Złamany krzyż
Drukuj

Tuż za wojskiem niemieckim wkroczyło do Katowic Gestapo. Przychodzą do właścicielki pewnego domu i żądają mieszkania. Wprowadza ich na drugie piętro i wskazuje wolny pokój. Mieszkanie podoba się kierownikowi Gestapo, lecz razi go krzyż, wiszący na ścianie. Mówi więc do pani: Mieszkanie zajmuję, lecz ten - wskazał na krzyż - musi ze ściany zniknąć. Pani domu oponuje.

- To przecież pamiątka po rodzicach. Nie mogę się zgodzić na jego usunięcie. Jeżeli się panu nie podoba proszę poszukać innego mieszkania.

Kierownik odchodzi. Jednak po paru godzinach wraca. Zgadza się, by krzyż pozostał i zajmuje mieszkanie.

Następnego dnia, koło dziewiątej godziny, zjawiają się urzędnicy Gestapo i pytają:

- Co się stało z naszym kierownikiem?

Gospodyni odpowiada: - Dotychczas nie wstał.

Pukają - nikt się nie odzywa. Mocniej. Żadnej odpowiedzi. Wreszcie przemocą otwierają drzwi. Wchodzą i widzą: Trup kierownika siedzi na łóżku a w rękach trzyma złamany krzyż.

("W obronie prawdy")