Z naszych misji w Japonii

Maryja!

Mugenzai no Sono, wrzesień 1934 r.

Dzięki Niepokalanej praca postępuje nadal normalnie. Co pewien okres czasu kilku braci wyrusza na propagandę. Korzyści z takiej misji są znaczne: Japończycy poznają zasady Wiary katol., a misjonarz ma okazję cierpieć dla Imienia Bożego. Często dość dużo spotyka go upokorzeń i zniewag. Pomny jednak na to, że jest apostołem Chrystusowym, nie zniechęca się, lecz pragnie iść śladem swego Mistrza. Na ogół lud wiejski życzliwie się do nas odnosi. Jedni "Rycerza" chętnie przyjmują, inni zaś nie chcą go czytać. Istotnie, biedni ci Japończycy. Mieszkają w tak pięknej i bogatej krainie, ale nie znają prawdziwego Boga...

Ich wierzenia zaczynają się chwiać. Bo czyż zdrowy rozsądek skłoni głowę przed "cudacznym" bożkiem dobrobytu czy innym?

Przekonywuje nas o tym następujące zdarzenie. Na wystawie w parku "Unzen", gdzie bawiliśmy z propagandą "Rycerza", spostrzegliśmy kilkadziesiąt figurek, zapewne bożków, nie posiadających głów, lecz na ich miejscu małe kamyczki. Zdziwieni pytamy o wyjaśnienie przechodzącego ucznia. Nie mógł nam dać stosownej odpowiedzi. Zapytujemy o to pewnego staruszka.

- Dawniej na tym miejscu stały piękne świątynie - odpowiada. Uległy jednak one później zniszczeniu, a obecnie pozostało zaledwie tych kilka kamiennych figur.

- Ale na jaką pamiątkę te kamyczki zastępują głowy u bożków - pytamy dalej.

Starzec zastanowił się chwilę, po czym odrzekł:

- Nie wiem, ale to jakiś zabobon. Zdumieliśmy się, słysząc te słowa. Dla katolika bożek pogański wydaje się przecież niczym, tak jak inny twór rąk ludzkich. Ale jeśli stanowisko tego starca podziela więcej ludzi, to czemże jest "wiara" pogańska? Czasem wśród różnych świętości Japończyków można zauważyć, stojącą figurkę... Matki Bożej.

W pewnym sklepie spostrzegliśmy statuę Najświętszej Panny z Lourdes. Pytamy obojętnie, co to za postać i kogo ona przedstawia.

- Santa Maria - odpowiada sklepikarka.

- Czy pani wie, kim jest Maria?

Zapytana nie daje żadnej odpowiedzi. Może zdziwiła się, że ktoś o to pyta, sądząc, że Santa Maria - to jakiś bożek zagraniczny. Biedne serce...

Japończycy bardzo opiekują się zagranicznymi przybyszami. Jeśli, który z nas znajdzie się w większym mieście, staje przy nim nieznajomy mężczyzna i ciekawie wypytuje się o cel podróży itd., po czym daje odpowiednie wskazówki, a nawet, jeśli zachodzi potrzeba, towarzyszy podróżnemu. Na jednej z propagand spotkaliśmy właśnie takiego opiekuna. Okazało się, że zna trochę Polskę, wymienił kilka miast polskich, a nawet mówił o przemyśle łódzkim... Niestety, nie wiedział, jakim językiem mówią Polacy.

Już Japończycy odwiedzają nasz kościółek... Pragnęlibyśmy przystroić go pięknym obrazem. Najsłodszego Serca Jezusowego, a tu nigdzie nie można go nabyć. Prosilibyśmy o niego bardzo, Niepokalana odwdzięczy się, bo to dla chwały Jej Syna.

Poniżej zamieszczamy list nadesłany do administracji "Rycerza" japońskiego (dop. red.).

Misja Kogen, Korea, 8 sierpnia 1934 r.

Chrześcijanie z miejscowości Senari, która należy do mej parafii, otrzymują co miesiąc bezpłatnie 20 egz. "Rycerza" i rozdają go wśród katolików i katechumenów. Jak mi oświadczyli ten sposób pracy wiele przyczynia się do pogłębienia Wiary katol. i pozyskania nowych katechumenów. Przykro jest tymże katolikom, żyjącym zazwyczaj bardzo ubogo, że nie mogą uiścić należytej kwoty za "Rycerza". Dlatego uzbierali oni około 3 yen i wręczyli mnie, prosząc, bym Wam je wysłał.

Ja również dziękuję Wam za apostolską współpracę w mojej parafii, i proszę, byście łaskawie przysyłali mi nadal to pisemko.

O. Eligiusz Kohler, sac. prop. in districtu Kogen.

Ślubne kimono
Japonka w ślubnym stroju