WIDZĘ to coraz lepiej i rozumiem, że my, inteligenci możemy w społeczeństwie przedstawić poważną wartość i siłę tylko wówczas, jeżeli zachowamy wiarę i będziemy żyć podług wskazań naszej religii. Cóż mi pomoże cała moja inteligencja i wiedza, jeżeli będę grzeszył? Bóg mnie kiedyś nie zapyta, czy poznałem to i owo sławne dzieło, czy byłem oczytany, wymowny i dowcipny, lecz o to, jak żyłem i pełniłem wolę Boga, znając boską naukę i wzniosłe życie Jezusa Chrystusa. A więc nieraz lękam się własnej inteligencji, by ona kiedyś przeciw mnie nie świadczyła, żem, otrzymawszy od Boga tyle światła i nauki; tak małe przyniósł owoce życiem swoim i nieraz myślę, że lepiejby mi było mniej umieć, a więcej posiadać cnót i pokory. Zdaje mi się, że pyszny inteligent, mędrkujący na wszystkie strony, który sprytnie potrafi z fałszu czynić prawdę i ludzkie występki uniewinniać i upiększać, jest większym szkodnikiem społecznym niż pospolity zbrodniarz, bo gdy zbrodnię potępi od razu każdy prawy człowiek, to trucizna moralna, jaką szerzy bezbożny inteligent swą sofisterią, sączy się niespostrzeżenie w ludzkie serca, bałamucąc je pozorami słuszności i prawdy. O lud polski Kościół katolicki może być, myślę, spokojny, bo w tym ludzie jest dużo prostoty, szczerości i pokory, tak potrzebnych do zachowania wiary świętej, ale wśród inteligencji, o ile trafnie odczuwam, jest jeszcze ciągle dużo pychy i ducha światowego - i tu otwiera się wdzięczna rola dla "Rycerza Niepokalanej", bo do Jezusa doprowadzić nas może najpewniej Jego Przeczysta Matka.
Złote uwagi człowieka wykształconego
7 (103) 1930, s. 200