LICZNA RODZINA JEST PODSTAWĄ PAŃSTWA POLSKIEGO
Są na świecie państwa, co się rządzą mądrze. Takie państwa opierają się na rodzinie. Ale są też państwa, co się rządzą nieodpowiednio, opierają się one nie na rodzinie, lecz na jednostce, i nic ich nie obchodzi, czy dana jednostka jest żonata, czy nie, czy ma dzieci, czy nie i ile ma tych dzieci oraz jak je wychowuje.
Jest jasne, że tylko państwa oparte na rodzinie - są silne i trwałe. Polska przez sto kilkadziesiąt lat była w niewoli, lecz mimo to powstała. Dlaczego powstała? - Bo bardzo wiele rodzin polskich, a najwięcej rodziny chłopskie żyły w małżeństwie po katolicku, dlatego Polacy się silnie mnożyli, przybywały nas co rok olbrzymie liczby, więc każdy Polak czuł, że prędzej czy później taki mnożny, wielki naród musi mieć z powrotem swoje państwo. Tak się też stało. Można więc śmiało powiedzieć, że liczne rodziny polskie uratowały niepodległość.
A co by było gdyby tak Polacy w czasie niewoli ograniczali swe potomstwo? - Oto Polaków byłoby tak mało, że nie mogliby z tak małą liczbą ludności utworzyć dużego państwa. A trzeba sobie uświadomić, że tu gdzie leży Polska, może istnieć tylko duże państwo z wielką liczbą ludności, albowiem małe państwo zostałoby zniszczone... Trzeba też wiedzieć, że obecnie Niemcy mają 86 milionów ludności, Rosja zaś w samej Europie ma 136 milionów ludzi. I należy pamiętać że obecnie w Niemczech rodzi się rocznie około 2 milionów dzieci, w Rosji do 3 milionów dzieci co roku. W Polsce zaś rodzi się ostatnio tylko 800.000 dzieci rocznie.
Mamy grubo za mało ludzi w porównaniu z naszymi sąsiadami. A przecież 300 lat temu miała Polska 2 razy tyle ludności co Rosja. Polsce więc potrzeba dużo zdrowych rodzin z licznymi dziećmi, bo inaczej Polska może ulec wrogom, u których rodzą się tak olbrzymie liczby dzieci. Nie zapominajmy też, że żadne państwo nie zginęło z przeludnienia, ale przeciwnie, że każde państwo, które zginęło raz na zawsze, zginęło dlatego że miewało za mało dzieci. I Polska też została rozebrana, dopiero wtedy, gdy rodziny magnackie, które rządziły Polską, żyły niemoralnie i nie dbały, by żyć w swych małżeństwach po katolicku[1].
Toteż dziś, żeby zapewnić Polsce jak najlepszą przyszłość, trzeba dbać ó to, żeby było jak najwięcej rodzin polskich z licznymi dziećmi i żeby te rodziny miały jak najlepiej. Już w poprzednim artykule pisaliśmy, że rodzice, którzy żyją w małżeństwie po katolicku muszą walczyć o lepsze prawa dla siebie. Z tego co dziś piszemy, widać, że gdy ci rodzice, co mają liczne dzieci będą walczyli o lepsze dla siebie prawa, to będą tym samym walczyli o podstawowe dobro Państwa Polskiego, walczyć więc będą nie tyle dla siebie, co raczej dla wielkości Polski. Dziś tak trzeba walczyć o prawa dla rodzin z licznymi dziećmi, jak w niewoli walczono o niepodległość.
Jak jest za granicą?
Otóż wszędzie, gdzie rządy myślą poważnie o przyszłości swych narodów, tam rodzina z licznymi dziećmi otoczona jest wielką opieką.
