Z Mugenzai no Sono

(Z NIEPOKALANOWA JAPOŃSKIEGO)

U nas obecnie przygotowuje się nową maszynę drukarską na cały arkusz. Motorek do światła i poruszania maszyn też już stoi i wkrótce zaprzęgnie się go do pracy dla Niepokalanej.

... Pisał do nas z Tokio pewien poganin, że już od roku uczy się katechizmu i nie może go zrozumieć. Nic w tym dziwnego, gdyż prócz łaski Bożej, do tego koniecznej, trzeba jeszcze specjalnego katechizmu z objaśnieniami. Pesiada-ne bowiem katechizmy w Japonii dobre są ale dla katolików. Od dawna myślimy o wydrukowaniu takiego katechizmu dla pogan, a cóż, kiedy brak czasu, rąk, no i... groszy.

Jednej niedzieli przyszło do nas grono katolickiej młodzieży męskiej, było też wśród nich kilku pogan. Zwiedzili cały Niepokalanów japoński, potem wedle przyjętego zwyczaju, zaprosiliśmy ich na herbatę, a odchodząc, wszyscy dostali Cudowne Medaliki z tasiemkami, które zaraz pozawieszali na sobie.

Dzięki Niepokalanej coraz lepiej przyswajamy sobie język japoński a bracia klerycy z br. Pawłem (Japończykiem) zaczynają już tłumaczyć rękopisy do "Rycerza", bo dotychczasowe tłumaczenie przez obcych było powodem owych licznych opóźnień.

Pewnej niedzieli, jeden z braci, będąc w mieście, spotkał kilka misjonarek protestanckich, którym porozdawał Cudowne Medaliki. Próbował rozmawiać z nimi po niemiecku, ale jakoś nie szło. Koniec końcem dostał od nich 1 jena ofiary i jeden adres. Cześć i dzięki niech będą Niepokalanej za wszystko!

Niedawno przybył do Nagasaki włoski statek wojenny z 800 osobami załogi. O[jciec] Dyrektor, gdy się, dowiedział o ich przyjeździe, poszedł do ks. Jamaguciego (Japończyka) celem omówienia z nim spraw tyczących się Spowiedzi i Komunii Św[iętej] wielkanocnej owych marynarzy, o ileby oni tym obowiązkom jeszcze nie uczynili zadość. Tam dowiedział się O. Dyrektor, że spełnili już ten obowiązek, bowiem mają na statku kapelana. Mieli zamiar zwiedzić nasz klasztor, ale deszcz im w tym przeszkodził. Gdyśmy się dowiedzieli, że taka wielka liczba ma przyjść, jeden z braci poszedł do miasta i kupił coś ze 600 metrów sznurka do medalików, aż się w sklepie dziwili, na co tyle sznurków potrzebujemy.

Przy załatwianiu spraw w jednej drukarni napotkał jeden z naszych braci Japonkę, która przyznała się przed nim, że chodzi czasem do katolickiego kościoła, a co ja najbardziej uderzyło, to to, że widziała wielkie skupienie katolików na modlitwie. (Niewiadoma, czyby ją uderzyło podobne skupienie w naszych kościołach).

A teraz inny z braci opisze swe wrażenia z propagandy "Rycerza" japońskiego.

Na okręcie z Nomo do Nagasaki, 9 IV [19]32.

Ponieważ czasu tak mało, bo pracy po uszy, skorzystam teraz, jadąc okrętem, aby Braciom coś niecoś o dzisiejszej naszej wyprawie napisać Tylko nie wiem, czy zdołam, bo okręt się rusza, no i w głowie też poczyna się coś ruszać, ale tyle napiszę, ile Ty mi, Matuchno Niepokalana, pozwolisz.

Otóż wyjechaliśmy w trzech: nas 2 braci i pierwszy nasz internista, który przebrał się w japońskie "kimono", aby tak nie raziło innych, że to student propaguje pismo.

Jak zwykle przed wyjazdem, krótkie westchnienie do Niepokalanej, aby raczyła wszystkim kierować, a potem trochę propagandy i odmawiamy ranne pacierze. Tak bez ważniejszych wrażeń dojeżdżamy do celu naszej wyprawy, tj. do miasteczka Nomo, Uczącego około 7.000 mieszkańców.

Pytamy się w kasie okrętowej, czy paczka z "Rycerzem", poprzednio u nich zostawiona, nie zaginęła a po upewnieniu się, że wszystko w porządku, zabieramy się do pracy.

Pogaństwo nawskroś. "Rycerza" bardzo chętnie przyjmują. Dziwią, się nam cośmy za ludzie, często drwią i śmieją się, ale to nic, nie wiedzą oni o tym, żeśmy dla nich tu przybyli, aby im przez "Rycerza" wskazać wiarę prawdziwą i prawdziwe szczęście. Często tylko powtarzają: "Sejodzin, sejodzin". (Europejczyk, Europejczyk). Nie wiem, czy istotnie wszyscy Europejczycy są takimi dziwami, chyba, że nie, bo oni sami (Japończycy) chcą i starają się we wszystkim upodobnić do Europy.

