Z naszych misji w Japonii

NIEPOKALANÓW JAPOŃSKI ROŚNIE

Mugenzai no Sono, dnia 16 X 1932 r.

MARYJA!

Dzięki Niepokalanej dach nowego "drapacza chmur" w Mugenzai no Sono już zgrubsza sklecony. Sprawa drogi rozdzielającej plac na niewygodne części też już na ukończeniu. Tylko dotkliwy brak wody utrudniał pracę przy robieniu polepy na dach, wodę bowiem musieliśmy nosić aż z samego dołu; lecz i to minęło. Wczoraj przeprowadzono instalację wodną do samego budynku; wkrótce ma przyjść funkcjonariusz wodociągowy i wodociąg uruchomić.

Niedawno obchodziliśmy Uroczystość św. O[jca] Franciszka: nasi bracia klerycy otrzymali tonsury z rąk J.E. ks. bp. Hayasaki. Ekscelencja był u nas na obiedzie, cieszył się i podziwiał, że Mugenzai no Sono tak szybko się rozwija. Rozmawiał z nami tak prosto i serdecznie, jakby był jednym z Braci naszego Zakonu. Był też wtedy u nas o. bernardyn z klerykiem (tubylcem) z konwentu Urakami, oraz ks. Jamaguchi, proboszcz parafii śródmiejskiej, zwanej Nakamachi. Fotografowaliśmy się wspólnie na tle naszego budynku u stóp figury naszej Pani Maryi Niepokalanej, a potem wszyscy oglądali fotografie z Niepokalanowa polskiego. Goście podziwiali ogromny rozwój "Rycerza" w Polsce i czułą opiekę Niepokalanej nad swymi placówkami. Przy okazji pokazaliśmy Ks. Biskupowi Jego fotografię, umieszczoną jeszcze w 1928r. w styczniowym numerze "Rycerza Niepokalanej" z okazji Jego konsekracji biskupiej. Ks[iądz] Biskup kazał sobie tłumaczyć słowo po słowie treść, którą przy fotografii umieszczono, może badał czy wszystko odpowiada prawdzie.

Ponieważ w tym dniu miał jeszcze, Ks[iądz] Biskup bierzmować internistów w Urakami, więc pożegnał nas serdecznie, udzielił błogosławieństwa, życząc dalszego rozwoju Mugenzai no Sono i odjechał samochodem. -

Po kilku dniach, gdy O[jciec] Dyrektor spotkał ks[iędza] biskupa w Ourze (jedna z dzielnie Nagasaki) i wręczał Mu fotografię. Ekscelencja wyraził życzenie, by jedną odbitkę dać Redaktorowi pisma diecezjalnego, bo chcą o Mugenzai no Sono napisać i powołania zakonne ożywić. 11 bm. zwiedzał nasz klasztor pewien syn bonzy z chińskiej otery. Kiedyś jeden z naszych braci, przechodząc obok posiadłości duchownej jego ojca, poprosił o kwiaty na ołtarz do naszej kaplicy. Młody bonza z wielką życzliwością naciął spory pęk kwiatów i, dając je bratu, opowiadał ze smutkiem a zastoju religijnym: "Dawniej - mówił - dużo było wyznawców, uczestniczyli w nabożeństwach i ofiary składali, a dziś ci ludzie przenieśli się. do innych. odłamów buddyzmu i w świątyni pustka". Rzeczywiście, nic tam godnego uwagi nie ma: kilka bożków, królujących w cieniach kurzu i pajęczyny, a ustawione pod ścianami puste trumny przypominają raczej trupiarnię niż przybytek modlitwy. Całokształt budowy jest bardzo podobny do naszych stodół wiejskich i, gdyby tylko wnieść trochę słomy do wnętrza, charakter ponurej modlitewni pogańskiej zmieni się na wesołą polską stodołę.

Młodzieniec ów zwiedzał kolejno nasze urządzenia wydawnicze, a gdy armata wystrzeliła na 12 godzinę zaprosiliśmy go na obiad. Przy stole opowiadał, że czytał Dzieje Duszy św. Teresy i kilka szczegółów z biografii "Małej Świętej" dobrze zapamiętał. Jednak na zapytanie, czy Pan Bóg istnieje, nie dał pewnej odpowiedzi, tłumacząc, ze może istnieje w uczuciach ludzi, ale jeżeli uczucia nie ma, to niewiadomo czy istnieje. - Biedni ci ludzie! Uczą się, sami nie wiedząc czego, a potem innych nauczają i w końcu wszyscy razem nic o prawdzie nie wiedzą.

... Może tydzień temu rozmawialiśmy z jednym cieślą, który kieruje u nas robotami budowlanymi. Uznaje on, że Pan Bóg istnieje, że piekło jest, ale... po śmierci grzech, się przekreśla i tak zły człowiek jak i dobry nie stanowią wobec Boga różnicy. Jednak mimo wszystkiego piekło istnieje dla złych; a dlaczego źli idą do piekła, skoro grzechy ich przekreślają się - tęgo biedny poganin nie potrafi wytłumaczyć, bo mówi, że tak bonzowie nauczają, a o reszcie nie myśli się wcale.

... Raz jakiś człeczyna, o wyglądzie bardzo poczciwym, zadzwonił do furty, a gdy brat furtjan zapytał, jaką ma sprawę, odpowiedział nieśmiało, że przyszedł odwiedzić Pana Jezusa. Wpuścił go brat do kaplicy, gdzie modlił się dość długo, a gdy skończył, dziękował, że mu pozwolono wejść do kaplicy. Mówił, że o Panu Jezusie dowiedział się z Pisma Świętego, Matkę Bożą zna bardzo słabo, ale pragnie znaleźć prawdę. Wypożyczyliśmy mu kilka książek i wiele numerów "Rycerza", by poznał lepiej Niepokalaną, bo Ona najłatwiej i najprędzej przyprowadzi go do Serca Pana Jezusa...

Zeszłego tygodnia poganie obchodzili przez 3 dni święta: bębniono, dzwoniono i trąbiono po mieście, ale mimo wielkich uroczystości i ceremonii, shobi (handel) szedł całą parą. Handel jest tu wyniesiony ponad wszelkie święta.

Zapomniałem opisać co najważniejsze. Dach budującego się "drapacza chmur" ma nam służyć za taras, a wejście na taras wygląda jak mała budka. Otóż na owej nadbudówce ma stanąć figurka Niepokalanej. Będzie Ona królować z wyżyny naszego placu nad wielką połacią miasta. Wieczorem będziemy zapalać lampki elektryczne obok figurki, aby zwrócić uwagę pogan. Jeżeli bowiem ludzie dla reklamy handlowej urządzają różne iluminacje, dlaczegoż my nie możemy wykorzystać prądu dla pociągnięcia dusz ku Niepokalanej.

...Warto teraz podnieść szturm modlitwy do Niepokalanej w sprawie Amalam (Niepokalanowa indyjskiego).


Błogosławieni, którzy Cię znają, Matko Najśw.! Znać bowiem Ciebie, to tyle, co poznać drogę do życia nieśmiertelnego, a głosić Twe cnoty jest to samo, co wstąpić na ścieżkę zbawienia.

Św. Bonawentura

Mugenzai no Sono

[Fot. 1] Szkielet "drapacza chmur" w Niepokalanowie japońskim.

Mugenzai no Sono

[Fot. 1] Mieszkańcy Niepokalanowa japońskiego z Gośćmi. W środku przed figurą Niepokalanej J.E. ks. bp [Januarius Kyūnosuke] Hayasaka.