WE FRANCJI np.: każdy pracownik czy to robotnik, urzędnik czy w ogóle człowiek najemny - otrzymuje najrozmaitsze ulgi oraz dodatki na dzieci. A skąd pracodawcy biorą na to pieniądze? - Otóż każdy z nich musi wpłacać do wspólnej, specjalnej kasy składki i to niezależnie od tego, czy zatrudnia pracowników dzielnych, czy nie. Na skutek tego z tejże kasy, z centrali, otrzymuje każdy pracodawca co miesiąc pieniądze na dodatki rodzinne dla tych, swoich pracowników, którzy mają dzieci. I rząd tak samo wypłaca ojcom rodzin, pracownikom państwowym do pensji dodatki rodzinne. Dodatki te są różnej wysokości. Zależy to od tego, jak drogie jest w których stronach Francji utrzymanie, i od tego ile kto ma dzieci. Wysokość zasiłku miesięcznego waha się więc od 15 do 80 franków na 1 dziecko, od 30 do 200 - na dwoje, od 60 do 3S0 - na troje, od 100 do 630 na czworo, oraz 75 do 250 na każde następne dziecko. Mieszkaniec Paryża, mając siedmioro dzieci, pobierał w roku 1937 - 12.000 franków zasiłku na dzieci rocznie.
W BELGII tylko ci rodzice, co mają jedno dziecko, nie otrzymują dodatków rodzinnych. Należą tu do kas rodzinnych "kompensacyjnych" i "wyrównawczych" nie sami pracodawcy, ale i rolnicy, sklepikarze itp. więc oni wszyscy otrzymują tutaj zasiłki rodzinne. Kio ma mały czy duży warsztat pracy, też musi płacić stale pewną składkę, choćby nie miał żadnego pracownika, ale za to, każdy z nich stale otrzymuje zasiłki pieniężne na swe dzieci. Otrzymują dodatki nawet ci, co nie biorą żadnego uposażenia.
WE WŁOSZECH wprowadzono dodatki rodzinne od roku 1934. Dostają je wszyscy ludzie pracujący najemnie, a mający dzieci czy to urzędnicy czy robotnicy itp. Dodatki rodzinne otrzymują tu nie tylko ojcowie rodzin, ale i opuszczone żony. wdowy, starsi synowie lub córki, utrzymujące swe młodsze rodzeństwo itd. Robotnik dostaje dodatki na każde dziecko, dokąd nie ukończy ono 14 lat; urzędnik dokąd nie ukończy jego dziecko 16 lat. Urzędnicy, pobierający wielkie pensje, dodatków na dzieci nie otrzymują. Na dodatki rodzinne odciąga urząd po 1 procent zarobku od pracownika.
W NIEMCZECH uważa rząd hitlerowski, że dziecko to skarb narodu, toteż troska o rodzinę z licznymi dziećmi jest olbrzymia. Nasamprzód biedni lub niezamożni nowożeńcy, dostają na dogodne spłaty pożyczkę posagową od rządu: w mieście wynosi ona do 1000 marek, na wsi (jeżeli na wsi mają nadal małżonkowie pracować) - do 1.900 marek. Od roku 1933 do 1937 wydano tych pożyczek na sumę 65 milionów marek. Jeżeli takie młode małżeństwo po czterech latach ma czworo dzieci, to pożyczkę tę ma darowaną. Poza tym każda rodzina, mająca najmniej czworo dzieci, może dostać co roku tzw. "zasiłek jednorazowy" na dzieci - w wysokości do 100 marek na każde dziecko. Biedni rodzice, którzy kształcą swe dzieci w szkołach średnich i wyższych otrzymują na ten cel po 600 marek rocznie. Niezależnie od tego każda rodzina, mająca najmniej pięcioro dzieci, otrzymuje po 10 marek co miesiąc na każde dziecko, które nie przekroczyło 16 lat życia. "Rodzina taka musi mieć majątek mniejszy niż na 50.000 marek i dochód roczny nie większy od 2.100 marek". W roku 1937 miano w ten sposób płacić dwom i pół miliona dzieci.
Poza dodatkami rodzinnymi jest jeszcze wiele innych udogodnień, które się czyni w Niemczech, Francji, Belgii i Włoszech dla rodzin dzietnych. Kto się chce o tym dowiedzieć, niech przeczyta znakomitą broszurę adwokata Józefa Sarapaty pt.: "Zasiłki rodzinne" (rok 1938 Warszawa księgarnia Prabuckiego ul. Miodowa 1). Tak oto starają się rządy w niektórych krajach o rodziny z licznymi dziećmi. Co z tego wprowadzić w Polsce? Otóż nie wszystko co jest za granicą, od razu da się u nas zastosować, ale przecież wiele rzeczy należy zrobić i to natychmiast - przez uchwalenia nowych praw dla rodzin z licznymi dziećmi.
