Boże Narodzenie... Wielkie święto Miłości Bożej, rocznica wielkiego cudu, kiedy to Bóg wszechmocny zstąpił na ziemię, aby nam wskazać drogę życia, po której dążąc dojdziemy tam, gdzie On króluje. Aby zapewnić nam zbawienie ofiarował się Ojcu przedwiecznemu za nasze przewinienia.
I nie dziw, że przyjście na ziemię Boga - Człowieka tak wielką sprawiło radość w gronie tych, którzy Go z tęsknotą oczekiwali. A jak szli witać Go, jak okazywali swą radość i miłość serc swoich? Oto składali Mu dary na jakie kogo stać było, aby tym sposobem wyrazić uczucie swych serc.
Od tego czasu upłynęły długie wieki..., w ciągu których corocznie Kościół święty wraz z wiernymi obchodzi uroczyście pamiątkę tak wielkiego cudu.
Zwyczajem więc przodków naszych i my corocznie witamy Boże Dzieciątko w ona wielką rocznicę Narodzenia Bożego. Lecz czy nie gorzej idziemy na owo radosne powitanie od prostych pastuszków, my, którzy już 2 tysiące lat kształtujemy nasze umysły i uważamy się za nieporównanie rozumniejszych od tych, którzy tylko "trzód swych pilnowali"?
Owi prości pastuszkowie składali Dzieciątku dary swych serc i swej pracy - my zaś pod tym względem w większości pozostajemy w tyle.
A gdzie mamy nieść te dary - pomyśli niejeden, będąc małego ducha - czy aż do Betlejemu?
Nazwijmy to miejsce Betlejemem, lecz Betlejemem duchowym, gdzie Bóg oczekuje od nas darów serc naszych i naszej pracy. A gdzież szukać miejsca, w którym Bóg oczekuje darów naszych? W dzisiejszych czasach bardzo blisko, bo wokoło nas.
Wszak Bóg powiedział: "Co uczynicie, najbiedniejszemu, Mnieście uczynili". Przeto w czasach dzisiejszego, kryzysu bezrobocia bardzo blisko siebie mamy Betlejem z Dzieciątkiem w ubogim żłóbku, Które oczekuje od nas darów. Jesteśmy pod tym względem szczęśliwsi od dawnych pastuszków, którzy musieli szukać Dzieciątka daleko - my zaś, mając Go blisko siebie, częściej powinniśmy Mu składać dary i nie powinno być ani jednej osoby wśród nas, któraby mając sama kęs chleba, nie podzieliła go z biednymi, których w czasach obecnego bezrobocia liczy się na setki tysięcy. Niech każdy przed wzięciem do ręki opłatka w wieczór wigilijny zastanowi się, czy złożył dar Dzieciątku - Odkupicielowi, czy przyczynił się choć jednym ruchem do nadziei Dzieciątka Jezus?...
Pamiętajmy, że wśród srogiej zimy niejedno dziecię biednych rodziców płacze z zimna i głodu, a gdzie takie dziecię płacze tam płacze mały Jezus, Otarcie łzy biednemu dziecku miłosiernym czynem wywoła radość w sercu Dzieciątka Jezus. Niejedna matka kamienieje z rozpaczy, nie mając czym okryć i co w usta włożyć i czym ogrzać swych dzieci - podajmy jej rękę pomocną, wywołajmy na jej usta choć w tę uroczyste święta uśmiech zadowolenia, ogrzejmy jej mieszkanie, nie bądźmy gorszymi od wołu i osła, które to zwierzęta parą swą ogrzewały Dzieciątko Boże, pocieszając tym Matkę Najświętszą.
Przy zbliżających się świętach tak radosnych, przyczyniajmy się do tego, aby wkoło nas nie było smutku lecz radość.
Nie myślmy potem, jaką różnorodność potraw i pieczywa mamy szykować dla siebie, lecz myślmy jak to wszystko podzielić z potrzebującymi. Młodzież niech nie myśli o zbytkownych strojach, lecz, oszczędziwszy na tychże, niech poda rękę tym, którzy drżą z zimna; zwłaszcza dziewczęta, które mają skłonność do ciągłej zmiany szat, niech się obejrzą wokół siebie, a na pewno dojrzą gdzieś jakieś biedne dziewczę, dla którego nieraz marzeniem byłaby choćby używana szata.
Niech więc ten mój nieudolny artykuł będzie apelem do wszystkich, do całego społeczeństwa katolickiego, niech "Rycerz Niepokalanej" podbije nim serca oziębłe i rozgrzeje je współczuciem dla niedoli bliźnich, a Boża Dziecina, jak niegdyś pastuszkom, tak niech błogosławi nam na dalsze lata naszego żywota, abyśmy zawsze mieli co dzielić z biedniejszymi od nas.