Odrodzenie duszy polskiej przez Niepokalaną
MB Cżestochowska

Kto uczył się dziejów ojczystych, wie, że pewne w nich okresy są do siebie podobne, niejako się powtarzają.

Wojna ostatnia ma chyba najwięcej podobieństwa z "potopem" XVII w., kiedy to Szwedzi zalali całą Polskę; rok zaś 1945 zdaje się najlepiej odpowiadać temu momentowi z tamtego czasu, gdy król Jan Kazimierz wracał z wygnania do ojczyzny. Wtenczas zaczynały opadać fale potopu, a przed królem i narodem otwierała się olbrzymia praca nad odbudową kraju. I dzisiaj podobnie. Mija już czas, kiedy jedyną naszą troską było przeżycie wojny, utrzymanie siebie, rodziny, narodu; stajemy wszyscy wobec olbrzymiego zadania: odbudowy ojczyzny.

Czuł Jan Kazimierz z narodem, że jest słaby i bezradny wobec piętrzących się trudności. I my dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, żeśmy słabi; kilka milionów najlepszych i najmądrzejszych naszych braci poległo na frontach, zginęło w obozach, popioły po wielu tylko zostały. Palące pytanie dla XVII w. i dla nas od czego zacząć i skąd siły wziąć do pracy?

Król tułacz za najpilniejsze sprawy w odrodzeniu ojczyzny poza wygnaniem wroga uważa: ożywienie wiary katolickiej w kraju i poprawę doli ludu wiejskiego, na pomoc zaś wzywa Najświętszą Marię Pannę. Ta bowiem, która obroniła Swą Częstochowę i obudziła ducha polskiego w naszym ludzie i szlachcie, pomoże i w odbudowie kraju, przyczyni się do szczęścia Polski. I dlatego to -1 kwietnia 1656 r. obiera Ją w katedrze lwowskiej cały nasz naród na Królowę Korony Polskiej, oddając się z ufnością pod Jej opiekę.

A my od czego zaczniemy? Kogo wezwiemy do pomocy?

Od czego zacząć? Ważną jest rzeczą odbudowa stolicy, zniszczonych miast i wiosek polskich. Niecierpiąca zwłoki jest sprawa polepszenia tułaczej i zubożałej doli ludu naszego. Należy umocnić zachwiane wojną życie rodzinne. Są to sprawy bardzo pilne i konieczne, ale najważniejszą dziś dla nas sprawą to odrodzenie szlachetnej duszy polskiej. Jeżeli to zrobimy, wtedy i inne reformy się udadzą, będą miały trwałe oparcie.

Czy zdajemy sobie sprawę, żeśmy zapomnieli, jak wygląda dusza polska? Wlało się w nią dużo obcych pierwiastków, niestety złych. Przed wojną wyższa nasza warstwa szła owczym pędem za zepsuciem moralnym, wciskającym się krzykliwą propagandą z zachodu. Zaczął się wprawdzie w jej łonie nawrót ku dobremu, ale nie zdołał powstrzymać zła, jakiego dał przykład, zwłaszcza że przyszła wojna. Dziś zepsucie rozlało się szeroką falą po wsi naszej, osłabiło wiarę i cnotę ojców, która wśród ludu miała dotąd silne oparcie, nadwerężyło poczucie narodowe. Patrząc w przyszłość, lekceważymy mowę tradycji sarmackiej, widząc w niej same błędy. Każdy z nas czuje, że coś w nim nie w porządku, że odbiegł więcej lub mniej od ideału Polaka.

Jaki jest ideał Polaka? Jak wygląda szlachetna dusza polska? Wnikliwy badacz naszego ducha narodowego wieszcz Z. Krasiński powiedział, że "na ziemi być Polakiem, to żyć bosko i szlachetnie". Żyć szlachetnie, a więc zgodnie z naturalną szlachetnością, jaką każdy choć czasem odczuwa; żyć bosko, a więc zgodnie z wolą Bożą, wyrażoną w Ewangelii. Bo Polak otrzymał od Boga duszę szlachetną, a wraz z wiarą katolicką, która od kolebki towarzyszyła naszemu narodowi i od chrztu prowadzi każde dziecko polskie - Ewangelię jako prawo życia. I tylko z połączenia tej naturalnej szlachetności z duchem ewangelicznym powstaje czysta dusza polska: dusza na świat patrząca oczyma wiary, dusza miłością swą przepajająca stosunki społeczne, dusza o silnym charakterze. W dziejach naszych mieliśmy dużo Polaków, którzy szlachetnie żyli i byli bliscy tej doskonałości; mieliśmy i rycerzy bez plamy z żółkiewskim na czele i niewiasty cnotliwe, wpatrujące się w swój wzór - Jadwigę królowę, i młodzieńców świętych, idących w ślady św. Kazimierza i św. Stanisława. Oni to ukazali Polakom ideał życia: życie szlachetne oparte na Ewangelii. Dzisiaj potrzeba nam właśnie takiego ideału! Naród polski nie może długo żyć bez wzniosłej myśli przewodniej, przyświecającej wszystkim jego pracom, nie może się zagrzebać całkowicie w materii. Tęsknimy za czymś lepszym.