DODATKI RODZINNE
Nasamprzód trzeba robotnikom, pracownikom i urzędnikom tak prywatnym jak i państwowym dać dodatki rodzinne. Ze względu na zamożność naszego państwa prawo do takiego dodatku powinno uwzględnić te rodziny, które mają najmniej troje dzieci, ale za to powinno się wtedy płacić dodatek na wszystkie dzieci, nie zaś tak jak było do r. 1934 że tylko na czworo. Trzeba też żeby szczególnie te fabryki, zakłady i warsztaty otrzymały obrachunki od rządu, których właściciele wypłacają swym pracownikom dodatki rodzinne. Podobnie z koncesjami na wszelkie przedsiębiorstwa: ojcowie licznych dzieci mają pierwszeństwo.
Natychmiast jednak powinni dostawać zasiłki ci urzędnicy, i robotnicy polscy, oraz ulgi w podatkach ci kupcy, rolnicy i przedsiębiorcy polscy, co są na kresach wschodnich, południowych i zachodnich. Tylko bowiem wtedy te ziemie będą pewne dla Polski, gdy będzie tam najwięcej ludności polskiej. Wszystkie organizacje które są powołane do tego, żeby bronić naszych ziem wschodnich, południowych i zachodnich również tylko wtedy spełnią swe zadanie, gdy dołożą starań, by tam było jak najwięcej rodzin polskich z licznymi dziećmi.
Podobnie dbać trzeba o to, żeby każda rodzina polska miała liczne dzieci - wśród tych Polaków, co mieszkają poza granicami Polski, bo inaczej Polacy ci z czasem marnie wyginą, a jest ich teraz przecież aż osiem i pół miliona. Jeżeli Polaków mieszkających od wieków na Śląsku Opolskim, Warmii, Mazurach Pruskich i Pomorzu Pruskim - będzie więcej, to przezwyciężą tam Niemców i wrócą oni i te ziemie kiedyś do Polski.
Tak samo dbać trzeba o to, żeby rodziny Polaków we Francji i Belgii miały liczne dzieci. Nie jest to trudno bo ojcowie rodzin otrzymują tam lepsze niż u nas zarobki i wysokie dodatki na dzieci. Trzeba o to dbać tym bardziej, że tamtejsi małżonkowie polscy wzorują się na małżeństwach francuskich i belgijskich. Należy, by nasze władze z Ministerstwa Spraw Zagranicznych opiekowały się przede wszystkim licznymi w dzieci rodzinami polskimi za granicą, by ułatwiały na wszelki sposób przyjazdy żon i narzeczonych do mężów i młodzieńców za granicą, by starały się, iżby dobór tych narzeczonych był jak najlepszy. Należy też zrobić tak, by zasadniczo żonaci i dzietni otrzymywali prawa wyjazdu na zarobek za granicę. Wtedy nie cudzoziemczyliby się łatwo, bo nie żeniliby się z cudzoziemkami.
Podobnie dbać należy głównie o rodzinę polską z licznymi dziećmi - wśród Polaków w Ameryce. I tam za wiele już rodzin polskich ogranicza w sposób "modny" swe potomstwo, i tam więcej trumien polskich niż kołysek[2].
Jest więc jasne, że czy w Polsce, czy za granicą, wszędzie najważniejszą sprawą dla polskości jest utrzymanie rodziny licznej w dzieci i żyjącej po katolicku.
SZKOŁY
Nasze dzieci chodzą do szkół, ale nie nabierają w nich przygotowania do życia rodzinnego. Co więcej, młodzież szkolna jest coraz bardziej ogałacana w szkole i poza szkołą ze wstydu, z karności i z pracowitości.
Jeżeli taki wykształcony młodzieniec nie ma silnego przykładu od rodziców lub przygotowania do małżeństwa z dobrej katolickiej organizacji, to gdy zawrze z równie nowocześnie wykształconą panną związek małżeński, to albo jest tam wkrótce po ślubie wieczne piekło z lada powodu, albo też jedno oszukuje drugie, a razem oboje nie umieją uszanować godności ojcostwa i macierzyństwa.