Przed jednym domem, zebrała się gromadka ludzi nuże radzić o "Rycerzu", którego przedtem już otrzymali. Jedna z niewiast, patrząc na obrazek Niepokalanej, umieszczony na okładce, coś poczyna tłumaczyć o "chebi" (wężu) pad stopami Niepokalanej. Nie wiem co mówiła, ale widząc, że zaczynają się interesować, począłem im tłumaczyć i dziwię się bardzo, żem zdołał im wytłumaczyć. To pomoc Niepokalanej, której użycza wtedy, gdy jej potrzeba. Mówiłem im, że czytelnicy polskiego "Rycerza" dają ofiary dla nas, abyśmy tu w Japonii wydawali "Rycerza" po japońsku dla nich, by poznali Pana Boga i Jego Matkę - Maryję. Bardzo się dziwili, że to aż z "Porando" (z Polski) ofiary przysyłają, i widać było, iż czuli niejako wdzięczność dla tych, którzy dla dobra ich dusz nie szczędzą trudu ni ofiar.

Gromadka ludzi powiększa się. wszystko ich interesuje: krzyżyk, koronka, pasek, lecz niestety, nie wiedzą, co to jest. Wytłumaczyłem im, że katolicy modlą się na różańcu do Matki Bożej, prosząc o różne łaski jak np. o zdrowie, o pracę itd. Tu pokazałem im Cudowny Medalik i opowiedziałem, jak to w Częstochowie podczas modlitwy pewnej niewiasty z dzieckiem do Matki Najśw., dziecko, które przedtem było niewidome - nagle wzrok odzyskało.

Zainteresowanie, bardziej jeszcze wzrosło i poczęły poczciwe kobiety prosić o medaliki, a szczególnie te, które były chore na oczy, a było ich sporo. Jakże się cieszyły! Tłumaczyłem im, by nosiły je na szyi i modliły się do Maryi o zdrowie, o pracę, o wszystko co im będzie potrzebne. Z zapałem przyrzekły, że medaliki będą nosić na sobie i do Matki Najśw. będą się modlić. Obiecywały takie, że przyślą adresy, aby im "Rycerza" co miesiąc przysyłać.

Gdyśmy odeszli od tej grupki, zbliża się jakaś babinka, ledwie widząca na oczy i prosi, by i jej też dać medalik, bo mówi, pokazując na oczy, że ją też bolą, a chce być zdrową. Gdym jej dał medalik, składa ręce i mówi, że będzie się modlić o uzdrowienie oczu. Byłem wzruszony do głębi prostotą tej siwej już kobiety.

O Maryjo, chyba ufności ludzkiej nie zawiedziesz!

Naprawdę, jest to, co św. Franciszek Ksawery powiedział, że Japonia jest bardzo podatną na katolicyzm, ale trzeba zacząć nie od wielkich i uczonych mężów, ale od tych prostaczków. Mój Boże! Ale kto zacznie, gdzie są ci misjonarze?

I tu znów nasuwają mi się na myśl słowa św. Franciszka Ksawerego, który mówił: "Gdybym jeszcze wrócił do Europy, obiegałbym wszystkie uczelnie i uniwersytety, chociażby mnie za szalonego uznano i wołałbym do młodzieży: "Z waszej to winy tyle tyle dusz pozbywa się szczęścia wiecznego", (miał tu na myśli powołania misyjne)... Kochani Bracia! Módlcie się i za te poczciwe babinki, aby Niepokalana raczyła je mieć w Swej opiece, a jeżeli nie sprzeciwia się to Woli Bożej, niech im też da zdrowie.

A może Niepokalana da, że kiedyś z Niepokalanowskiego internatu jedzie gromada ojców do Japonii i ci pójdą do tych miasteczek i powiedzą biednym, w biedzie pogaństwa będącym duszom, iż przyszedł czas, aby się najedli. "Rycerz" ich przedtem o wszystkim pouczy, a łaski Niepokalanej będą dowodem, że jeden jest Bóg, jedna prawda.

Niepokalana to sprawi boć i za te dusze Pan Jezus wylał Swą Krew Przenajśw. i ich Panią, Królową, oraz miłościwą Matką Niepokalana być pragnie.

Już kończę, bo Nagasaki widać. Proszę Kochanych Braci, by i mnie także Niepokalanej w modłach swych polecali, bom taki marny i słaby i boję się, bym z rąk Niepokalanej nie wypadł, lecz abym był Jej zawsze, na każde zawołanie, wiernym sługą.

Z NIEPOKALANOWA POLSKIEGO.

Dnia 7 maja [1932] r. nowa garstka misjonarzy (1 ojciec i 3 braci) wyjechała z Niepokalanowa przez Syberię do Japonii, by razem z tamtymi braćmi pracować przy wydawaniu jap. "Rycerza", a przez niego prowadzić biedne pogańskie dusze do Maryi i Jezusowego Serca.

Zaś 19 maja otrzymaliśmy telegram, że dzięki Niepokalanej zajechali szczęśliwie.

Dzieląc się tym z Drogimi Czytelnikami, prosimy o gorącą w ich intencji do Niepokalanej modlitwy.

Bracia misjonarze, 1932 r.

Nasi misjonarze karczują zarośla na terenie Niepokalanowa japońskiego.