Z naszych misji w Japonii

Maryja.

Mugenzai no Sono, dnia 11 czerwca 1937 r.

W uroczystość Zielonych Świątek br. Dominik Hatanaka i br. Ksawery Imaoka składali sympliczne śluby. Msza św. była z asystą. Świeckich ludzi było sporo w kościele i z wielkim zainteresowaniem śledzili ceremonie związane ze ślubami, zwłaszcza gdy podczas "Veni Creator" leżeli krzyżem. Rotę ślubowania mówili po japońsku, a i O. Celebrans (O. Gracjan) też po japońsku odpowiedział: "A ja ze strony Boga, jeśli to wszystko zachowasz, obiecuję tobie żywot wieczny", a obecni odpowiadają: Amen. Brata Dominika brat (internista) bardzo się wtedy rozrzewnił.

Było też sporo ich krewnych. Tylko od br. Ksawerego nikt nie przyjechał, bo w jego domu rodzice są jeszcze poganami. Modli się on i my i Wy się módlcie, by i oni dostąpili tej łaski, by znaleźli się co prędzej w Chrystusowej Owczarni.

Niedawno w Bepou u S[ióstr] Salezjanek kilka Japonek miało obłóczyny. Była tam obecna i matka jednej nowoobleczonej, poganka jeszcze. Tak obrzędy te podziałały na jej szlachetną duszę, że zapragnęła przyjąć chrzest św[ięty].

W Japonii już po żniwach. Sieją przeważnie jęczmień. Pólka mają bardzo małe, więc wiele roboty nie było. Po zżęciu odbyła się na polu młócka, jeśli to młócką nazwać można. Na ostrych gwoździach podobnych do szczotek, na których polskie gosposie czeszą wymiędlony len i konopie, poobrywają kłosy i zabiorą do domu, by je przed mieszkaniem na słońcu wysuszyć i wykruszyć, a słomę spalają na polu. Kilka wozów tej słomy ukwestowaliśmy na podściółkę dla krów. Zaznaczyć należy, że tutejsze krowy słomy innej prócz ryżowej jeść nie będą.

23 maja (w niedzielę) odbyło się w Omurze (godzinę jazdy koleją z Nagasaki) wręczenie sanitarnego samolotu władzom wojskowym zakupionego przez katolików nagasackich. Nazywa się "Ai koku katorikku go" (patriotyzm katolików). Akt wręczenia odczytał wobec licznie zebranych katolików i duchowieństwa katolickiego, szkół (nasi też byli), ministra spraw wojskowych i innych urzędników - p. Uraoka, gorliwy katolik, słynny rzeźnik z Nagasaki.

U nas nadeszła już pora deszczów, a z nią wielka mgła. Już półtora dnia padało jak z cebra. Powietrze parne, duszne a gęste i ciężkie jak ołów.

Boisko nie powiększa się już od paru tygodni, bo - jak wspomniałem - są żniwa. Ale gdy i deszcze przejdą (mają trwać aż 3 tygodnie) znów zaczną przychodzić.

Na ostatnim zebraniu Koła M.I. odbyło się losowanie kartek z nazwiskami internistów. Każdy wyciągał dwie kartki. Będziemy się modlić za nich, by jak największy procent "dobił" do końca. Szanownych Czytelników prosimy gorąco o modlitwy za naszych internistów.

W tych dniach znów ma przyjechać nowy aspirant. Coś niecałe 2 lata dopiero jest katolikiem, ale podobno b. zacny. Niepokalana powoli zbiera powołania. Oby ich było jak najwięcej.

N.O. Prowincjał pisze, że O. Gwardian, O. Samuel pozostanie w Ameryce jeszcze przez wrzesień i październik, gdyż przez te miesiące najwięcej proszą z rekolekcjami i misjami. A więc musimy obywać się jakoś. Niepokalana jest naszym głównym gwardianem.

Obecnie do spowiedzi dużo ludzi przychodzi, chłopców sporo, braci-Japończyków, wszystkich musi obsłużyć O. Mieczysław. A jest młody, zdrowie ma nie tęgie, czy na długo mu starczy? Módlmy się o powołania misyjne, bo dużo, dużo potrzeba żniwiarzy!