Z listu Siostry misjonarki

"Jeżeli opuszczamy swą ojczyznę i swoje rodziny, to po to, by zanieść wszystkim tym duszom opuszczonym dobrą nowinę szczęścia i zbawienia. Chcemy im mówić o pokoju i miłości Boga dla ludzi...

Ci ludzie cierpią głód... wzdychają za wyzwoleniem. Kiedy nas widzą, pytają czy niesiemy im naprawdę Zbawiciela, na jakiego czekają, czy też istnieje inny, którego potrzebują, a który wypełni ich pragnienia. Słowa nie wystarczają, prawdziwym świadectwem są czyny. My zakładamy przychodnie, szpitale, trędownie, by leczyć tych, których ropne zapalenie oczu oślepia, by pozwolić chodzić tym, którzy kuleją, oczyścić tych, którym trąd przegryza członki.

Chcemy przez cuda poświęcenia dać im trochę tej dobroci, którą Chrystus zalecał i Sam dawał na ziemi. Cieszymy się, że możemy najbardziej opuszczonym bliźnim otwierać stworzony przez Chrystusa świat szczęścia i życia, który zaczyna się już trochę na tej dolinie płaczu..."

Zdjęcia do art. Z listu...

[od lewej, s. 258, fot. 1] I Komunia Św[ięta] dzieci w Ośrodku Polskim w Augsburgu, zorganizowana staraniem ks. prał. W. Pilarczyka. "Niemcy zamieniali nasze kościoły na stajnie, a myśmy z niemieckich stajen uczynili kaplicę" - piszą nam rodacy, którzy właśnie z walącej się stajni urządzili sobie kaplicę. Przy ołtarzu proboszcz polski w Angsburgu, o. Jan Szymaszek. [Fot. 2] Zakonnica pielęgnująca trędowatych.