Maryja!
Mugenzai no Sono, 7 marca 1933 r.
...Dzień 2 lutego katolicy japońscy obchodzą, jako pamiątkę stracenia 26 męczenników. Na górze, miejscu męczeństwa, wznosi się obecnie świątynia pogańska, katolicy jednak dla upamietnienia tej ważnej chwili zakupili na szczycie kawałek placu, gdzie rokrocznie zbierają się i modlą wspólnie o nawrócenie Japonii. Tego roku pogoda dopisała, więc gromadnie ściągnęli na "Tateyama" (nazwa owej góry), gdzie też ks. biskup Hayasaka wygłosił - stojąc na kamieniu - okolicznościowe kazanie (patrz fot. 1). Potem wszyscy ruszyli na błogosławieństwo do kościoła.
Ekscelencja, wracając razem z nami, pokazywał nam owo miejsce, gdzie odbywały się męczarnie i prosił, by modlić się o nawrócenie bonzów, którzy administrują świątynią, gdyż tylko wtedy będzie można odzyskać tak drogi dla tutejszych katolików plac i postawić tam przybytek ku czci Jezusa.
...Nową maszynę drukarską z Osaki już otrzymaliśmy. Przybył też monter i za kilka dni już była w ruchu. Teraz zamówiliśmy pedałówkę, tj. maszynę: dla drobnych druków, za 150 jenów.
...Z okazji 75 rocznicy objawienia się Niepokalanej w Lourdes w dniu 11 lutego świętowaliśmy. Japończycy zaś obchodzili 2593-letnią rocznicę powstania państwa. W tę uroczystość wywiesiliśmy pierwszy raz dwie chorągwie japońskie na dachu po obu stronach figurki Niepokalanej. Redaktor miejscowej gazety "Nagasaki Nichi Shinbun" żywo tym zainteresowany, przyszedł się zapylać, z jakiego powodu chorągwie są wywieszone, O[jciec] Dyrektor wyjaśnił, że powoli poznajemy zwyczaje, jakie panują w Japonii, i chcemy, o ile to nie jest przeciwne naszej religii, do nich się zastosować.
Dalej potoczyła się rozmowa na temat buddyzmu, protestantyzmu i prawdziwej religii; redaktor skrzętnie wszystko notował i rozpytywał się jeszcze o porządku w hierarchii Kościoła katolickiego. Trudno jednak wiedzieć, czy, usłyszawszy tyle o religii katolickiej, pozostanie nadal przy swoich bałwochwalczych przekonaniach, czy też się nawróci. Módlmy się, kochani Bracia, gorąco, a Niepokalana z pewnością pociągnie go do Siebie.
...Na cześć naszej Mamusi urządziliśmy skromną akademijkę, na którą złożyły się różne odczyty i wiersze w obu językach. Brat Marian (Japończyk) wygłosił ładny wiersz "Ave Maria" po japońsku, a drugi Japończyk miał odczyt o objawieniu się Niepokalanej w Lourdes. Wszystko to przeplataliśmy śpiewami, a w końcu O[jciec] Dyrektor miał mowę po japońsku, zachęcając nas do całkowitego oddania się na własność Niepokalanej.
...Był u nas ks. Umeki i przemówił w kaplicy do dzieci japońskich, które przychodzą do nas na nabożeństwo. Odmówiliśmy też wspólnie Litanię do Matki Bożej po japońsku, by i poganie mogli coś zrozumieć. Jakieś 2 protestantki nieśmiało przyglądały się zdaleka ceremonjom, jednak nie śmiały się przybliżyć. O[jciec] Dyrektor, zauważywszy je, prosił, ks. Umekiego, by im coś wytłumaczył o katolicyzmie; obdarowaliśmy je medalikami Niepokalanej, "Rycerzem" i innymi broszurkami.
...Przypadkowo jeden z braci, będąc w mieście, dowiedział się, że falcówka (maszyna do składania arkuszy), wysłana z Niepokalanowa polskiego jeszcze 24 IX [1932] r., od tygodnia czeka na odbiór z komory celnej. Żądali za nią cła 600 yen, po długich prośbach opuszczono na 120 yen. Te 120 yen złożymy w sądzie, gdzie w ciągu miesiąca rozpatrzą, czy jest możliwe zupełne zwolnienie. Na razie modlimy się, by tak było jak Niepokalana Sobie życzy. Z nadejścia falcówki cieszymy się ogromnie, a to dlatego, że będziemy mogli znacznie powiększyć nakład "Rycerza", przez co więcej ludzi będzie mogło dowiedzieć się o dobroci naszej kochanej Mamusi. A też przestanie już teraz wychodzić nam z palców "czerwona woda" (palce z ciągłego pocierania przy ręcznym składaniu krwawią). Chociaż i to małe cierpienie ofiarowywaliśmy Niepokalanej na korzyść dusz czyśćcowych.
...Dnia 5 marca pierwszy nasz brat-japończyk (br. Marian) złożył śluby proste. Radość z tego mieliśmy wielką; dziękowaliśmy Niepokalanej gorąco za tę wyjątkową łaskę. Przybył też na uroczystość siwy staruszek, ks. Matsukawa, który przetłumaczył formułę profesji na język japoński; podzielał on naszą wspólną radość i życzył br. Marianowi wytrwania w Zakonie.
P.S. (O[jca] Dyrektora - dop. red.).
Nie dopisuję. Czasu brak. Może ustnie opowiem, jeżeli Niepokalana zechce. Tu Niepokalana silną, a dobrotliwą ręką prowadzi poprzez ciernie i bezdroża i przepaście i cyklony. Diabel zaś stara się wszelkimi sposobami szkodzić. Do Niej się jednak coraz bardziej staramy przytulić i tak idziemy, a raczej lecimy szybko naprzód...
Cześć Jej za wszystko!
br. Maksymilian Maria
Dopisek z Niepokalanowa polskiego.
Jak już wspominaliśmy w marcowym numerze "Rycerza", z Niepokalanowa wyruszyła nowa grupka misjonarzy do pomocy tamtym braciom w Japonii.
Odjechali dnia 20 marca; skromnie, ale serdecznie pożegnaliśmy ich w przeddzień odjazdu. Do Japonii przybędą około 5 maja. Początkowo mieli jechać przez Syberię, lecz inaczej się stało, warunki tak się złożyły, że pojechali drogą okrężną, dłuższą, bo morzem.
O[jciec] Dyrektor O[jciec] Maksymilian wybiera się do nas i prawdopodobnie - o ile Niepokalana zechce - będziemy go mieć wśród siebie już pod koniec maja br.
Być misjonarzem! Co za szczęście, jaki zaszczyt dla każdej duszy! Znaczy to uczestniczyć w samem posłannictwie Jezusa Chrystusa, przykładać rękę do dzieła, jakie Syn Boży rozpoczął, u które dalej prowadzili Apostołowie. Znaczy to uczestniczyć w dziele najwznioślejszym, najszczytniejszym, najświętszym, w dziele całkowicie Boskim, bo Sam Bóg w nim pracował dla zbawienia ludzi. Znaczy to przyspieszać czas, w którym według słów Zbawiciela wszyscy ludzie utworzą jedną owczarnię pod władzą jednego Pasterza.
"Za mało żniwiarzy"[1].
[1] Tę książkę, nabyć można w Wyd. Ks[ięży] Pallotynów, Warszawa, Krak. Przedm. 71.