Cześć Najśw. Dziewicy i Świętych. - Tow. katolickich lekarzy. - Spotkanie z O. Doublet.
Paryż 28 października
Dzisiaj mam zamiar odpowiedzieć Ci na pytanie, dotyczące Najśw. Maryi Panny. Pragnąłbym bardzo, by prawda z całą jasnością przedstawiła się Twym oczom. Nie jestem jednak pewien, czy nauczanie moje osiągnie cel pożądany, jeśli tylko w moich będzie spoczywało rękach. Właściwie kwestia jest zupełnie jasna. Protestanci i inni wrogowie Kościoła rozpowszechnili błędne mniemanie, że katolicy równają Naśw. Maryję Pannę z Bogiem. Tymczasem tak nie jest, Kościół bowiem zawsze poczytywał za zbrodnię oddawanie Bogarodzicy takiej czci, jaka jest należna jedynie Bogu. Najśw. Maryja Panna posiada pełnię łaski i jest najczystszą z ludzi. Ona została wybrana na Matkę Niepokalaną Boga-Człowieka, troszczyła się o Niego z miłością najwyższą i była z Nim, gdy umarł na krzyżu. Kościół uczy nas, iż Przeczysta Dziewica zajmuje w niebie miejsce wyższe niż Aniołowie, Święci i wszystkie stworzenia; ale między Nią a Bogiem leży przepaść nieskończona, oddzielająca Stworzyciela od stworzeń. Możemy przyrównać Najśw. Maryję Pannę do kosztownego brylantu, który rzuca blaski wspaniałe, gdy promienie słońca nań padają, jest zaś niczym, gdy słońce znika. Wszystkie cnoty, które podziwiamy w Naśw. Bogarodzicy, są darami Boga. Miłując Ją i nazywając błogosławioną, a czynić to powinniśmy, jeśli miłujemy Jej Syna, uczymy się miłować Jezusa coraz bardziej i oceniać nieskończoną dobroć Boga Ojca i Ducha Świętego.
Wyznaję, iż uczyniwszy nagły zwrot od protestanzmu i wolnej myśli ku prawdzie katolickiej, odrazu zostałem uderzony pięknością hołdu oddawanego Najśw. Matce. Pojąłem też, jaka korzyść z tego wynika.
Z początku, rozważając cnoty Najśw. Maryi Panny, miałem Ją za kobietę idealną; dziś widzę, iż Ona czymś więcej, i czuję się szczęśliwym, mogąc prosić Ją o wstawiennictwo za sobą.
W ten sam sposób wzywamy św. Józefa i innych naszych braci niebieskich, tj. błagamy ich, aby się modlili za nami. O to samo prosimy naszych przyjaciół na ziemi. Jest to właśnie "Świętych obcowanie", o którym mówi Credo. Protestanci odmawiają także tę część Wyznania wiary, nie zastanawiając się jednak poważnie nad treścią słów wypowiadanych. Stosunek między Kościołem niebieskim i ziemskim, Kościołem tryumfującym i wojującym trwa bez przerwy. Jestem szczęśliwy, mogąc wyznawać razem z apostołami: "Wierzę w świętych obcowanie".
W ubiegłą niedzielę Kościół obchodził uroczystość św. Łukasza. Już o ósmej rano brałem udział w procesji, idącej do kościoła Sacré-Coeur. Dzień ten pozostanie zawsze w pamięci. W procesji uczestniczyło także bractwo św. Łukasza, Kosmy i Damiana. Niedawno zostałem jego członkiem. Składa się ono z doktorów katolickich, codziennie nawzajem modlących się za siebie. Bractwo to wybrało sobie za patronów śś. Łukasza, Kosmę i Damiana, jako że ci trzej święci byli lekarzami. Dowiedziałem się, że 35 doktorów życiem bogobojnym zasłużyło na kanonizację. Wobec tego zdaje mi się, że ciało lekarskie ma się czym szczycić, nieprawdaż? Co się zaś tyczy współczesnych kobiet-lekarek, to mogą one nie rozpaczać z powodu napaści, jakie je spotykają, słyszałem bowiem, iż pięć niewiast-lekarzy zaliczono w poczet świętych. Co prawda, wśród kobiet pracujących teraz w dziedzinie medycyny nie znam takich, któreby zasługiwały na ten zaszczyt. Proszę mi wybaczyć, iż wpadłem na inny temat. Wracam znów do owego Stowarzyszenia. Ma ono na celu rozważanie stosunku, jaki zachodzi między religią i medycyną. Sześćdziesięciu dwóch doktorów z Paryża i różnych miejscowości Francji przystępowało w dniu św. Łukasza do Stołu Pańskiego i słuchało Mszy św., odprawionej na Montmartre w kaplicy pod wezwaniem wyżej wymienionych patronów. Po Mszy św. jeden z księży wygłosił kazanie o Chrystusie Panu jako lekarzu. Następnie urządzono dla członków bractwa przyjęcie, gdyż w dniu tym zbierali się zwykle wszyscy na obrady.
