(Objawienie się drugie)
Nasze skromne pisemko, szerzące cześć Niepokalanej, często myśli swoich pobożnych czytelników kieruje tam, gdzie Przeczysta Dziewica najobficiej rozsypuje łaski. Taką placówką, gdzie Niepokalana szczodrze szafuje łaskami - to Lourdes. "Ta Pani" - jak Ją nazywała Bernadeta - po raz pierwszy zawitała do znanej nam groty 11 lutego 1858 r. Miesiąc więc luty stał się miesiącem pamiętnym w historii cudów Niepokalanej. W każdym zatem lutowym numerze "Rycerza" chcielibyśmy rok rocznie coś niecoś wspomnieć o Lourdes. W zeszłorocznym "Rycerzu Niepokalanej" już podaliśmy artykulik pt. "Pierwsze objawienie się Niepokalanej w Lourdes". W tym roku pójdziemy nieco dalej i poruszymy kilka szczegółów następnego objawienia, jakie miała skromna córeczka ubogiego młynarka Soubirous (czytaj subiru).
* * *
Gdy Bernadeta powracała do domu po pierwszym objawieniu się jej Najśw. Maryi Panny, pytała towarzyszek, z którymi zbierała w lesie drzewo, czy czego w grocie nie widziały?
- Nic - odpowiedziały.
Po drodze opowiedziała Bernadeta swoje widzenie najpierw siostrze, a potem, powróciwszy do domu, i matce. Matka usiłowała w nią wmówić, że było to tylko prostym złudzeniem, nawet może pochodzącem od złego ducha.
W dwa dni następne, w piątek i sobotę, Bernadeta, pomimo pragnienia i pociągu, nie poszła w stronę groty. Dopiero 14 lutego, w niedzielę po południu, uczuła silny, wewnętrzny popęd, pociągający ją w tamtym kierunku. Matka z początku nie chciała pozwolić... wreszcie ustąpiła.
- Nie wiem, co to za Pani - mówiła Bernadeta naiwnie, idąc ponownie ku grocie - może to widzenie złego ducha, wezmę więc wodę święconą. I gdy się "ta Pani" znów pokazała, Bernadeta, zbliżając się ku grocie, wyjęła flaszeczkę z wodą święconą i poczęła nią grotę kropić, mówiąc do zjawiska: "Jeśli pochodzisz od Boga, to zbliż się". - A "Pani" uśmiechnęła się i zbliżyła ku dziewczynce, która wtedy przestała kropić wodą święconą... Chwilę wpatrywała się w widzenie z zachwytem i poczęła przemawiać do swych towarzyszek: "Pani ta jest... patrzy na nas... uśmiecha się.. o jakże Ona piękna! - I zaczęła odmawiać różaniec. Przy końcu modlitwy widzenie znikło.
Dwa te pierwsze objawienia "stanowią jakby wstęp do dalszych wypadków - owych dwu wielkich, tygodni, w ciągu których każdy dzień niemal zaznacza się nowymi poleceniami i wskazówkami.
Na pierwszy rzut oka historia ta ma jakby pozór prostej tylko legendy, lecz oparta na szczerych, a zawsze takich samych opowiadaniach Bernadety, o której prawdomówności rozumnie powątpiewać nie można - nosi cechy zupełnej wiarogodności i prawdy.
Dnia 18 lutego poszły do groty z Bernadeta dwie panie; jedna z nich przełożona kongregacji dzieci Maryi. Za namową tych pań Bernadeta przyniosła z sobą papier, atrament i pióro - i ośmielona prosiła Najśw. Pannę, aby napisała, czego sobie życzy. Najśw. Maryja Panna odpowiedziała łagodnie:
Tego, co ci mam powiedzieć, nie potrzebuję pisać... Zastosuj się do mego życzenia i przychodź tu przez dni piętnaście.
- Przyrzekam to - odpowiedziało dziecię.
A ja ci przyrzekam - odpowiedziała Najśw. Maryja Panna - że uczynię cię szczęśliwą, ale nie w tym życiu, lecz dopiero w przyszłym.
Przyjaciółki Bernadety poprosiły ją, aby się spytała, czy mogą także razem z nią przychodzić.
- Mogą przychodzić - odpowiedziała N. Maryja Panna - i wy i inni, gdyż pragnę widzieć tu wiele ludzi.
Po raz pierwszy "Pani" ta przemówiła, żądając od dziewczęcia, aby przychodziło codziennie w przeciągu dni piętnastu, a z nim i inni ludzie.
Wierna swej obietnicy dziewczynka będzie odtąd rzeczywiście przychodziła do groty każdego dnia, aż do 4 marca, wiedziona jedynie tajemniczym głosem, który ją tam wzywa, i to wśród przeszkód rozmaitego rodzaju, pomimo zakazu i gróźb ze strony policji, wówczas, gdy wszystko zdaje się przeciwko niej sprzysięgać, a nawet duchowieństwo okazuje się raczej nieprzychylnym, niż życzliwie usposobionym dla jej posłannictwa.
Chcę widzieć tu wiele ludzi - rzekła jeszcze Maryja wówczas gdy były tam trzy tylko osoby.
Nazajutrz dnia 19 lutego przeszło sto osób już o wschodzie słońca znalazło się przed grotą. Dnia 20 lutego ilość ich doszła do kilkuset, 21 lutego rachowano je już na tysiące, a 4 marca, to jest w ostatnim dniu owych pamiętnych dwóch tygodni, zebrało się dokoła groty około dwudziestu tysięcy ludzi!
Jeżeli zaś dalej sięgniemy wzrokiem, to dnia 4 kwietnia 1864 r., w chwili objęcia groty w posiadanie przez duchowieństwo, ujrzymy sześćdziesiąt tysięcy pielgrzymów, ugrupowanych dokoła ks[iędza] biskupa z Tarb. W lipcu 1876 roku, kiedy Pius IX ukoronował statuę Najśw. Panny z Lourdes, przeszło sto tysięcy ludzi wzięło udział w tym uroczystym obchodzie. Za naszych zaś czasów corocznie przybywa do Lourdes po kilka milionów pielgrzymów i ciekawych...
Czyż można rozumnie sądzić, że słaby głos dziecięcy mógł wydać takie wyniki?... Jeżeli potrzeba bardzo silnego prądu wichru, aby poruszyć aż do dna fale oceanu, o ileż silniejszych potrzeba prądów, ażeby wstrząsnąć całą ludzkością! Wobec tego bezprzykładnego uniesienia i zapału, wzrastającego z każdym rokiem, innej, daleko wyższej należy szukać przyczyny. Słowa najbardziej nawet uczonych mężów nie wywołają nigdy tak doniosłego echa.