Kronika
Drukuj
Kronika 12/1945, s. 101-102

Opisy powyższych zdjęć:

  1. [z lewej] [Śp. o. Alfons Kolbe i karawan, w którym przwieziono jego ciało do Niepokalanowa]
  2. [w środku u góry] [Trumna z ciałem śp. ks. Wacława Blizińskiego z Liskowa]
  3. [z prawej] [Ludwik Pasteur]

Śp. O. Alfons Kolbe †1930 zasłużony redaktor "Rycerza Niepokalanej" w latach 1927-30 spoczął na nowym cmentarzu w Niepokalanowie. Ekshumacji jego zwłok dokonano 7 listopada br. Na Powązkach w Warszawie i przewieziono uroczyście do naszego klasztoru, gdzie strawił swoje życie w pracy dla Niepokalanej.

Kobiety, wybiła wasza godzina! Jesteście powołane do wzięcia udziału w dzisiejszym życiu społecznym i politycznym. Waszą to sprawą, aby powstrzymać prądy grożące życiu rodzinnemu. Macie roztoczyć opiekę nad dzieckiem. - Wy macie połączyć dobroć z energią w zwalczaniu złych obyczajów. Żadna kobieta nie może się zgodzić na walkę klas. Droga kobiety do urny - to droga do pokoju. - Takie hasła rzucił Ojciec św. kobietom, gdy przemawiał do nich przez radio 21. X. br.

Bohaterski zakonnik. Cudem chyba przeżył wybuch bomby atomowej w Hiroshima O. Kleinsharge, jezuita. Znajdował się o niespełna pół kilometra od miejsca wybuchu. To, co przeżył 6 sierpnia br. o godz. 8.15, nie da się opisać. Dość, że odzyskawszy przytomność, rzucił się ratować jeszcze żywych ludzi pod gruzami do "ów, zapalających się koleino. W bieliźnie i boso (podmuch unicestwił mu huty biegał cały dzień po zgliszczach. Po południu trąba powietrzna, dalszy skutek wybuchu, dokończyła dzieła zniszczenia. Ocalały człowiek pozostał na ruinach, ratując ginących. Pozostał przez miesiąc. Po miesiącu skutki wybuchu i bohaterskich wysiłków doprowadziły go na próg śmierci, ale go odratowano.

Nawrócenie komunisty. W Nowym Jorku nawrócił się na katolicyzm znany komunista Budens, redaktor "Daily Worker". Wyznał on, że wiara i rozum kazały mu to uczynić.

Ojciec św. zatwierdził nowe tłumaczenie Psałterza, które wejdzie do brewiarza.

Zgon twórcy wzorowej wsi. 21 października br. upłynął rok od zgonu ks. Wacława Blizińskiego z Liskowa, twórcy wzorowej wsi. (fot. niżej)

Dziś, gdy już nie ma wielkiego społecznika w sutannie między nami, powinniśmy pomyśleć o jego spuściźnie. Niemcy przemianowali Lisków na Schondorf, pozacierali ślady twórczej jego pracy, poaresztowali jego współpracowników, część z nich zamęczyli w obozach, wywłaszczyli kilkudziesięciu gospodarzy, instytucje liskowskie przejęli do swych celów, tworząc z nich "urdeutsche" placówki. Trzeba będzie znów człowieka lub zespołu ludzi, by spuściznę księdza Blizińskiego nie tylko uratować w pełni, odbudować w tych dziedzinach, które Niemcy okaleczyli, ale zapewnić jej rozwój na przyszłość.

Ksiądz Bliziński zostawił również spuściznę pisaną. Przed wojną jeszcze zwrócił się doń "Instytut Kultury Wsi" o napisanie pamiętników. Bronił się, jak mógł, bo nigdy nie był człowiekiem pióra. Za namową ks. Henryka Weryńskiego zdecydował się skreślić pamiętnik i wykończył go w swojej kryjówce pod Warszawą. Rękopis jest w kilku egzemplarzach.

Rocznica wielkiego uczonego - katolika. W tym roku mija 50 rocznica śmierci wielkiego dobroczyńcy ludzkości Ludwika Pasteura. "Nie ma na świecie drugiego człowieka, któremu by nauki lekarskie zawdzięczały więcej niż tobie" - wyznał mu na

akademii z okazji jego 70-lecia znany chirurg Lister. Miliony ludzi zawdzięczają mu życie. A jednak był to człowiek nadzwyczaj religijny, katolik z przekonania i czynu. Zapytany raz, jak można być wierzącym po tylu badaniach naukowych, odpowiedział: "Właśnie dlatego, żem tyle się uczył i nad nauką głęboko zastanawiał, zachowałem wiarę Bretona; a gdybym był jeszcze dłużej poświęcał się nauce, to wiara moja byłaby tak żywa, jak wiara bretońskiej wieśniaczki". Jako taki był wzorowym członkiem rodziny i wzorem gorącego patrioty. (fot. obok)