Każdy kto choćby powierzchownie bada życie i rozwój katolickiego Kościoła, przyzna niezawodnie, iż nieodłączną, podstawową, charakterystyczną, tegoż życia i rozwoju cechą jest kult Najświętszej Maryi Panny. Im więcej Kościół zdobywał wyznawców, im dalszymi owładał krajami, im bardziej rozkwitał, potężniał, im dobitniej ujawniał swój ożywczy wpływ w dziedzinie sztuk i nauk, tym też bardziej rozszerzała się i cześć Bogarodzicy, nowe obejmowała kręgi, nowymi wyrażała się sposobami. I z drugiej strony herezje występujące przeciw nauce Kościoła, występowały prawie zawsze i przeciw Najśw. Dziewicy. Jedni nie chcieli Jej nazywać Matką Boga, drudzy odmawiali Jej dziewictwa, inni twierdzili, iż podległą była upadkom i grzechom, inni jeszcze wzbraniali się cześć Jej należną oddawać itd.
I nie dziw. Bo cześć oddawana Najśw. M. Pannie tak jest nierozłączalną z czcią Chrystusa, że kto uchybia w drugiej, pierwszą zaniedbuje. Punktem zasadniczym historii ludzkości, osią stworzenia całego jest Wcielenie Chrystusa. A że przy Wcieleniu Maryja była narzędziem obranem przez Stwórcę do wykonania tego wspaniałego planu, więc zajmuje Ona jedno z pierwszych miejsc w dziejach świata. Przez nią bowiem otrzymała ludzkość Tego, który był "upragnieniem narodów" od lat tysięcy, w Jej przeczystym łonie począł się Ten, ku któremu wyrywały się gorące westchniena Patriarchów i tęskne Proroków pienia. Zatem cześć dla Bogarodzicy rozpoczęła się już poniekąd w raju, gdy Bóg przyrzekając Odkupiciela rzekł do węża. "Położę nieprzyjaźń między tobą, a niewiastą; nasieniem twoim a nasieniem jej". Bo od tej chwili obarczeni grzechem potomkowie Adama, oczekiwali i przygotowywali się na przyjęcie Tej, co miała porodzić Zbawcę. Nie była to wprawdzie cześć w całym tego słowa znaczeniu, nie okazywała się w jakimś szczególnym hołdzie zewnętrznym, tkwiła jednak w zawiązku jak roślina w nasieniu.
Kult właściwy rozpoczyna się od słów Archanioła Gabriela: "Bądź pozdrowiona, łaskiś pełna, Pan z Tobą". Słowa boskiego posłańca były pierwszą, wyraźną oznaką czci, złożoną przez stworzenie Matce Odkupiciela. Cześć ta wzrasta, potęguje się w ciągu życia Chrystusa, wzmaga się po Jego śmierci na krzyżu, a później przechodzi jakoby testamentem w organizm nowozałożonego Kościoła. Pierwsze zewnętrzne objawy tego nabożeństwa pierwszych chrześcijan do Dziewicy Maryi gubią się często w niepewnych, niestwierdzonych podaniach. I tak u różnych dawniejszych pisarzy napotykamy wzmianki, iż jeszcze za życia Najśw. Panny, zbudowano ku Jej czci małą świątynię na górze Karmelu; podobnież miał uczynić św. Jakub Apostoł w hiszpańskiej Saragosie, św. Jan Ewangelista w Lyddzie, św. Barnabasz, uczeń św. Pawła, w Mediolanie, św. Piotr w Antiochii itd. A chociaż owe podania nie wytrzymują historycznej krytyki, choć nie mają za sobą niezbitych dowodów, to jednak w każdym razie świadczą o dawnej, początku Kościoła sięgającej, czci wyznawców Chrystusa względem Jego Matki. Toż samo potwierdzają i apokryficzne Ewangelie pierwszych wieków ery chrześcijańskiej. Choć Ewangelie te, jako podrobione i nie pochodzące od autorów, którym starano się je przypisać, nie mogą służyć za źródło wiary i dogmatów, to przecież zawierają wiele szczegółów prawdziwych, czerpanych z tradycji. Otóż na każdej karcie tych pism sięgających częstokroć czasów apostolskich, Matka Boża występuje w całej Swej wielkości, potędze i dobroci, występuje jako istota godna największej czci po Bogu.