Szkoły trzeba zmienić. A jak je zmienić? - By przygotowywały także do życia rodzinnego: by więc kształciły w czystości obyczajów, by kształciły zapał do ciężkiej pracy i ciężkiego życia, by zaprawiały w posłuszeństwie i czci dla starszych oraz by uczyły młodych, żeby umieli ponosić ofiary w życiu rodzinnym na rzecz wszystkich dzieci, jakie im Bóg da.
W społeczeństwie musi na silnych nogach stać rodzina, bo rodzina jest pomostem między jednostką a państwem. Gdy pomostu tego nie ma, to pomiędzy jednostką a państwem wytwarza się przepaść, choćby nie wiem jak uczono w sposób "państwowy" po wszystkich szkołach.
PRAWO MAŁŻEŃSKIE
Ale najważniejszym prawem o rodzinie jest prawo małżeńskie. Polska ma teraz aż pięć różnych praw małżeńskich. Otóż powinniśmy już raz mieć jedno katolickie prawo małżeńskie. Tymczasem prawa tego dotąd nie ma... Dlaczego? - Bo ci panowie, co mają za dużo pieniędzy i co dlatego pobrali sobie po kilka "żon" przyszywanych ci panowie tak wielkie mają wpływy, że dotąd nie dopuszczają do tego, żeby raz wreszcie katolicka Polska miała katolickie prawo małżeńskie. Jest to wielki wstyd dla wszystkich uczciwych ojców rodzin, Polaków i katolików. Kto tu powinien być górą? Domagamy się natychmiast śmiało i silnie na wszystkich zebraniach - żeby w Polsce było katolickie prawo małżeńskie. Bo na zdrowej, licznej rodzinie opiera się Polska; rodzina zaś taka opiera się na katolickim prawie małżeńskim. Pamiętajmy, że gdy w osiemnastym wieku rozwodnicy i właściciele "przyszywanych żon" rządzili Polską, to Polska zginęła, choć była wtedy blisko dwa razy tak wielka jak dziś i choć nieprzerwanie istniała już około tysiąc lat.
Bóg będzie błogosławił tylko potomstwu takich małżeństw co żyją z sobą po katolicku i Bóg będzie błogosławił takiej - Polsce, która będzie sprawiedliwa dla rodzin, żyjących po katolicku.
URZĘDNICY A MAŁŻEŃSTWO
Należy się domagać żeby pierwszeństwo do otrzymania pracy mieli ojcowie rodzin: im więcej dzieci, tym większe. Który mąż jest pijak lub utrzymuje rozpustnicę, tego cały zarobek musi mieć prawo otrzymywać żona. Kobiety, co już ich dzieci zarabiają lub ich mężowie, winny być usunięte ze wszystkich urzędów, bo dziesiątki tysięcy ojców rodzin - nie mają pracy. Urzędnikami powinni być tylko ludzie żonaci, a awans powinien zależeć także od ilości posiadanych dzieci. Podobnie - ojcowie rodzin powinni mieć daleko dłuższe urlopy niż samotni. Zmienić też trzeba system podatkowy i ubezpieczeń w ten sposób, żeby zawsze był brany w opiekę - ojciec rodziny licznej, czy to jako rolnik, czy robotnik, rzemieślnik, czy urzędnik, czy kupiec, czy przemysłowiec.
OCHRONA ŻYCIA
Są różne w Polsce kary za zabójstwo, zależnie od okoliczności łagodzących. Otóż najwyższa kara powinna być za pozbawienie życia polskiego niemowlęcia. Lekarzy, dokonujących tak niecnych operacji powinno się za to nie tylko surowo karać, ale i odebrać im od tego czasu prawo do leczenia na całe życie, tak samo trzeba robić z takimi akuszerkami. Rodzicom zwyrodniałym, wrogom posiadania dzieci - należy odbierać prawa obywatelskie i nie dawać pracy.
Ratować musimy małżeństwa z dziećmi. Bo inaczej przyjdą takie czasy, że Polska będzie się prosiła o dzieci, ale dzieci... nie będzie[3]. Uchwalić należy dodatki na dzieci, bo niedługo, a będzie za późno. Nie robić tak jak we Francji i Belgii, gdzie też zaczęto popierać ojców licznych dzieci, ale dopiero od tego czasu, gdy już było... za późno; dlatego dodatki te niewiele pomagają[4].
