Historia. Komargród leży w dawnem województwie bracławskim w diecezji łuckiej, w dekanacie jampolskim. Klasztor dla franciszkanów w Komargrodzie fundował w r. 1746 Stefan Felicjan Kniaź Czetwertyński. - Z początku kościół i klasztor były z drzewa, dopiero syn jego, Janusz Tomasz Kniaź Ceztwiertyóski, kasztelan czernichowski, wymurował kościół, konsekrowany w 1811 roku pod wezwaniem św. Krzyża. Do klasztoru przyłączoną była parafia, jedyna w Komargrodzie. - W r. 1832 rząd rosyjski zniósł klasztor, a parafię oddał księżom świeckim, lecz gdy w 1873 cerkiew tamtejsza pounicka uległa ruinie, rząd ten zabrał katolikom jedyny ten kościół pofranciszkański i zamienił go na schizmatycką cerkiew, Proboszcz katolicki mieszkał odtąd na wsi, skąd dojeżdżał do Komargrodu, aby odprawiać nabożeństwa w kapliczce na cmentarzu.
Zdarzenie. Następujące cudowne zdarzenie opowiada naoczny świadek, żyjący dotąd ks. Klemens Jarocki, kapłan diecezji Łucko-żytomierskiej, były duszpasterz w Komargrodzie. W zniesionym pofranc. kościele, będącym obecnie cerkwią prawosławną, był na ścianie wymalowany obraz Matki Bożej z czasów franciszkańskich. - Do obrazu tego tamtejszy lud miał wielkie nabożeństwo, ale to właśnie drażniło bardzo tamtejszego świaszcznika prawosławnego, niejakiego popa Janickija. Czekał tedy na sposobność, aby obraz zniszczyć. W r. 1907 bieląc całą cerkiew kazał i obraz Matki Bożej zabielić; co gdy się stało pop ten odrazu zaniewidział mimo, że przedtem na oczy wcale nie chorował.
Utrata wzroku była strasznym ciosem dla młodego batiuszki. Aby go ratować, zajęła się nim księżna Kantakuzen, znajoma batiuszki i pieniądzmi dopomagała mu do szukania pomocy u specjalistów w Kijowie, Petersburgu i Berlinie, ale wszystko na darmo. Po kilku miesiącach wrócił pop do Komargrodu ślepy, jak ślepym wyjechał. A dziw był tym większy, bo oczy miał czyste jeno światła w nich nie było. - Ludzie rozmaicie o tym mówili.
Wspomniany ks. Jarocki, będąc wtedy wikariuszem w Komargrodzie, po odprawieniu dla katolików nabożeństwa na cmentarzu zaszedł raz do ociemniałego popa i podczas rozmowy, gdy tenże płacząc skarżył się na swoje kalectwo, rzekł do niego; "Batiuszka, a wiecie wy, co tu ludzie mówią o waszej ślepocie? Oto za to, żeście kazali zamaścić w kościele obraz Matki Bożej, Ona wam też oczy namaściła. Zdumiony pop odrzekł na to: "Może to i prawda, bo to się zaraz wtedy stało. Cóż radzić na to?" - Na to ks. Jarocki: "Spróbujcie obraz odmaścić, a może się M. Boża zlituje nad wami". - Usłuchał pop rady, zawezwał malarza katolika, niejakiego Stefana Załoziuka, i skoro tenże umiejętnie obraz z pobiały odczyścił - pop wzrok odzyskał. - Żyje świadek tego cudu, ks. Jarocki, zapewne żyje ów pop i malarz.