Maryja!
Mugenzai no Sono, 24 kwietnia 1935 r.
Minęły niedawno święta... Obchodziliśmy je bardzo uroczyście, inaczej jednak jak w Polsce. Wielki Tydzień ze swą pamiątką Odkupienia ludzi przez Boga-Człowieka wzruszył - jak zwykle - serca wszystkich. Nie było wystawienia Najśw. Sakramentu, bo tu w Japonii, niestety, nie ma tego zwyczaju. Na przyszły rok postaramy się urządzić wszystko według w Polsce przyjętego zwyczaju.
Procesja eucharystyczna w niedzielę wielkanocną zgromadziła sporo katolików - Japończyków. Uroczystości wypadły wspaniale. Wśród śpiewu słychać było i pieśni polskie, których, niestety, tak łatwo zapomina się na obczyźnie. Choć chwile mijały radośnie i wesoło, to jednak tu jakoś inaczej, niż w Ojczyźnie... Ale to ofiarka misjonarza dla Niepokalanej...
Internat już pokryty dachówką. Władze miejskie nie pozwoliły na ukończenie go, ponieważ budowniczy rzekomo nie miał na to pozwolenia. Wielki to kłopot dla nas, ale mamy nadzieję, że dzięki Niepokalanej sprawa przybierze dobry obrót.
W wigilię Matki Bożej Bolesnej spotkało nas nowe nieszczęście. Ktoś (na pewno z pogan) porozbijał naszą figurkę Niepokalanej w grocie, do której często przychodzą Japończycy - katolicy na modlitwę. Podobny fakt zdarza się już po raz trzeci. Można wnioskować, że tym jednak razem winowajca uczynił to ze szczególną nienawiścią, bo w wielu miejscach figurka została skaleczona. Prosimy o modlitwę w intencji tego biedaka, co tak po barbarzyńsku obszedł się ze swoją Matką: Piękne listy wynagradzają przykre uczucia z powodu zatwardziałości najbliższej okolicy, choć i w pobliżu klasztorku znać też zmianę na lepsze.
O. Gwardian powrócił z Harbina w Wielką Środę.
- Prosimy wszystkich o serdeczną modlitwę do Niepokalanej Dziewicy, by raczyła wzbudzić w sercach Japończyków - katolików pragnienie poświęcenia się apostolstwu wśród własnych rodaków. Potrzeba nam bardzo rąk do pracy. Tyle. tysięcy dusz nie zna prawdziwego Boga!...
Za wszystko Niepokalanej cześć i chwała!
P.S. Na wyspach Goto w miejscowości Kisiukumura, zmarł lubiany przez wszystkich starowina nazw. Mizunoura Stegaro.- Długo żył, bo aż 93 lata. Dusza jego pełna zasług wróciła na ręce Boga. W dniu 9 stycznia odbył się pogrzeb, na który zgromadziła się duża rzesza wiernych.
W czasie ostatniego prześladowania katolików, 65 lat temu, Mizunoura Stegaro zbudował sobie małą łódkę i niepostrzeżony ukrywał się między falami morza. Gdy zaś nastał wieczór, wychodził na ląd i wykradał się do uwięzionych katolików. U nich czerpał różne szczegóły o przebiegu prześladowania, po czym wiadomości te donosił do kościoła w Ourze.
Gdy prześladowanie ustało, odbył studią katechetyczne i był w swej miejscowości katechistą przez 30 lat. Gorliwość jego była nadzwyczajna. Już jako 90-letni staruszek odbywał męczącą drogę po górskich ścieżkach, by w sąsiedniej wiosce być na Mszy św. nie tylko w niedzielę, ale i w dzień powszedni. Całe jego życie było wypełnieniem nakazu: "Módl się i pracuj".