Od Wydawnictwa
Mieliśmy zamiar Drogim Czytelnikom wyjaśnić powód tych opóźnień w wysyłce "Rycerza", jakie w ostatnich czasach miały miejce, ale otrzymaliśmy list od jednego z naszych gorliwych Czytelników, który, pełen wyrozumienia, częściowo zgaduje i wyłuszcza bolączki nasze... Otóż i treść onego listu:
"Tak tu u nas kochają to cenne pisemko, że gdy tylko zjawi się listonosz - wprost z ręki mu go wyrywają i rzuciwszy choćby najpilniejszą pracę pochłaniają wprost oczyma podawane bardzo ciekawe wiadomości i opisy dobroci i cudów Niepokalanej Panienki. "Rycerz" przechodzi z rąk do rąk i wędruje po całej wsi, zawsze ceniony, kochany i z wielką niecierpliwością oczekiwany. Gdy teraz jakoś długo widać go nie było, wszyscy się brakiem "Rycerza" bardzo smucili i krążyły różne domysły na ten temat, a to, że Wielebni Ojcowie Franciszkanie są bardzo biedni i nie mogą prowadzić dalej tego zbożnego dzieła, jakiem jest wydawnictwo "Rycerza", albo że komornik zajął pewnie maszyny za dług, bo "Rycerz" kosztuje bardzo tanio i wielu darmo otrzymuje, gdy nie stać kogoś na prenumeratę. Inni znowu mówili, że z powodu nawału pracy przy skąpych siłach i braku odpowiednich maszyn, które kosztują tysiące złotych, "Rycerz" wcześniej wyjść nie może.
Aż ukazanie się tego pocieszyciela serc - "Rycerza" przerwało dysputy i każdy myślał tylko o tym, by go przeczytać "od deski do deski" i dać innym do przeczytania. Oby Niepokalana dozwoliła, by Jej "Rycerz" rozchodził się po świecie w milionach egzemplarzy, by sypnęły się hojne ofiary na to pożyteczne wydawnictwo, by na gruncie Niepokalanowa wyrósł potężny gmach z setkami maszyn drukarskich, a wtedy "Rycerz" już nie co miesiąc, ale codziennie głosiłby chwałę Maryi".
Jakoby na poparcie swego przywiązania i gorliwości o cześć Niepokalanej, Czytelnik ów nadsyła znowu 140 adresów nowych prenumeratorów.