowna wysłuchała mię łaskawie i dziś osoba, przedtem droższa mi nad życie, prócz należnej czci i szacunku, jest mi zupełnie obojętną Za to składam najgorętsze dzięki Najśw. Marji Pannie Niepokalanej i przyrzekam być zawsze wierną Jej sługą.
Polecam się łaskawym modlitwom.

T.

WOLA KOŻUSZKOWA, dnia 11. XII. 1923 r.

Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składam publiczne dzięki Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, za uzdrowienie mojego syna Stanisława z niebezpiecznej choroby trwającej dwa miesiące. 9 października wieczorem choroba tak się ciężko pogorszyła, że już nadzieję traciliśmy o jego życiu. W drugim dniu kapłan zaopatrzył go Sakramentami Świętemi na drogę, wieczności. Lekarz zbadał syna: było 40 stopni gorączki i stwierdził, że ma ropą w płucach, przeto konieczna jest operacja, bo inaczej żyć nie będzie. I żadnych recept nie przepisał, tylko jedno: że musi być w szpitalu. Ja, strapiona matka, zaraz wieczorem tej niebezpiecznej choroby zaczęłam odmawiać Nowennę do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W dziewiątym dniu odprawiła sią Msza święta i przystąpiłam do Sakramentów świętych. Po odprawieniu Nowenny gorączka spadła i szybko stan zdrowia się polepszał ku zdziwieniu wszystkich obecnych. Dziękuję Matce Boskiej Nieustającej Pomocy za tak wielką łaskę, którą odebrałam; za Jej przyczyną się to stało.
Równocześnie proszę o łaski przemienienia życia mojego.

Magdalena Adamczewska

Prawdziwość powyższego stwierdza.

Ks. prob. Sołtysiński

WYSZKO, dnia 12. XII. 1927 r.

Zachorowałem bardzo ciężko na zapalenie płuc. Choroba była bardzo niebezpieczna, bo dostałem ropę w lewym boku; odwieziono mnie do szpitala. W szpitalu Siostra Miłosierdzia dała mi medalik Niepokalanie Poczętej Najświętszej Marji Panny; odbyłem też spowiedź i Kumunję świętą, a następnie poddałem się operacji. Wycięli mi kawałek żebra i ropę wylali, ale i potem jeszcze doktorzy stracili nadzieję, bym mógł wyzdrowieć. żona i rodzina prosili za mną Matki Najświętszej, i oto wyszedłem z tej biedy: teraz już pracuję i posyłam 5 złotych na cześć Niepokalanej.

Antoni Mróz

JASŁO, 25. XII. 1927.

Proszę uprzejmie o umieszczenie w Rycerzu Niepokalanej następującego podziękowania.
Wywiązując się z uczynionej obietnicy składam publiczne podziękowanie Matce Boskiej Niepokalanie Poczętej oraz św. Antoniemu za odnalezienie szkody, za wydobycie mię z ciężkiej operacji, oraz zwycięsko i sprawiedliwie dla mnie ukończonej pewnej sprawy, w którą omotany zostałem przez pewne czynniki, a przez którą niewinnie się nacierpiałem przez długi czas. - Byłem wprost zrozpaczony, gdyż tak byłem zręcznie omotany, że trudno było się odwikłać.
Odprawiłem Nowennę do Matki B. N. P. na dzień 8 grudnia oraz do Św. Antoniego, by wziął mnie przed nieprzyjaciółmi w obronę, i cały kłopot sprawiedliwie i pomyślnie załatwiony został pomimo tylu burz i nieprzyjaciół... Otóż dziś z jednej strony dla wdzięczności, z drugiej zaś dla rozszerzenia Wiary św. ogłaszam publiczna podziękowanie i oznajmiam, że najlepszą pocieszycielką jest ta, co świeci na Jasnej Górze, a najświetniejszym obrońcą i adwokatem od wszelkich zasadzek wrogów widzialnych i niewidzialnych jest św. Antoni Padewski.

Leon Witalis Aman

RAWICZ, 18 XII. 1927 r.

