Jesteśmy świadkami dziwnych zjawisk w chwili obecnej. Wszyscy zadają sobie pytanie, co będzie jutro, bo wobec wiadomości, napływających ze wszystkich stolic świata, zwłaszcza starej Europy, każdy przeczuwa, że stoi przed nami widmo strasznej wojny. Wewnętrzne zaś przewroty, nad których wywołaniem pracują gorliwie różne międzynarodówki, jak masoneria, komunizm, mogą stać się w niedalekiej przyszłości faktem dokonanym.
Politycy debatują całymi tygodniami nad środkami utrzymania pokoju, Liga Narodów w swej bezsilności na ten temat zapisuje tomowe uchwały i sprawozdania, a równocześnie państwa zbroją się na gwałt, przeznaczając na uzbrojenie prawie połowę swych budżetów. Nie dość na tym. Pod płaszczykiem pokoju państwa dążą do jak największego wzmocnienia swej władzy, nie zważając na nic, choćby to były przekonania religijne ich obywateli.
Tymczasem środki ludzkie zawodzą, świat chwieje się w posadach.
Jutro niepewnie!...
W takim naprężeniu i niepewności zwracają się oczy jednostek głębiej myślących - do Boga.
Pamiętamy postać Benedykta XV "Papieża Pokoju", nawołującego ludy skłócone do pokoju, a cały świat katolicki do modlitwy o Pokój.
I dzisiaj potrzeba także odezwy podobnej. Zastępcy Chrystusa pamiętają o tym: z wyżyn Watykanu słychać i dziś głos skłaniający do pokojowego załatwienia spraw między państwami. Myśl Ojca Św[iętego] w kwestii modlitwy o pokój uwidocznioną mamy w wezwaniu loretańskim: "Królowo pokoju, módl się za nami".
Niejeden może sceptycznie zapatruje się na modlitwę i jej znaczenie w sprawach politycznych. Wypadki polityczne, to przecież splot różnych egoistycznych często dążeń, to nieubłagane następstwo powikłań charakterów - ducha ludzkiego.
Jaka natura, taki sposób działania i oddziaływania. Dzisiejsze państwa, o charakterze laickim, nie uznają nad sobą najwyższego autorytetu - Boga. Gdyby Bóg był uznany przez najwyższe czynniki autorytatywne, wówczas ich skutek działania byłby inny od tego, jaki obecnie zauważamy. Brak podstawy wspólnego punktu i odpowiedzialności przed kimś!...
Nic dziwnego, że panuje największa rozbieżność.
Czyżby więc modlitwa traciła swój charakter pojednawczy?
Bynajmniej!
Żadne państwo, nawet o najbardziej wrogim nastawieniu do Boga, nie usuwa się spod praw Boskiej Opatrzności. Bóg oddziaływa nie tylko na tych, którzy uznają Go swym panem, ale także oświetla działanie rozumu, pobudza wolę i tych jednostek, które w stosunku do Niego zimno, obojętnie, czy może nieprzyjaźnie się zachowują. Tym bardziej czyni to na prośbę osób, które kocha.
Twoja więc modlitwa może mieć skutek o znaczeniu światowym. Wiedz o tym, że w życiu zbiorowym mamy na uwadze całość. I w życiu politycznym chodzi nie o tych, którzy uznają się za najwyższy autorytet, ale o miliony istot innych, uznających Boga. Bóg wysłuchuje modlitwy - gdyż ma na celu dobro wszystkich, bez względu na wartość moralną jednostek czołowych.
W stworzeniu świata Bóg wyznaczył pewne miejsca poszczególnym narodom i państwom. Ich trwałość, moc i siła wewnętrzna zależy od moralnej wartości poszczególnych obywateli; jeżeli więc jakiś naród będzie religijny, miliony serc uznają Boga za swego Stwórcę i Pana - nie zginie. Nie zdołają go zgnębić wrogowie zewnętrzni i wewnętrzni, bo Bóg tak pokieruje losem prześladowców, że ich niecne zamiary spełzną na niczym, a oni sami zginą haniebnie.
