Zamiast wielu odpowiedzi ta jedna

Otrzymuję, tyle listów z redakcji "Rycerza", adresowanych do mnie od młodzieńców i dziewcząt z Polski i zagranicy, że aż mnie to zawstydza. Nie zdołałbym wszystkim odpowiedzieć. I nie potrafiłbym na wiele spraw odpisać, bo jeszcze na nich nie znam się dobrze, albo wcale nie. Toteż proszę Wszystkich Chłopców i Dziewczęta pisujących do mnie, by uważali to co piszę za odpowiedź.

JAK PRZESZEDŁEM PRÓBĘ OGNIOWĄ

Najwięcej jest listów z zapytaniem, czy ja z Marysią nie natrafiamy na żarty, kpiny i przeszkody. W wielu listach powiada się, że takich osób wśród młodzieży, jak ja z Marysią, nie spotyka się. Inni czytelnicy i czytelniczki mówią, że są takimi samymi, jak my z Marysią, ale nie potrafią drugich pociągnąć za sobą. Muszę więc wyjaśnić, chociaż już z tego trochę kiedyś się zwierzałem, że gdy zacząłem się odróżniać od tutejszej młodzieży swym postępowaniem, natrafiłem na kpiny i prześladowania. Miałem do wyboru: albo poddać się i odtąd postępować wygodnie według zasady "tak jak wszyscy"; albo nadal postępować w sposób trudny, szlachetnie, chociażby mnie z tego powodu palcem wytykano.

Otóż nie przestraszyłem się, że ja swoim postępowaniem wprowadzam nową "modę" do postępowania młodych ludzi. Gwizdałem na to, że spotykają mnie kpiny. Czułem, że walczę po cichu z otoczeniem na śmierć i życie i że otoczenie chce koniecznie ściągnąć mnie w dół. Byłem osamotniony i sterczałem we wsi sam jak kołek, jak odludek. Ale zaciąłem zęby i nie dawałem się. Postępowałem według zasad Chrystusa, a wiedziałem, że Chrystus zwycięża zawsze. Ileż to razy od tego czasu klepano mnie z politowaniem, mówiąc: "Tyś nie chłopak, bo ani nie palisz, ani nie pijesz, ani się nie łajdaczysz!" Wówczas odpowiedziałem: "Nie robię tego wszystkiego, bo nie jestem taką małpą jak wy wszyscy. Jestem człowiekiem. Nowa wieś potrzebuje człowieka. Nowa Polska potrzebuje młodzieży zdrowej moralnie, a nie gnoju".

Wiele mi przy tym pomaga to, że nie jestem nerwowy i dużo mogę wytrzymać. Gdy inny uciekłby ze strachu od swych rówieśników, że go wykpią, ja zachowuję spokój jak Anglik i odpowiadam mędrkom jakby nigdy nic. Śmieję się przy tym w oczy głuptasom, którzy dali sobie wmówić, że wódka, rozpusta i brak pobożności, to... postęp. A może pomaga mi i to, że o byle co się nie złoszczę, lubię wesołość w młodym gronie i życzliwym staram się być dla każdego.

Ciekawa rzecz, gdy spostrzeżono, że nie pozwolę się złamać, dano mi spokój, a opinia na wsi o mnie pękła. Mianowicie: szlachetniejsza część dziewcząt i chłopców zaczęła się skłaniać ku mnie i ci właśnie stanowią obecnie naszą "paczkę"! - grupę młodzieży dzielnej i czystej.

WIEMY, JAKI BĘDZIE NASZ PRZYSZŁY LOS

Bywam nadal codziennie u Komunii Św[iętej]. W powszednie dni ofiaruję ją w intencji mojej wsi. Marysia, niestety, nie może czynić tego, bo ma bardzo daleko do kościoła i musi wiele pracować właśnie w godzinach rannych. Za to co niedzielę klękamy oboje u balustrady ołtarza i przyjmujemy Komunię Św[iętą]: ja w Marysi intencji, a Marysia w mojej. Co miesiąc chodzimy razem do spowiedzi. Chcę żeby Marysia była ze mną szczęśliwa i żeby nasza przyszła rodzina była szczęśliwa. Otóż szczęście ludzkie zależy od Boga, Bóg zaś błogosławi tej parze małżeńskiej, która czas przed ślubem spędza bez grzechu. Przeto zarabiamy oboje na swój przyszły los, postępując z sobą serdecznie i bez grzechu. Trudna to rzecz: bo jesteśmy przecież z ciała i krwi, ale zdolność do szlachetnego postępowania czerpiemy z mocnego oparcia się o wiarę katolicką, zwłaszcza z codziennej Komunii Św[iętej] i z żywego nabożeństwa do Niepokalanej. Chrystus przychodzi do mnie po to, by pomagać mi kochać narzeczoną tak, jak kochać należy dziewczynę, która jest dzieckiem Bożym. Niepokalana jest Matką naszej pięknej miłości.

CZY JEST JAKAŚ PEWNA DROGA?

Zapytacie może teraz: "Skąd się to wszystko u nich wzięło?" " Odpowiadamy oboje z Marysią: jesteśmy jeszcze bardzo młodzi, ale za to bardzo krytyczni. Myślimy. A rozum, to potęga. Gdy młody człowiek pomyśli, zastanowi się, to widzi cały świat nowych prawd, których bezmyślna, zapijaczona młodzież nie zobaczy. Oderwaliśmy się więc od postępowania takiego, jakie widzimy wokół siebie. Postąpiliśmy w myśl zdania najsławniejszego lekarza amerykańskiego Carrela, który powiada: "Odbudować się zdołamy przede wszystkim przez regułę intelektualną, moralną i religijną oraz przez odmowę przyjęcia obyczajów tłumu".

Wybraliśmy przeto z Marysią własną drogę: odmienną od pospolitej. A czy ta droga jest właściwa? O tak: bo to droga Boża! Dlatego już teraz czujemy się szczęśliwi! A pragniemy być najszczęśliwszą parą małżeńską pod słońcem.