Wywiązując się z danego zobowiązania składam Niepokalanej podziękowanie za otrzymane łaski i wysłuchanie próśb. Dziękuję Jej za otrzymanie posady przez H. M. za dobrą moją spowiedź i Komunję św. za ostateczne szczęśliwe zakończenie procesu mojego ojca, za pomoc w nauce dla mnie i dla brata (szczególnie za to, że mi teraz przychodzi o wiele łatwiej matematyka i fizyka) i za wysłuchanie dwóch próśb. Gdy podczas tegorocznej sierpniowej powodzi mój brat znajdował się w okolicy najwięcej nią dotkniętej, prosiłam Niepokalanej, aby go ustrzegła od nieszczęścia, a Ona raczyła wysłuchać mej prośby. Za te wszystkie i inne jeszcze łaski składam Tej Najdobrotliwszej Pani podziękowanie i proszę Ją, aby nadal raczyła się naszym domem opiekować.

Eugenja Naturska
ucz. kl. VI. gimn.

CHŻĄSTÓW, d. 7. I. 1928 r.

Zachorował 8-letni synek nasz jedyny Jasio. Kaszlał, miał gorączkę stale. Po kilku dniach sprowadziliśmy lekarza, który stwierdził, że stan choroby jest bardzo groźny: ma chore kiszki, prawdopodobnie tyfus się rozwija, do tego ma bronchit i grozi mu zapalenie płuc. Nakazał ścisłą dyjetę i zapowiedział, że ta choroba potrwa bardzo długo. Była to dla nas straszna rozpacz i zmartwienie. Nie długo potem dostał nasz Jasio wysypki: felczer stwierdził, że to szkarlatyna.
W tym naszym okropnem zmartwieniu szukałam ratunku u Matuchny Bożej i obiecałam ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej", jeśli nas pocieszy. I pocieszyła rychło. Bo już po upływie jednego dnia gorączka opadła, wysypka znikła bez śladu, chłopczyk zaczął śpiewać i wołał jeść. Nie będąc jeszcze pewni jego uzdrowienia, sprowadziliśmy lekarza 2-gi raz; po zbadaniu powiedział, że kiszki dziecka są już zdrowe i z płucami nie ma obawy.
Tak to Matka Najświętsza uzdrowiła nam dziecko, za co nie wiem, jak będę mogła się Jej odwdzięczyć, (of. 5 zł.)

Antonina Stolarczykowa

WARSZAWA, 7. I. 1928.

Ponieważ do tyfusu przyłączyło się silne zapalenie płuc i jeszcze jakaś choroba, lekarze stracili nadzieją i w mocnem przekonaniu, iż w 61 roku życia takich kombinacji ciężkich chorób żadną miarą nie zwycięży mój organizm, opuścili mnie zupełnie. Otóż udałem się do Tej Lekarki, której cudowny medalik Niep. Poczęcia noszę, z prośbą o ratunek i wcale nie zawiodłem się, i po kilku dniach wyzdrowiałem tak, iż spełniam moje obowiązki i uczęszczam do kościoła na nabożeństwa.
Składam tą drogą dzięki Niepokalanej i proszę Ją o dalszą piekę, załączając 10 zł. jako ofiarę

Karol Leppert wraz z żoną Józefą.

ZDUŃSKA WOLA, 8. 1. 1928.

