Kiedy Maryja jest Królową
Drukuj

Latem 39-go roku proboszcz belgijskiej parafii T. brał udział w rekolekcjach mariańskich, urządzonych dla kleru przez O. Hupperts’a[1]. Wrócił z nich zupełnie przekonany i wziął się zaraz do pracy. W listopadzie rozesłał do każdej rodziny ulotki z ogłoszeniem o bliskim poświęceniu parafii Najświętszej Pannie i o potrzebie przygotowania się do tej uroczystości. Przygotowaniem bezpośrednim było triduum, na które wszyscy parafianie schodzili się ochotnie. 8 grudnia 1939 r. - chwila wybrana na poświęcenie - stała się wielkim świętem w parafii: rano tłumy ludzi przy Stole Pańskim, uroczysta suma; po południu każda rodzina, która się oddała Niepokalanej, złożyła kartkę ze swym nazwiskiem w srebrnym sercu zawieszonym na szyi statuy Najświętszej Dziewicy. Przy tej ceremonii odbyło się uroczyste poświęcenie parafii. Na pamiątkę rozdano obrazki.

Uroczystość ta wywarła żywe wrażenie na wszystkich!

W maju 1940 r., gdym wróciła z tułaczki, zdziwiłam się, spotykając wieś bez śladu zniszczenia. "Macie szczęście - mówię do staruszki przechodzącej drogą - że wieś cała, gdy w okolicy pełno ruin po bombardowaniach!" - Odpowiada mi dobrotliwie: "A nie wie Pani, że nasza parafia oddała się Matce Bożej? to Ona nas ocaliła!"

W najbliższą niedzielę cała parafia cisnęła się w kościele, by dać wyraz wdzięczności dla swej Opiekunki.

Nadszedł rok wolności - 1945, pierwsza niedziela maja. Zadzwoniono na Anioł Pański. Gdy proboszcz wszedł do kościoła, wzrok jego spotkał się z grupą ludzi, stojących w głębi świątyni. Rozpoznaje w pośrodku swego parafianina, którego nie widział przez parę lat. Był w niewoli. Na ręku ma kwiaty, a wkoło rodzina i sąsiedzi. Podszedł doń proboszcz w towarzystwie biało ubranych pacholąt i zaprowadził go przed ołtarz Najświętszej Dziewicy. Mimowolnym ruchem z sercem wezbranym wdzięcznością, składa były jeniec kwiaty na ołtarzu, a stojący wokoło śpiewają pełną piersią Magnificat.

Odtąd w każdą niedzielę maja, w czasie Anioł Pański, powtarzała się ta ceremonia. Schodzili się powoli męczennicy obozów hitlerowskich i dziękowali Niepokalanej za ocalenie.

W ostatnią niedzielę brakowało jeszcze tylko jednego jeńca... Czy zdąży na Anioł Pański? Rodzina nie otrzymała żadnego telegramu!... Ale wszyscy wierzyli, że przyjdzie, on sam! I nie zawiedli się w swej ufności ku Najświętszej Pannie!... Nie przedzwonił jeszcze kościelny, a w drzwiach świątyni ukazał się ostatni jeniec z wioski, niosący kwiaty wdzięczności dla Maryi...

Oby każda okolica miała dużo takich kapłanów - gorliwych apostołów jak ten z T... i również uległych im parafian!...

Czcicielka Maryi z Diecezji Namur


Opowiadanie to nadesłane z Belgii, niech będzie dla nas zachętą i wzorem. Przygotujmy swoje rodziny i parafie do zbiorowego oddania się Sercu Matki Bożej. A ci, co wracają z obozów, z tułaczki i z wojska, niech nie omieszkają, pośpieszyć do kościoła, by oczyścić swe dusze i z czystym sercem podziękować Bogu i Częstochowskiej za ocalenie i szczęśliwy powrót.


[1] O. J. M. Hupperts jest dyrektorem montfortańskich dzieł maryjnych na Belgię. W tym roku, w każdą niedzielę stycznia, radio w Brukseli nadawało jego wykłady na temat: "Maria a potrzeby chwili obecnej".