Nowości i nienowości w Niepokalanowie

Znów paru nowymi wiadomościami z Niepokalanowa pragniemy się podzielić z Wami, Kochani Czytelnicy i Dobrodzieje nasi.

Tak dawno już wspominany motor nareszcie przywędrował do Niepokalanowa. Już od kilkunastu miesięcy niektórzy Czytelnicy nadsyłali ofiary zaznaczając: "Na fundusz emerytalny dla dziadzia". Doczekał się nareszcie biedny "dziadzio" wyręki. "Fundusz" ten obrócono na nowy motor, który już od kilku tygodni funkcję swego wysłużonego poprzednika godnie spełnia. Poniżej widzicie jego fotografię.

Przed puszczeniem go w ruch. Po prawej nowy 120-konny motor z polskiej fabryki "Ursus"; w głębi poruszane przez niego dynamo. Nad nowymi maszynami czuwa Niepokalana. Teraz tylko życzyć mu rychłego spłacenia ciążącego na nim długu i długich lat pomyślnej służby w dworze Niepokalanej.

Gorzej jest jednak z papierem; nakład "Rycerza" i "Rycerzyka" z każdym miesiącem stale wzrasta, kalendarz na 1934 rok w druku, a fabryka nie chce dać papieru, dopóki się jej za poprzednio wzięty należności nie ureguluje. A wiedzcie, Kochani Czytelnicy, że na jednomiesięczny nakład "Rycerza" trzeba 2 duże 10-tonowe wagony papieru, który kosztuje około 12 tysięcy zł. A na kalendarz trzeba cztery razy tyle, bo ma objętość 4 egzemplarzy "Rycerza".

To właśnie, że nie mamy czym płacić, i że stąd długi co miesiąc wzrastają, jest ciężką troską i zmartwieniem naszym. Może więc ci Czytelnicy, co otrzymują "Rycerza", a nic za niego nie płacą, choćby mogli, odezwią się teraz i przyjdą nam z pomocą. Serdecznie prosimy przez miłość Niepokalanej Matki, bo to przecież o Jej cześć chodzi. Ufamy mocno!...

Dnia 27 sierpnia [1933] r. Niepokalanów miał niezwykłych gości. Przyjechała mianowicie z Warszawy samochodem wdowa po zmarłym niedawno ministrze japońskim w Polsce, p[ani] Kawai ze swą matką, dwiema córeczkami i służącymi. P[ani] ministrowa jest katoliczką, i także córeczki i jedna służąca. Matkę zaś i drugą służącą O[jciec] Misjonarz przygotowywał do chrztu św[iętego], który otrzymały z rąk J.E. Ks[iędza] Nuncjusza 7 IX, a nazajutrz, tj. w święto Narodzenia Matki N[ajśw]. przyjęły Pierwszą Komunię Świętą wraz z dziećmi p. ministrowej i otrzymały Bierzmowanie. Chcąc więc okazać swą życzliwość O. Misjonarzowi, przyjechały do Niepokalanowa, by pomodlić się w naszej kaplicy i choć z zewnątrz obejrzeć Niepokalanów (do klasztoru niewiastom wchodzić nie wolno z powodu ścisłej klauzury). Gości oczywiście bawił O[jciec] Misjonarz, rozmawiając z nimi po japońsku i objaśniając fotografie, ilustrujące nasze życie klasztorne i pracę przy wydawnictwie. Po czym odjechali do Warszawy.

W parę dni po wizycie Japonek, dwóch naszych Ojców wyjechało do Japonii, do tamtego Niepokalanowa. Wyjazd nastąpił 8 września z Wenecji, dokąd o. Kornel eks-prowincjał, wybrany obecnie na przełożonego w Niepokalanowie japońskim, skierował się bezpośrednio, a O. Maksymilian wstąpił do Rzymu, celem omówienia z N.O. Generałem Zakonu sprawy nowego Niepokalanowa w Indiach. Na koniec mała prośba. Widzicie, Kochani Czytelnicy, że Niepokalanowy i "Rycerze Niepokalanej" rosną, rozwijają się coraz bardziej. Jednak i trudności są przeogromne, zwłaszcza w obecnym, kryzysowym czasie. Nie wspominamy już o tym, że obecnie jest już w Niepokalanowie z górą 500 osób, że w kaplicy już pomieścić się nie możemy, że maszyna rotacyjna wskutek ustawicznego wzrostu nakładu "Rycerza" nie może już dać sobie rady itd., itd. Prosimy więc serdecznie o gorącą do Niepokalanej modlitwę, byśmy przy Jej i Waszej pomocy dzieło to dalej ku większej Jej chwale i pożytku dusz prowadzili.

Ale zapyta niejeden, czemże ja im pomóc mogę, co poślę? Otóż "do Niepokalanowa ofiarować można wszystko! Tak, wszystko! Jedni ofiarują różne potrzebne rzeczy w naturze, więc: drzewo budowlane, cegłę, zboże, ziemniaki, lub inne artykuły spożywcze; książki wszelkiego rodzaju do biblioteki redakcyjnej, seminaryjnej, klasztornej; wszelkie pomoce naukowe (dla Małego Seminarium Misyjnego) jak: mapy, atlasy, ławy szkolne, tablice; paramenta kościelne: obrusy na ołtarze, ornaty, kapy, alby, komże; zużyte znaczki pocztowe. Słowem wszystko, cokolwiek z ubogim charakterem Niepokalanowa nie kłóci się, przyjmujemy chętnie i z wdzięcznością.

Inni przesyłają pieniądze. Przeważnie za pomocą blankietu nadawczego PKO nr 150.283, który przesyłamy w "Rycerzu", lub nabyć można w urzędzie pocztowym. Jak takie blankiety nadawcze PKO (czeki) wypełniać, każdy urzędnik na poczcie życzliwie pouczy.

Są i tacy, co materialnie wspierać "Rycerza" nie mogą, ale korzystają z niego i nadal korzystać pragną. Ci ze zdwojonym wysiłkiem zyskują mu nowych prenumeratorów, przysyłając do Niepokalanowa adresy i wreszcie - co najważniejsze - modlą się serdecznie, by pisemko to istniało i rozwijało się.

Wszystkim wiadomo, że byt i rozwój "Rycerza Niepokalanej" polskiego i japońskiego, jak i Niepokalanowów, oparty jest nie na wyrachowaniach ale na serdecznej ufności w ustawicznie czujną OPATRZNOŚĆ BOŻĄ. Stąd tyle, tyle tysięcy różnym biednym i bezrobotnym posyłamy "Rycerza" darmo. Oczywistem jednak jest również i to, że wydawanie "Rycerza" w blisko milionowym nakładzie, prowadzenie Małego Seminarium Misyjnego, zakładanie i rozwijanie nowych Niepokalanowów i nowych "Rycerzy" potrzeba środków, wiele, i że nie spływają one bezpośrednio z nieba, ale dobrzy ludzie, pobudzeni przez OPATRZNOŚĆ BOŻĄ, pomoc nam niosą, pracę umożliwiają, za co otrzymują zapłatę hojną od tejże OPATRZNOŚCI. Promień wesela wnika w ich zaciszne życie, skoro coś dobrego uczynią dla Niepokalanej "Rycerza".

Motor Ursus

[Fot 1: Nowy motor "Ursus" w Niepokalanowie.]

Rodzina pana Kawai

[Fot 2] Goście z krainy "Wschodzącego Słońca" w Niepokalanowie.