Historia mówi o tym najwyraźniej. Naród wybrany - Izraelici sprzeciwili się zamiarom Bożym - zostali rozproszeni po świecie. Gdy moralność panowała w państwach greckich i w Rzymie - słynęły z dobrobytu i potęgi - skoro zapomniały o tym - straciły nie tylko dawną potęgę, ale i byt niezależny, znikły z kart świata. Przykładów można by naliczyć tysiące. Bóg w sprawiedliwości Swej musiał ukarać grzech - a zatem dopuścił upadek tych państw.
Ale są i inne przykłady. Nieliczne wojska Konstantyna z pomocą Bożą zwyciężają wielekroć liczniejszą armię wroga (r. 312), święta Joanna z d’Arc przywraca wolność Francji, a Sobieski, ufny w moc Imienia Maryi, rozprasza pod Wiedniem potęgę islamu. Gdzie Bóg wspomaga - tam zwycięstwo pewne!
Jeśli w świecie i u nas w kraju panoszą się idee wolnomyślicielskie i im podobne, to zniszczenie ich zależy od nas katolików. Choćby oni stanęli na czele rządu, choćby gnębili nas, jak tyrani rzymscy - nie zwyciężą, jeśli Bóg będzie z nami. Tę pomoc Bożą zapewnimy sobie przez życie chrześcijańskie, przez codzienną żarliwą modlitwę. Gdyby wszyscy katolicy w Polsce, oczyszczeni w Sakramencie Pokuty i wzmocnieni łaską, codziennie odmówili w intencji Ojczyzny naszej, Polski katolickiej, choć jedno Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo - nie mielibyśmy takich warunków, jakie obecnie zapanowały na ziemiach naszego kraju. Masoneria, różne sekty i "wolnomyśliciele" oraz komunizm wnet straciłyby grunt pod nogami i rozpadły się.
Bóg uzależnił łaski od modlitwy naszej. Naszym też obowiązkiem, jako synów Ojczyzny jest modlitwa w jej intencji. W rękach naszych spoczywa los Polski: sami katolicy zadecydują, czy ona ma być katolicką - czy też pogańską.
Podobnie można powiedzieć o utrzymaniu pokoju w świecie. Niczym nie da go się utrzymać, o ile sprawiedliwa ręka Wszechmocy Bożej zmuszona będzie użyć tego środka do ukarania niewdzięcznych swych synów, jako kary za grzechy. Jedynym lekarstwem na to jest: życie wynagradzające i gorąca modlitwa.
Niech ludzie bez czci i wiary mówią inaczej - nie wierzmy im. W swej pysze i zarozumiałości chcą sami rządzić światem, starając się usunąć Boga od prawowitej władzy nad nim.
Idźmy drogą wskazaną przez Kościół katolicki, a zwyciężymy świat! Potrzebę modlitwy o pokój, rozumieją dusze szczerze katolickie, ogarniające świat cały i nie zamknięte w granicach swego kraju, cieszącego się względnym pokojem.
"Byłyśmy w kościele, by modlić się o pokój" - oto odpowiedź pewnych pań na zapytanie, skierowane do nich przez jednego księdza.
Byłem zdumiony. Są więc Polacy głęboko religijnie myślący. Któż, o ile nie, my, katolicy, dzieci i rycerstwo Maryi, ma więcej odczuwać potrzebę modlitwy?... Nikt, tak jak my, nie zna prawdy o Opatrzności Bożej nad światem. My katolicy mamy być przykładem dla drugich.
Pomyślmy o tym w 17. rocznicę odzyskania niepodległości i starajmy się wyciągnąć stąd odpowiednie wnioski. To nasz katolicki, rycerski obowiązek.
Przez Maryję do Chrystusa Eucharystycznego - Miłośnika pokoju.