ZWIĄZEK RODZIN POLSKICH
Ale zdarzają się takie małżeństwa, które pragną gorąco mieć dzieci, lecz ich wcale nie mają. Małżeństwa te nie powinny hodować psów, ale brać na wychowanie - sieroty i to na całe życie, jako dzieci własne. Powinno istnieć prawo, nakazujące małżeństwu, które po trzech latach pożycia nie ma dziecka, brać za swoje - jednego sierotę, po dalszych pięciu latach - drugiego sierotę i po następnych - trzeciego. Polskę nie stać na luksus - małżeństw bez dzieci.
W najbliższym czasie ma powstać w Polsce organizacja rodziców pod nazwą "Związek Rodzin Polskich". Organizacja ta ma walczyć o katolickie prawa dla rodzin w Polsce oraz o to, by rodzice w Polsce żyli po katolicku. Szczęść Boże takiej organizacji! Ale dokąd organizacji tej nie ma, rodzice muszą walczyć o swe prawa, gdzie i jak kto może.
My na razie te nasze uwagi o rodzinie kończymy. Pewnie, za mało pisaliśmy o tych sprawach, ale bo też jeszcze w przyszłości "Rycerz" nieraz będzie o tych rzeczach pisał, jako, że są one dziś najważniejsze. Tymczasem serdecznie dziękujemy tym z Czytelniczek i Czytelników, co w sprawach tu poruszanych nadsyłali w listach wielką ilość uwag i własnych myśli. Z listów tych widać, że jest jeszcze dużo rodziców bohaterskich, ufających Opatrzności Bożej, ale niestety są też tacy co swój pogląd na dzieci mają nie polski, ale... żydowski. A wiadomo że żydzi radzi by, żeby nas, chrześcijan było jak najmniej. Listów tych odebrała Redakcja "Rycerza" wielką ilość z całej Polski od osób ze wszystkich sfer społecznych. W niedalekiej przyszłości postaramy się przytoczyć choćby niektóre wyjątki, często przepiękne, głębokie i mądre.
Ufamy że Niepokalana nie tylko nie da zginąć rodzinom polskim, tym co żyją po katolicku, ale sprawi rękami ludzi dzielnych, że rodzina w Polsce zakwitnie takim życiem Bożym i narodowym - jak nigdy dotąd i że Polska będzie ojcem i matką dla rodzin katolickich. Ale by tak było, rodzice muszą walczyć nie tylko o słuszne prawa dla siebie, nie tylko sami muszą żyć w swym pożyciu małżeńskim po katolicku, choćby nie wiem jak im było ciężko, choćby sami musieli żyć częściowo we wstrzemięźliwości, ale muszą walczyć jeszcze o jedno: żeby w Polsce nie było rozpusty. Ratujmy młodzież, od brudu, bo nieczystość gubi nasze dzieci, jak, gdzie i kiedy walczyć o czystość obyczajów szczególnie latem - o tym w następnych artykułach.
[1] Pisze o tym T. Czacki, O litewskich i polskich prawach, t. 2 - str. 26; Kraszewski, Polska III, str. 64-65; Kraszewski, Polska w czasie trzech rozbiorów, t. III, str. 40-41; Moszczeński A., Pamiętniki do historii polskiej, str. 35; Smoleński, Pisma historyczne, t. III, t. II; Bystroń; Papież Benedykt XIV pisał o tym i do Polski i do całego świata (por. ks. Biskupski, Obrońca węzła w K. p. m., str. 75-76).
[2] Pisze o tym "Dziennik Zjednoczenia" (wychodzi w Chicago) w numerze z dn. 12 stycznia 1939 r. w artykule "On ona i pies".
[3] Słowa jednego z czytelników "Rycerza" w liście do redakcji.
[4] Nie chcemy przez to twierdzić, by u nas w Polsce było pod tym względem gorzej, niż w tamtych państwach. Bynajmniej. Możemy powiedzieć, że lepiej jest niż gdzie indziej, lecz w trosce o więcej zdecydowane ujęcie w duchu katolickim sprawy małżeńskiej i rodzicielskiej jesteśmy zmuszeni wykazywać te przeróżne błędy. (Red.)