Mężczyźni odpowiadają za kobiety

Brat odpowiada za los siostry

Jest nas w domu sześcioro rodzeństwa. Zaraz po mnie idzie moja siostra Zośka. Ma ona 17 lat. Zośka jak Zośka, wyręcza mamę, haruje jak każda dziewczyna wiejska. Ale co będzie z nią dalej? Czy zacznie tak się prowadzić jak nasze dziewczęta w okolicy? Moi rodzice nie dają nam zgorszenia, lecz są ślepi: nie wiedzą, że w naszych czasach trzeba każdemu dorosłemu dziecku pomagać do postępowania wyjątkowego, bo inaczej dorosła córka lub syn wpadną w straszne nieszczęścia.

Przykro mi, że moi rodzice, gdy dorastałem, ani jednym słowem nie pouczyli mnie, co mi grozi. Ojciec nigdy nie wziął mnie na rozmowę, żeby niejedno wytłumaczyć. Zapędzał do roboty i poza tym mnie nie znał. I nadal nie zna. Matka szczyci się, że ma, jak ludzie mówią: "ładne" dzieci, i na tym koniec.

Okazuje się jednak, że i ja względem swej najstarszej siostry byłem dotychczas sobkiem. Za wiele myślałem o tym, żeby samemu postępować szlachetnie, a nic o tym, żeby do takiego postępowania przygotować moją siostrę i pozostałe rodzeństwo. Otworzyły mi się na to dopiero teraz oczy.

Oto od niedawna "chodzi" do siostry Władek K. Matka jest "wniebowzięta", bo jest on synem bogacza, chociaż chłopak ten, to znany pijak i uwodziciel. Ojciec wypije z nim wieczorem, pogada o polityce i idzie spać. Matka, to samo. Cały dom śpi, a oni siedzą... Wiem na czym takie "siedzenie" się kończy. Nie mogłem dopuścić, żeby taka hańba spotkała moją siostrę. Toteż chociaż nie mam czasu, siedziałem zawsze z Zośką i Władkiem, zajmowałem ich różnymi grami towarzyskimi i osobiście odprowadzałem Władka za próg domu. Myślałem również co robić, żeby sama Zośka dbała o swój honor i żeby w naszych czasach wyjątkowo uczciwe dziewczyny mogły miewać wyjątkowo uczciwych narzeczonych. Zarazem zacząłem rozmawiać z Zośką o jej przyszłości i o chłopcach (czego nigdy dotychczas nie robiłem), zacząłem tłumaczyć jej, że warta jest przecież kogoś lepszego, niż Władek. Nie było to łatwe, bo każda dziewczyna chwali się przed drugimi dziewczętami, kto do niej "chodzi", więc i Zośka zachorowała na taką dumę. W dodatku ani Władek ani Zośka nie starają się postępować według tego, co grzech, a co nie grzech w obcowaniu młodych ludzi. Dlatego kupiłem książkę Podoleńskiego "U progu życia", i zacząłem im czytać oraz z nimi na te tematy rozmawiać wieczorami. Wreszcie pomógł mi przypadek.

Postawa wyzyskiwacza wobec dziewcząt

Raz, po odprowadzeniu Władka, słyszę że jeszcze ktoś rozmawia za bramą. Wyjrzałem za próg: słyszę głos Władka i jego kolegów (a tymczasem siostra słuchała przez lufcik):

- To z Zośką, zamyślasz Władek się żenić? - pytał ktoś

- Idź, ty, ośle! - odrzekł inny głos.

- On sobie z Zośki szykuje kochankę: przecież jej rodzice, to dziady!

Gdy dalej coraz bezwstydniej mówili, nie wytrzymałem. Pobiegłem do chłopaków i powiadam: Czemu tak rozmawiacie o dziewczynach jak o towarze? Dlaczego, wmawiacie we Władka, żeby wykorzystywał moją siostrę, ponieważ jest ona uboga? Cży wam nie wstyd, że wobec ubogiej dziewczyny zachowujecie postawę burżuja-wyzyskiwacza? że mówicie o ubogich dziewczętach, jak opryszki?

- My nie uznajemy twoich zacofanych katolickich zasad. Jesteśmy postępowi i nowocześni! - odpowiedział Heniek Sz.

- I dlatego jesteś już zarażony. Dlatego uważasz dziewczynę tylko za przedmiot swojej Przyjemności! Wykorzystać "przedmiot" i rzucić potem jak zużyty gałgan, czy to "postęp"? Czy takie postępowanie jest godne mężczyzny? A jeśli ta dziewczyna z tego powodu zostanie matką?

- Nie bój się, dziewczyna nowoczesna zna to sposoby!

- Zna, wiem, ale czy mężczyzna ma pchać ją do tego?... Kościół katolicki naucza, że każdy płód ludzki ma duszę nieśmiertelną. A więc każdy płód-dziecko będzie żyło w zaświatach całą wieczność. Co powiedzą Bogu na sądzie o losie takiego płodu-dziecka ci, którzy go zrodzili?!...