W roku ubiegłym skończyłem zakład wychowawczo naukowy w tutejszem mieście, nie mający żadnych praw państwowych. Chcąc jednakże zdobyć dalszą wiedzę starałem się dostać do jakiegokolwiek zakładu państwowego; wszystko jednak na próżno, wszędzie odmówiono mi, lub postawiono warunki, do których wypełnienia nie czułem się zdolnym. Zmartwiłem się bardzo i zdawało się, że już znikąd nie otrzymam pomocy. Odprawiwszy Nowennę do świętej Teresy od Dzieciątka Jezus popróbowałem jeszcze raz szczęścia i poczyniłem starania dostania się do państwowego gimnazjum w tutejszym mieście. Po długich staraniach udało mi się otrzymać pozwolenie zdawania egzaminu. Chodziło tylko o naznaczenie terminu. Przez cały czas wakacji nie otrzymałem żadnej odpowjedzi z Kuratorjum okręgu Łódzkiego, aż wreszcie otrzymałem wiadomość krótko przed egzaminami ogólnemi, bo w tydzień przed 1 września ubiegłego roku. Mój Boże! Co tu robić? Skromne a nawet bardzo ubogie były me wiadomości naukowe. Wtem!...Oko moje padło na leżący przede mną "Rycerz Niepokalanej". "Już wiem co zrobię" rzekłem sobie: udam się o pomoc do Tej, o której nigdy nie słyszano, by odmówiła komukolwiek ze swych biednych ziemskich dzieci pomocy. Udam się do Niepokalanej Matki, której cudowny medalik noszę na sobie i poproszę o pomoc, obiecując za okazaną mi łaskę podziękować Jej publicznie w "Rycerzu". Rozpocząłem Nowennę do Matki Bożej, a zarazem zacząłem się przygotowywać, jak i ile mogłem do egzaminów. Skończyłem Nowennę i z biciem serca oczekiwałem decyzji dyrekcji po skończeniu egzaminu. I oto Matka Boża okazała Swą łaskę i pomoc. Decyzja wypadła na mą korzyść: zostałem przyjęty do gimnazjum, choć z warunkiem, że braki naukowe dopełnię z końcem pierwszego półrocza szkolnego bieżącego roku szkolnego. - Składam na "Rycerza" zł. 5 i polecam się. nadal opiece Niepokalanej Matce.

Wdzięczny Niepokalanej
Jan Proce.

JAŚKIEWICZE, 20, 1. 1923,,

Najpokorniejsze dzięki składam Niepokalanej Panience. Za: Jej przemożną przyczyną, został na duszy i ciele uzdrowiony mój sąsiad imieniem Franciszek, 22 lat, parafji Indurskiej, wsi Jaśkiewicze. Cierpiał wielki ból głowy, do tego nabawił się zapalenia nerek,, i jeszcze konwulsji: przez jedną noc rzuciło nim 9 razy. Obecny przy tem lekarz stracił wszelką nadzieję, przytomność opuściła chorego, zupełnie, był bliskim skonania. Skoro dowiedziałem się, że chory już dawno nie był u spowiedzi, w tejże chwili udałem,. się do Niepokalanej Panienki i św. Tereni i błagałem gorąco, ażeby nieszczęśliwy przynajmniej mógł jeszcze się wyspowiadać; mimo najwyraźniejszego konania nie przestawałem prosić i nadziei nie traciłem: byłem pewny, że Niepokalana Panienka i św. Terenia ocali go. I istotnie: chory zaczął powoli przytomność odzyskiwać i sam prosił księdza, a obecni zawołali zdumieni: "To jest cud!" Tylko Matuchna Najświętsza mogła to uczynić! A chory nie tylko przytomność odzyskał i mógł się wyspowiadać, ale - rzecz niezrozumiała - przy pomocy Niepokalanej do zdrowia wraca, i dzisiaj jest już prawie zdrów. O, nie darmo modli się człowiek: "Pomnij o Najmiłościsza Panno Marjo, że od wieków niesłyszano, aby kto uciekając się do Ciebie, miał być odrzuconym!"
Dziękczynna ofiara 5 zł.

Kazimierz Raplewicz

SOCHACZEW, d. 31. I. 1928 r

W roku 1924 zachorowałam na płuca, byłam chora przez dwa lata. Widząc, że stan zdrowia mi się nie poprawia pomimo leczenie doktorów, udałam się do stóp Lekarki Niebieskiej do Częstochowy, z ufnością prosiłam Ją o zdrowie, obiecując, gdy mnie uleczy złożyć publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej. Ufność w Marji Niepokalanej mnie nie zawiodła: po trzech Mszach św. odprawionych na moją intencję i trzech Nowennach zostałam zdrowa, w sześć tygodni po przyjeździe z Częstochowy d. 15 sierpnia 1926 roku - i do dzisiejszego dnia jestem zupełnie zdrowa.

Wiktorja Rogowska