Z listów naszych misjonarzy
Drukuj

Mugenzai no Sono, czerwiec-lipiec 1933

U nas obecnie praca w różnych kierunkach; jedni naprawiają drogę (tylko dziś nie, bo deszcz leje), drudzy przy "Rycerzu" a inni znów chorują.

Na zakończenie rekolekcyj w sobotę witaliśmy z wielką radością pierwszy numer "Rycerzyka"; Japończycy pragną coś podobnego dla swych dzieci. Jeden, z naszych czytelników przeczytał w "Rycerzu", że na maj wyjdzie pisemko dla młodzieży "Ko Kishi" (Rycerzyk), ale widocznie nie spostrzegł się, że to w Polsce i prosi by dla jego dziecka wysłać jeden egzemplarz. Brat G. przetłumaczył z br. M. notatkę z "Rycerzyka" p. t. "Kto to?" i posłaliśmy cały numer owemu czytelnikowi.

Nowi misjonarze kują słówka na całą parę, trzy razy w tygodniu po obiedzie, a raczej po południowej rekreacji. Są znaczne postępy, ale co to będzie po roku? Na pewno wszystko z łapkami do głowy wlezie. Przyszłość literacka coraz jaśniej się przedstawia...

Łapiemy tu różne gady i mamy zamiar wysłać je w słoikach do SS. Karmelitanek we Lwowie, gdyż prosiły o zbiory dla swej szkoły. Jakiś porządny wąż zakradł się nam do kurnika. Brat K. zaprosił braci do łapania, którzy, mimo protestu węża, schwycili go szczypcami od węgla; zakonserwowaliśmy go we flance. Są i dwie żmije, bardzo niebezpieczne gady. Dotąd nie wiedziałem, że mamy bardzo odważnych ludzi...

W każdą niedzielę br. Z., dobrawszy sobie pomocnika, gorliwie rozdaje "Rycerza". Niedawno zebrali coś około 50 adresów, innego dnia znów około 90 i tak powoli Niepokalana przyciągnie do Siebie te biedne dusze.

Pewnego razu był br. Z. na propagandzie w małem miasteczku Stoyusha. Przypadkowo wszedł do sądu i spostrzegł gromadkę ludzi. Sędzia miał sprawę, ale br. Z. w trakcie rozprawy podał "Rycerza" i prosi o wizytówkę. Mecenas zafrasowany tłumaczy się jak może, że teraz ma sprawę no i musiał gorliwy propagator zaczekać do końca ale "meishi" dostał. Daleko śmieszniej to wygląda, gdy on sam całą historję opowiada. Przedtem jednak zaznacza, że towarzyszącemu katechiście Japończykowi kazał stać przed mieszkaniem i modlić się o pomyślny wynik.

...Watanabo Yoshiko z Tokyo pragnie otrzymać Chrzest św., lecz jej rodzice zabraniają. Ufa jednak, że za pośrednictwem Matki Bożej osiągnie to czego pragnie. Pisze, że serce swe już oddała Panu Jezusowi i pragnie jak najprędzej otrzymać Chrzest św. W następnym liście dziękuje za medalik, który z radością zawiesiła sobie na szyi. Próbowała nakłonić swych rodziców, by i oni zapoznali się z religją katolicką, lecz ci oświadczyli, że jeszcze trzeba zaczekać. Mimo wielkich trudności chodzi co niedzielę na Mszę św., odwiedza często Przen. Sakrament i bierze udział w różnych ćwiczeniach duchownych.

Ishibashi z Isahaya pisał, że rok temu otrzymawszy od nas Cudowny Medalik, zawiesił na szyi swego chorego ojca (jeszcze poganina). W grudniu zeszłego roku podczas nowenny przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia ojciec jego otrzymał Chrzest św., a w pięć miesięcy potem opatrzony SS. Sakramentami zasnął w Panu. Z dawnej korespondencji wynika, że staruszek przedtem nic nie chciał słyszeć o katolicyzmie, lecz po otrzymaniu medalika Niepokalana przyciągnęła do Siebie tę biedną duszę. P. Ishibashi prosi jeszcze o medaliki dla swojej matki i czterech sióstr, które są jeszcze pogankami.

...Shigetani, zwiedzając raz Mugenzai no Sono, zwierzył się, że jest protestantem. Narazie zamieszkuje w pobliżu naszego klasztoru. Tłumaczył, że przedtem nikt mu nic o Matce Bożej nie mówił, ale teraz, gdy przeczyta pożyczoną od nas książkę (Shinari no Hongen - Źródło Prawdy) to i o Niepokalanej więcej się dowie. Dziwi się, że protestanci nie czczą Matki Bożej, mimo, iż wiedzą jak w porządku naturalnym każdy szanuje swą matkę.

Za wszystko, co Niepokalana uczyniła, czyni i uczyni dla nas, składamy Jej korne dzięki. Jej cześć i chwała po wszystkie wieki, a przez Nią Najśw. Sercu Jezusowemu!


Modlitwy Marji prawie co chwila nawracają nieprzeliczone mnóstwo grzeszników.

św. Metody