Koledzy, czy zwróciliście uwagę, że w naszych czasach grzech nieczysty prowadzi do morderstwa dziecka?! Jak więc możecie namawiać dziewczęta do grzechu?! Przecież każda taka dziewczyna, to przyszła żona któregoś z mężczyzn-Polaków! Ty dziś ją hańbisz, a ona przecież jutro z innym pójdzie do ślubu! Jakie wy, chłopcy, przygotowujecie matki dla przyszłych dzieci polskich?! Jakie przygotowujecie żony dla innych Polaków?! A zarażanie takich dziewcząt?... Czyż nie wiecie, że pewna ilość dziewcząt i chłopców to zarażeni?!... Czy myślicie, że Bóg będzie wam błogosławił po takiej młodości?! Czy sądzicie, że dostaniecie dobre żony? że będziecie mieli dobre dzieci? że, potem, będziecie mieli szczęśliwą śmierć?!...

Zadanie mężczyzn

- Ty, Bogdan, jesteś dzieciak - odpowiedział Heniek. - Ty myślisz, że tylko chłopcy uwodzą dziewczęta i zarażają je. Bywa często na odwrót.

- Bywa, owszem. - Ale skontroluj, kto taką dziewczynę pierwszy popsuł? Zresztą, gdyby każdy z was i wobec zepsutej dziewczyny zachował się jak człowiek, i ona... zawstydziłaby się.

- Bogdan - odezwał się Władek - jeżeli nie będziesz palił, pił i zabierał się do dziewcząt, wezmą cię za niedołęgę!

- Głupi: tak, ale mądrzy: nie! Jednak, mój drogi, nie chodzi o to, za co cię wezmą ci głupi, lecz za co cię uważa Bóg i Niepokalana - Ta najpiękniejsza z kobiet świata. Dlatego na miłość Boską, zacznijmy wpływać na dziewczęta, żeby nie były bez honoru - głupie, bo inaczej same Polki zniszczą naród polski. Przyszłość kraju mamy w ręku my, młodzi mężczyźni: ponieważ dziewczęta tak postępują, jak młodzieńcy wpływają na nie. Nie ulegać babskiej głupocie, ale podnosić dziewczęta do właściwego poziomu: oto zadanie mężczyzn!

Jest już nas paczka

Zośka po tym, co usłyszała przez lufcik, zmądrzała na poczekaniu. Od tego czasu powoli wchodzi na tę drogę, co i ja. Prawie co dzień bywa u Komunii Św[iętej]. Po prostu "oddała swój los w ręce Niepokalanej, zamiast w ręce pijaka Władka. Chce ona - jak powiada - postępować tak jak córka Matki Bożej niezależnie od tego, czy się to komu podoba, czy nie.

A więc, dzięki Bogu, nie jestem już w domu osamotniony. I o dziwo! Nie jesteśmy oboje osamotnieni, bo co jakiś czas ktoś do nas się przyłącza. Jest nas już kilku chłopców i kilka panien. Teraz, wiosną, schodzą się i młodzi ludzie do nas. Wychodzimy o zmroku przed dom, gdzie jest olbrzymia wbita w ziemię ława. Siadamy i rozmawiamy. O czym? O tym, jak w młodości postępować, ale wyjątkowo, i szlachetnie: - jak dzieci Matki Bożej. Chcemy bowiem wygrać swą młodość. Chcemy spędzić ją jak najpiękniej.

Wydaje mi się, że w życiu młodzieńca wszystko zależy od tego, jak on ustosunkowuje się do dziewcząt. A to znów zależy od tego, na ile młodzieniec czci Najświętszą Maryję Pannę, i na ile widzi obraz Niepokalanej w dziewczętach. Bo młodzieniec przez swe postępowanie wobec dziewczyny wyzwala z niej albo zmysły, albo duszę. Jeżeli dopatruje się w niej obrazu Niepokalanej Dziewicy, to wyzwala z dziewczęcia duszę, wywołując zarazem postępowanie na wzór Najświętszej Panienki. Gdyby kilka milionów chłopców rozpoczęło taką pracę jeszcze w tym miesiącu! Wydobyć całe piękno duszy kobiecej z milionów Polek!

Mój Boże, z iluż to kobietami spotyka się w życiu każdy z nas! Jakże wdzięczne będą nam te kobiety przez całą wieczność, jeśli nasze postępowanie tu, na ziemi wydobyło z nich ideał Niepokalanej Dziewicy! A choćby tu, na ziemi, ileż dziewcząt będzie nam zawdzięczało ocalenie.

Młodzieniec wydobywa duszę z dziewczęcia, ale wiem też po sobie, że wyjątkowa - szlachetna dziewczyna wydobywa (może jeszcze bardziej) duszę z młodzieńca. Tak jak głupia lub zepsuta dziewczyna wydobywa z młodzieńca... zwierzę.

Myślę też, że jeżeli mężczyzna chce, żeby Matka Boża się nim zaopiekowała, wychowała go sobie na rycerskiego syna, to niech on tak postępuje z kobietami, żeby wydobywał z nich postępowanie podobne do Matki Bożej. Po tym się dziś poznaje rycerza Niepokalanej.