Nie brak nam jednak i dowodów niezbitych, choć może nieco późniejszych, opartych na faktach, przed którymi musi się ugiąć choćby najbardziej wroga Kościołowi krytyka. Pierwsze miejsce zajmują tu katakumbowe zabytki. W tych podziemnych kryjówkach pulsowało najżywiej w czasie prześladowań życie chrześcijańskie. Tam wykładano zasady wiary tam odprawiano bezkrwawą ofiarę i udzielano świętych Sakramentów. Tam też znajdujemy dziś jakoby zakamieniałe dzieje wskazuje, jak ścisły zachodzi związek między Chrystusem, naszym Odkupicielem, a Jego Najśw. Matką Współodkupicielką. Głowa cesarza Nerona, znajdująca się u dołu obrazu, zastępuje datę i zaznacza, iż powstanie tego dzieła sztuki, odnieść należy jeszcze do pierwszego wieku.
Poza tym, zachowują się w katakumbach obrazy Najśw. Dziewicy z Dzieciątkiem Jezus na ręku. W jednym miejscu widzimy Matkę Bożą między dwoma Apostołami (prawdopodobnie Piotrem i Pawłem), gdzieindziej w towarzystwie św. Józefa (według innych Izajasza proroka). Nadto dochowało się kilka obrazów przedstawiających pokłon Trzech Mędrców. Jeden z najdawniejszych, wykryty przed laty kilkudziesięciu w katakumbach św. Kaliksta, przedstawia rycina druga. Najśw. Maryja Panna w postaci siedzącej, jedną ręką przytrzymuje Boskie Dziecię u łona, a drugą wyciąga ku Trzem Królom spieszącym z darami. Twarz Bogarodzicy jaśnieje przedziwną szlachetnością i klasycznością rysów. Odbija się na niej piękno z świętością i powaga ze słodyczą.
Prócz katakumb, o czci Bożej Matce oddawanej w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, świadczą również i starożytne, kościelne księgi liturgiczne: jako to liturgie św. Piotra, św. Marka, św. Jakuba, Syryjska itd. Chociaż wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dzieła te, przynajmniej w tej formie w jakiej się zachowały, nie pochodzą od Apostołów, jakby to wskazywały tytuły, to jednak z wszelką pewnością można niektóre z nich odnieść do trzech pierwszych wieków Kościoła. Otóż w tych liturgiach N. Panna występuje złączona ściśle ze Swym Boskim Synem, występuje, jako nasza pośredniczka i orędowniczka u Boga. I tak w liturgii św. Piotra mówi kapłan: "Wybaw nas Panie od wszego złego za przyczyną Maryi Bogarodzicy"; w liturgii św. Jakuba: "Wspominajmy Najświętszą i Niepokalaną Panią naszą Matkę Boga: wspominajmy wszystkich świętych, byśmy za ich przyczyną dostąpili miłosierdzia"; w liturgii syryjskiej: "Święta Maryjo, módl się za nami grzesznymi".
Co dziwniejsza, nawet liturgje heretyckie z pierwszych wieków zgadzają się na tym punkcie z liturgiami prawowiernymi. "Matko Jezusa Chrystusa, czytamy w liturgii nestorjańskiej, wstawiaj się za mną u Swego jedynego Syna, by mi grzechy odpuścił". Jakże więc zakorzenioną była cześć dla N. Panny wśród chrześcijan, jeśli nawet tacy heretycy, jak Nestorjanie, którzy odmawiali Matce Chrystusa tytułu Bogarodzicy, w swych modłach publicznych wzywali Jej pomocy.
Z tych choćby paru szczegółów poznać jak bezpodstawnym jest zarzut protestantów, Badaczy Pisma Św[iętego] i innych mu podobnych sekciarzy twierdzących, że Kościół pierwotny nie czcił Najśw. M. P. i że cześć publiczną zaczęto Jej oddawać dopiero po soborze efeskim (w r. 431). Na wiele jeszcze lat przed tym soborem zaraz po zaprzestaniu prześladowań (w r. 313) wznoszą się ku Jej czci wspaniałe świątynie i ołtarze. I tak cesarzowa Helena matka Konstantyna buduje trzy kościoły w Ziemi Św[iętej]: dwa w Nazarecie, jeden w Jerozolimie. Jej syn poświęca N. Maryi Pannie swą stolicę Bizancjum. Z niemniejszym zapałem czczą Matkę Bożą i mieszkańcy zachodniej części rzymskiego imperium. Kult Matki Zbawiciela wydostaje się z głębi katakumb, by z większą swobodą i świetnością wystąpić nie tylko w Rzymie ale we wszystkich większych miastach włoskich.
Ojcowie Kościoła prześcigają się w wychwalaniu N. Dziewicy, coraz to nowsze wyszukują dla Niej imiona, na coraz inne silą się porównania. Nazywają Ją pośredniczką, orędowniczka, drugą Ewą, która w przeciwieństwie do pierwszej przyniosła nam błogosławieństwo, wolną od grzechu, niepokalaną, wszechmocną u Boga itd. Szczególnie wychwala Ją w swych kazaniach św. Efrem syryjski. Po nim to właśnie odziedziczyliśmy tę prześliczną antyfonę "Pod Twoją obronę", po nim to rzewne wezwanie "Dozwól mi chwalić Cię Panno przenajświętsza: daj mi moc przeciw nieprzyjaciołom Twoim".