Kogo wezwiemy do pomocy w pracy nad odrodzeniem duszy polskiej? Myślę, że jak za czasów Jana Kazimierza, tak i teraz duszę polską odrodzi Częstochowska Maryja, Królowa Polski. Nie zapomniała Ona o swym uciemiężonym królestwie, pocieszała nas w czasie wojny, dawała wytrwanie naszym męczennikom, którzy w obozach i więzieniach przesuwali paciorki Jej różańca, nieraz papierowego, krzepiąc swe siły moralne; sprawą naszą kierowała mimo doświadczeń ku lepszej przyszłości. Teraz zaś chce zjednoczyć wszystkich Polaków pod swój płaszcz opiekuńczy i ożywić swym tchnieniem szlachetną duszę polską. Ma do tego prawo, bo jest naszą Królową, ma siłę, bo jest Wszechpośredniczką i sama stanowi dla nas wzór życia, bo jest Niepokalaną.

Cnoty Maryi były i mają być teraz cnotami Polaka. Kiedy wglądamy bliżej w historię Polski, musimy stwierdzić, że złotą stronę naszej przeszłości ukształtował przede wszystkim duch maryjny. Powiedziałem, że na Ewangelii oparł się duch polski, Ale naszą żywą Ewangelią była Niepokalana, wcielenie ewangelicznej piękności.

- Kto z kobiety naszej urobił dziewicę, a potem kapłankę ogniska rodzinnego?

- Ona, Niepokalana, Matka Boża!

- Kto natchnął męstwem i szlachetnością rycerstwo nasze, żołnierza polskiego?

- Niepokalana, Niebieska Hetmanka!

- Kto wlał w poezję naszą, a nawet w filozofię polską tyle czaru, polotu, boskości?

- Niepokalana Dziewica!

A gdy dołączymy do tego ukrytego wpływu Maryi na ducha polskiego opiekę Jej nad Polską przez wieki, nieraz wprost cudowną - i Grunwald i Chocim i Częstochowę i Wiedeń - wdzięcznością muszą wezbrać w nas serca do Tej Królowej Polski. Za wdzięcznym zaś sercem musi pójść wola i czyn; musimy jak dawniej nasi przodkowie, wziąć sobie cnoty Maryi za swoje i według nich ukształtować swoją duszę polską.

By prędzej uskutecznić to zadanie tak pilne, trzeba nam nie tylko patrzeć na Marię jako na wzór, trzeba nam Jej się oddać; a oddać się nie jedynie pod Jej opiekę - jak to uczynił Jan Kazimierz, ale oddać się całkowicie, poddać swą wolę pod wolę Matki Najświętszej. Stać się sługą, niewolnikiem Maryi w stylu żółkiewskiego, który na swym pierścieniu miał wyryte życiem stwierdzone zdanie: "Ego mancipium Mariae" (Ja sługa Maryi), w stylu niedawno zgasłego O. Maksymiliana Kolbe, misjonarza i męczennika całkowitego oddania się Niepokalanej, którego prochy na polu oświęcimskim.

Całkowite oddanie się naszej Królowej polega na pełnieniu Jej woli. Jaka jest dzisiaj Jej wola względem nas, skąd ją poznamy? Nie potrzeba tu objawienia. Same warunki dzisiejszego świata wołają głośno, przepotężnie. Dziś wiara słabnie, nawet wśród ludu polskiego; dziś rozwiązują się węzły współżycia między Polakami i nienawiść zaczyna swe panowanie zamiast miłości; dziś zanikają, zniknęły silne charaktery polskie. Chwila obecna woła na alarm: ratować to, co jeszcze zostało w nas dobrego i imać się śmiało do naprawy tego, co nadłamane, zniszczone:

naprawić nasz stosunek do Boga przez ożywienie wiary i oparcie jej o Kościół katolicki;

naprawić współżycie między ludźmi przez sprawiedliwość i miłość;

naprawić charaktery polskie. Oto wola Królowej Polski, oto droga do odrodzenia szlachetnej duszy polskiej.

"Rycerz Niepokalanej", który po sześciu latach rozłąki ze swymi Czytelnikami, znów trafia pod ich dachy, chce być jak dawniej sługą swej Pani i wolę Jej głosić śmiało po Polsce i świecie. Wierzy mocno jak dawniej, że przez Niepokalaną nastąpi nie tylko odrodzenie jednej krainy, ale odrodzenie i umocnienie Królestwa Chrystusowego na ziemi.