Po obiedzie udałem się do jednej z zakonnic klasztoru Najśw. M[aryi] Panny Syjońskiej, siostry Marii Callista, z prośbą o zaznajomienie mnie ze słynnym teologiem, Ojcem Doublet. Chciałem u niego zasięgać rady w niektórych kwestiach religijnych.
O. Doublet kazał sobie wytłumaczyć wątpliwości, jakie mogły powstać w moim umyśle. Upewniłem go, iż przyjmę w zupełności naukę Kościoła; pragnąłem jeno przygotować się do uchylenia zarzutów, jakie protestanci i wolnomyśliciele mogą mi w przyszłości postawić. Przyszedłem więc z prośbą o wskazanie mi, jak rozpraszać wątpliwości innych, nie zaś swoje własne. Wtedy dobry Ojciec Doublet oznajmił mi, iż nie pochwala zbyt łatwego przyjmowania nauki Kościoła, że przeciwnie, zgłębienie dowodów stwierdzających prawdziwość wiary może mi przynieść wiele korzyści.
"Prawdą jest - mówił - iż pasażerowie, którzy się wybrali na długą podróż morską, dopłyną do portu równie szczęśliwie, jak kapitan i sternik; czyż podróżni jednak nie osiągnęliby korzyści, gdyby choć trochę obznajomili się z pracą, jaką musieli wypełnić prowadzący okręt?"
Ażeby wszechstronnie poznać prawdę, muszę zwracać się do źródeł pierwotnego Kościoła, jak to uczynił Newman.
Mimochodem oznajmię Ci, droga Matko, iż wszyscy księża, z którymi rozmawiałem po wsiach i miastach, radzili mi badać gruntownie kwestie sporne: są oni bowiem przekonani, że Kościół jest zbudowany na opoce; im zaś głębiej badać fundamenty jego, tym lepiej można pojąć, że są one niewzruszone.
Między innymi pytałem się Ojca Doublet, czy mam słuszność, gdy mówię, iż Zbawca przyszedł nie tylko po to, by umrzeć na krzyżu, lecz także w celu założenia społeczności, Kościoła. Kiedyś oświadczył mi jeden z wolnomyślicieli, iż nie zawaha się zostać chrześcijaninem, jeśli dowiodę mu, że Chrystus Pan przyszedł na świat, aby założyć Kościół. Według przekonań owego wolnomyśliciela jedynie Kościół Powszechny mógł być ustanowiony przez Zbawcę naszego. Do kwestii tej przywiązałem niemałą wagę, gdyż wielu z moich przyjaciół, protestantów, upewniło mnie, iż nie słyszeli nigdy o tym, by Chrystus Pan miał założyć Kościół.
Ojciec Doublet uznał moje rozumowanie za słuszne, przypominając, że przecież w Ewangelii widzimy Chrystusa Pana, zakładającego Kościół (Mt 16,18).
"Ewangelie - mówił Ojciec Doublet - są streszczeniem nauki, pozostawionej Apostołom przez Chrystusa. Dzieje Apostolskie zaś wzkazują, w jaki sposób wypełniono wolę naszego Zbawcy. Zdrowy rozsądek dyktuje nam, iż Chrystus Pan winien był uczynić to, co uczynił; to było absolutnie koniecznym, w taki bowiem tylko sposób znajomość prawdy mogła być przekazana dalszym pokoleniom". "A protestanci - dodał Ojciec Doublet - występują z zarzutem, mówiąc, iż Chrystus Pan, a po Nim i Apostołowie mieli na myśli Kościół niewidzialny. Nie jest jednak rzeczą trudną dowieść, że chodziło istotnie o Kościół widzialny".
Upłynął już tydzień od rozmowy mojej z Ojcem Doubletem. Mogę Ci więc podać ją, droga moja Matko, jedynie w streszczeniu i to niezbyt dokładnym".