Jak kłócono się o Boga

Wracał ze strefy angielskiej

Na stacji "Toruń Główny" wsiadłem do pociągu nocnego, który szedł do Warszawy. W wagonie było ciemno, ale nie było tłoku. Na przeciwko mnie siedział mały, młody, tęgi mężczyzna. Wracał ze strefy angielskiej, szeroko opowiadał, co się tam dzieje, a przedział słuchał. Zaklął siarczyście, a potem powiada.

- Angliki się nie modlą, i dobrze im się wiedze, a w Polsce wieczna modlitwa i wieczna bieda.

- Cha, cha, cha, cha! - zaryczał cały przedział. - Prawda, prawda! - wołali ludzie, aż huczało. Ale nie wszyscy.

- W Ameryce ludzie mają jeszcze lepiej niż w Anglii, chociaż w Ameryce się też nie modlą - zawołał ktoś.

- Znam i ja takie stworzenia co się nie modlą a mimo to mają dobrze - odezwał się na to ktoś z kąta. - Ile razy zajrzę do chlewa, nigdy ich jeszcze nie zastałem przy modlitwie. A nawet gdybym do nich się odezwał, żeby się modliły, to nie zrozumieją, bo to świnie. Co pan na to?

Pyskaty chwalca niemodlących się ludzi milczał, a człowiek z kąta tłumaczy tak: - Człowiek może pochodzi od małpy, może nie. Nie znam się na tym: nie jestem taki mądry. W każdym bądź razie ja nie uważam siebie za pochodzącego od małpy i was nie uważam za małpi - synów. Polacy, to "królewski szczep Piastowy" - śpiewamy w "Rocie" Konopnickiej. "Królewski" i "Piastowy", a nie małpi! Nie daliśmy się przerobić Hitlerowi na naród małpi. I nie damy się przerobić takim, jak pan, na naród, co się nie modli. Bo człowiek tym się różni od zwierzęcia, że się modli. I Polak tym się różni od wszystkich narodów świata, że gdzie się znajdzie, chociażby mu było żyć najciężej, to się modli. Wiem dobrze o tym, że Polacy, to nie aniołowie, mamy różne błędy i popełniamy wielkie grzechy, ale prędzej lub później każdy Polak wraca znów do Boga. Bo Polak uważa siebie za dziecko Boże. Pan, ja, wy wszyscy, co tu siedzicie i całe 30 milionów Polaków, co są na całym świecie, to dzieci Boże. Często są to podłe dzieci, grzeszne dzieci, ale Boże dzieci. A po tym się poznaje, że to Boże dzieci, bo rozmawiają ze swym Ojcem Niebieskim: bo się modlą. I dopóki będziemy się modlili, dopóty Polska będzie istniała, chociażby w nią wycelowane były wszystkie bomby atomowe całego świata. "Jeszcze Polska nie zginęła, póki się modlimy! "...Bo cóż dla Boga znaczy największy mocarz? Cóż w oczach Boga znaczył taki Hitler i to potężne hitlerowskie mocarstwo? Przecież wobec wszechmocy Bożej, to były... grochowiny. A prócz tego nawet taki mocarz jak Hitler musi umierać - "choć Kuba do wójta!" - i to jest najwspanialsza demokracja świata, to jest ta wielka ulga, pociecha dla wszystkich maluczkich. I czy takiego sprawiedliwego Boga mamy się wyrzekać? Czyż mamy się nie modlić dlatego tylko, że ci Anglicy i Amerykanie, co ich pan spotkał, nie modlą się? A czy pan czytał katolicką prasę angielską?

- Nie.

- Szkoda. Byłby się pan dowiedział, dokąd idą narody bez Boga i bez modlitwy. W Anglii obliczono, że w 1946 r. przypadały 4 rozwody na godzinę a przestępczość wzrastała i notuje się tam ponad 10 tys. przestępstw miesięcznie. W Ameryce szpitale przepełnione, a na serce - jak podały firmy asekuracyjne - cierpi przeszło 4 miliony osób. W obu krajach spadła szalenie ilość urodzeń. Jeżeli Anglia i Ameryka nie nawrócą się szczerze do Boga, to wymrą z braku dzieci, bo teraz wiele dzieci mają tylko te małżeństwa, co są głęboko pobożne.

Są tacy i tacy

- A czy pan był w Ameryce? - pytał dalej człowiek z kąta.

- Nie.

- To skąd pan wie, że tam się nie modlą? A w Anglii pan był?

- Nie.

- To skąd pan wie, że tam się nie modlą? Panie, dziś na całym świecie, ba w każdej wsi, są tacy, co się modlą i tacy co się nie modlą. Tak jest też w Ameryce i w Anglii. Pan nie ma szczęścia: pan widocznie spotkał we świecie tylko osłów, co się nie modlą. Na przykład w ub. roku 5 tysięcy oficerów i żołnierzy brytyjskich przeszło na katolicyzm, a wśród nich nie byle kto, bo słynny bohater tej wojny, Anglik, marszałek Aleksander, a co roku przechodzi, w Anglii na wiarę katolicką około 10 tysięcy z innych wyznań, a nawet wielu pastorów. W Ameryce teraz przez radio uczy się ludzi, jak się trzeba modlić w rodzinie. Kochany panie.

- mówił dalej człowiek z kąta - ja nieraz miałem strasznie ciężkie życie - lecz zawsze się modliłem. Bo dobre dziecko zawsze czci ojca, nawet ojca nędzarza, od którego nic nie dostaje w łapę: a jak tu nie czcić tego Ojca, który jest w Niebiesiech? Drogi panie

- pytał człowiek z kąta w dalszym ciągu - a jak pan myśli: ta wojna, cc była, to z czego powstała: czy z tego, że ludzie się modlą; czy z tego, że się nie modlą? A w obozach koncentracyjnych kto się znęcał nad ludźmi: czy tacy, co się modlą, czy ci co nawet w Boga nie wierzą? A żona. jak pan myśli, która jest pewniejsza: ta, co się modli, czy ta co się nie modli? A dzieci, gdy pan będzie miał: jak pan sądzi, które dadzą panu utrzymanie i szacunek na starość: te, co się modlą, czy te, co się nie modlą? A sołtys, a wójt, a burmistrz, urzędnik, pracownik, robotnik, a Polak zagranicą: jak pan myśli: który lepiej spełnia obowiązki: czyż nie ten, co uważa siebie za dziecko Boże i co dlatego modli się całą duszą? czyż nie ten, co w interesancie, co w drugim człowieku - widzi nie dziecko małpy, ale dziecko wielkiego narodu polskiego i jednocześnie dziecko Boże? Niech każdy z was odpowie.