Jakże byłam nieszczęśliwa! Miałam czworo drobnych dzieci, a mąż... mąż mój - wstyd mi wyznać - całkowicie zobojętniał dla nas, utrzymując stosunki z jakąś kobietą, która pochłaniała wszystkie jego myśli i uczucia...
Trwało to już dwa lata i widziałam jak z dnia na dzień oddalał się od rodziny. Nie miałam wątpliwości, że jeszcze jakiś czas i porzuci nas całkowicie, zostawiając na łaskę losu.
Cóż pocznę, sama, bezradna? Czy będę umiała utrzymać nasze biedne dzieci? Czy nie przyjdzie dzień, w którym maleństwa moje wołać będą chleba, a ja, ja - nie będę im go mogła dać?..
Nie wiedziałam co począć. Prosiłam i błagałam męża, aby zerwał stosunki z ową kobietą, tłumaczyłam, że ma dzieci, które będą go kiedyś źle sądziły - wszystko na nic. Dla wspólnego naszego dobra poniżyłam się nawet, upadłam mu do nóg; myślałam, że może to go opamięta... Za całą odpowiedź odepchnął mnie brutalnie i poszedł.
Co czynić? Co czynić? W najgłębszej rozterce postanowiłam skończyć z tym, wyciągnąć rewolwer męża i... Gdy ujrzy moje zwłoki - zmieni się może i poświęci swoje życie dzieciom, które bez niego zmarnieją tak czy inaczej...
Lecz w chwili, gdy zamiar mój dojrzał, dziwną jakąś siłą wiedziona spojrzałam na obraz Matki Bożej Bolesnej i oto zdało mi się, że widzę łzy, spływające po Jej świętej twarzy...
W jednej chwili pojęłam jak grzeszne były moje myśli, a jednocześnie niepojęta radość wstąpiła w moje serce. Wyspowiadałam się, przystąpiłam do Stołu Pańskiego i odtąd codziennie leżałam krzyżem przed obrazem Matki Bożej, modląc się gorąco o opamiętanie męża. Ofiarowałam najstarszego swego syna do stanu duchownego o ile otrzyma od Boga łaskę powołania, a Matka Boża raczy najmiłościwiej odwrócić od nas grożące nieszczęście, postanowiłam ogłosić to w "Rycerzu Niepokalanej".
I oto Matka Boża wysłuchała moich błagań. Odzyskaliśmy męża i ojca. Jak się to stało - nie wiem. Nie podobna odgadnąć dróg, którymi Niepokalana dochodzi do spełnienia takich - jak moje - i innych próśb Swoich wyznawców. Po cóż jednak zagłębiać się w sprawy, niedostępne ludzkiemu rozumowi? Wierzmy i ufajmy, a wszystko godziwe, o co prosić będziemy - Matka Boża nam ześle.
Do stóp Twoich świętych padam w najgorętszej podzięce, o Panno Najświętsza i o dalszą opieką nad nami błagam.