Po soborze efeskim, gdzie potępiono, uwłaczające godności Bogarodzicy, błędy Nestorjusza, Cześć Matki Chrystusowej jeszcze bardziej się wzmaga. Cesarzowa Pulcherja wznosi w Konstantynopolu trzy wspaniałe bazyliki, cesarze Leon I i Justynian wznoszą na cześć Dziewicy Maryi bogato uposażone świątynie w Jerozolimie, Aleksandrii i Kartaginie. Wogóle nawet wojsko cesarzy wschodnich, gdy wyruszało do boju zabierało ze sobą obraz Matki Najśw., by pod Jej okiem i opieką szczęśliwą walkę stoczyć.
Z powstaniem schizmy nabożeństwo pozostało wprawdzie, ale nie posunęło się naprzód. Jak wogóle całe życie religijne wschodu, tak i cześć ku Przeczystej Dziewicy po rozłamie z Rzymem przymarło, zakamieniało, straciło wewnętrzny popęd do rozwoju.
Inaczej na Zachodzie. Tam z każdym prawie rokiem coś nowego powstaje. Niedość że Francja, Hiszpania, Portugalia, Węgry i Polska, w szczególny sposób oddają się pod opiekę Najśw. Dziewicy, obierają sobie Maryję za swą królową: poświęcają się Jej poszczególne stany społeczne, obierają za patronkę rzemieślnicze cechy, ubiegają się o Jej opiekę zakony. Owszem dziesiątki różnych zakonów powstaje pod Jej imieniem. Średniowiecze wznosi dla Niej cudne strzeliste kościoły, prawdziwe arcydzieła sztuki nawskroś chrześcijańskiej. Francja ma nieocenionej piękności tumy w Paryżu (Notre Dame), w Reims (zniszczony w czasie wojny światowej), Niemcy w Kolonii itd. I nasza Polska nie zostaje w tyle pod tym względem. Być może, iż nie mamy takich świątyń bogatych, olbrzymich, bo nie pozwoliły nam na to warunki czy to polityczne, czy geograficzne, ale co do ilości kościołów poświęconych Najśw. Pannie, to zdaje się nie ustępujemy nikomu. Świadczy o tym choćby olbrzymia ilość miejsc szczycących się cudownymi obrazami Najśw. Matki Chrystusowej. Szósta prawie część obrazów, koronowanych na całym świecie, znajduje się na ziemi naszej ojczystej.
Poza tym nie tylko świątynie ale coraz to nowe nabożeństwa są oznaką tej wzrastającej ciągle czci ku Niepokalanej Dziewicy. Wiek XIII daje prawdopodobnie początek godzinkom o Niep. Poczęciu; wówczas św. Dominik wprowadza różaniec, a nieco później bł. Szymon Stock szkaplerz; wiek XVII patrzy na powstanie sodalicji mariańskich; w wieku XVI św. Filip Nereusz rozpoczyna nabożeństwo majowe. Wszystkie te objawy czci ku Najśw. Dziewicy z dziwną łatwością przyjęły się u nas. Godzinki śpiewano w każdym prawie domu, królowie i magnaci nie wstydzili się ni różańca ni szkaplerza, należenie do sodalicji było największym zaszczytem polskiego szlachcica, a maj przyciągał i jeszcze przyciąga całe gromady ludu nie tylko do kościółków i kaplic, ale nawet do figur przydrożnych.
Niewątpliwą jest rzeczą, iż kult Najśw. Panny wywierał i wywiera olbrzymi wpływ na życie wiernych. Pominąwszy już że ta Matka najlepsza wstawia się za nami do Syna, że uprasza obfite łaski i cuda, to iluż pociąga Ona jeszcze ku Bogu przykładem własnego życia, własnej niewinności. Dał nam Ją Bóg jako wzór, jako ideał, któryby nas pociągał do wewnętrznej przemiany, do zrzucenia z siebie starego człowieka grzechu i żądz cielesnych, a do przyobleczenia człowieka nowego, człowieka łaski. Jeżeli kiedy to dziś wśród ogólnego upadku moralności, wśród zaniku wszelkiego poczucia duchownego piękna, wśród pogoni za użyciem zmysłowem trzeba nam się zwracać ku Niepokalanej Dziewicy o pomoc. Oby ta nasza Królowa, co bez zmazy poczęta, przeszła przez życie nawet bez cienia grzechu, stała się nam ostoją cnoty i zawróciła społeczeństwo nasze z tej pochyłej drogi, po której z przyspieszoną prędkością stacza się w toń religijnej obojętności i grzechowego zepsucia.